Najbliższe tygodnie pokażą, czy weszliśmy w kolejny światowy kryzys finansowy, czy Brexit był tylko kolejną okazją do zbicia fortun przez spekulantów. Na ogłoszenie wyników referendum w Wielkiej Brytanii w sprawie wyjścia z Unii Europejskiej rynki zareagowały gwałtownie.
– Mocno tracą giełdy, drastycznie został przeceniony funt, mocno wyprzedawany jest złoty, osłabia się euro i tanieje m.in. ropa. Jednocześnie inwestorzy szukają tzw. bezpiecznych przystani. Drożeje więc złoto, szwajcarski frank i japoński jen – komentował w piątek rano Marcin Kiepas, główny analityk Admiral Markets AS.
Polska waluta zdecydowanie straciła na wartości. Kurs dolara znalazł się w pewnym momencie w rejonie 4,12 zł, gdy jeszcze w czwartkowy wieczór wynosił 3,80 zł. Za euro w kulminacyjnym momencie należało zapłacić 4,53 złotego, co oznaczało najwyższy poziom od grudnia 2011 roku. Podrożał również frank szwajcarski – aż 4,24 zł.
Później sytuacja nieco się ustabilizowała, ale nie wiadomo na jak długo. Eksperci są zgodni tylko co do jednego – jak głębokie będą skutki Brexitu dla rynku pokażą dopiero najbliższe tygodnie. – Brexit staje się faktem wbrew większości prognoz, więc szok na rynkach finansowych jest zrozumiały – mówi dr Maciej Jędrzejak, Dyrektor Zarządzający Saxo Bank Polska. – Pytanie, czy emocje opadną do poniedziałku.
Obaw, co do przyszłości nie kryje Marcin Kiepas: – Gdyby Brexit przydarzył się 8-10 lat temu to nie byłoby żadnego problemu. Banki centralne i gospodarka poradziłyby sobie. Teraz jednak kondycja światowej gospodarki jest o wiele słabsza, wzrost jest budowany na bardzo kruchych podstawach (potrafią go zachwiać obawy przed podwyżkami stóp procentowych w USA), polityka w Europie, ale też i w USA, jest na mocnym wirażu (do głosu dochodzą coraz częściej politycy o skrajnych poglądach), ale przede wszystkim banki centralne nie mają już żadnej amunicji, żeby walczyć z potencjalnym kryzysem gospodarczym lub nawet amortyzować jego skutki.
Polacy po raz kolejny odczuwają na własnej skórze cenę ryzyka kursowego, które wciąż wisi nad spłacającymi kredyty walutowe. Nadzieja w tym, że sytuacja na rynkach ustabilizuje się i kryzys nie nadejdzie.
– Jednocześnie wzrośnie niepewność co do dalszych losów Polaków mieszkających na wyspach – zauważa Krzysztof Inglot, Pełnomocnik Zarządu Work Service S.A. – Już teraz można powiedzieć, że wyjście Wielkiej Brytanii z Unii zmniejszy dostęp emigrantów do tamtejszego rynku pracy ze względu na wymogi formalne, ze względu na możliwą potrzebę uzyskania pozwolenia o pracę. Problem ten szczególnie dotknie osoby, które w Wielkiej Brytanii przebywają krócej niż 5 lat, gdyż po takim czasie, zgodnie z angielskim prawem, można ubiegać się o pobyt stały. Szacuje się, że opuszczenie przez Brytyjczyków struktur unijnych sprawi, że do Polski może wrócić od 120 do 400 tys. naszych obywateli.
– Krótkoterminowa reakcja rynków finansowych na Brexit nie ograniczy się tylko do jednego dnia – przewiduje Marcin Kiepas. – Owszem, po weekendzie może nastąpić pewne uspokojenie i być może nawet przyszły tydzień rozpocznie się na rynkach od odreagowania. Jednakże, konsekwencje wyjścia UK z Unii mogą być tak daleko idące, że ta krótkoterminowa reakcja w postaci ucieczki od ryzyka i szukania bezpiecznych inwestycji może trwać również w przyszłym tygodniu. Skutki długoterminowe zaś będą odczuwalne przez wiele miesięcy. Negocjacje Unii z Wielką Brytanią oznaczają także konieczność renegocjacji budżetu UE do 2020 r. i być może ograniczenia wartości środków z funduszy spójności jakie Polska otrzymuje, podkreślają eksperci.
– Politycy, a także banki centralne zapewniały, że są przygotowane na każdy scenariusz, teraz więc zobaczymy, czy to były tylko słowa, czy rzeczywiście dysponują ekstra skutecznymi narzędziami – podkreśla dr Maciej Jędrzejak, Dyrektor Zarządzający Saxo Bank Polska.