16 listopada 2024
trybunna-logo

Rakietowe interesy z Wielkim Bratem

Polska gospodarka będzie tracić na nadzwyczajnej uległości PiS-owskiej ekipy wobec wszelkich oczekiwań amerykańskich.

Rząd Prawa i Sprawiedliwości zorganizował w Warszawie antyirańską konferencję w interesie Izraela.
Rząd PiS zorganizował ją na polecenie Stanów Zjednoczonych, choć w rzeczywistości przedstawiciele władz amerykańskich nie musieli nikogo z obecnej ekipy do tego namawiać.
Aktualny rząd aż się bowiem palił, by jakoś usłużyć zachodnim sojusznikom – i dał do zrozumienia, że wierzy w amerykańskie bajki o kontynuowaniu przez Iran zbrojeń nuklearnych.
Są one zaś taką samą bujdą, jak wcześniejsze amerykańskie fałszywki o posiadaniu broni masowego rażenia przez Irak, produkowane przez ekipę prezydenta Busha. Doprowadziły one do ataku USA na ten kraj – i zmieniły go w enklawę nędzy, terroru oraz fundamentalizmu islamskiego.

W ramach propagandy sukcesu

Przy okazji warszawskiej konferencji ogłoszono, że z pieniędzy polskich podatników wydanych zostanie ponad 414 mln dolarów na zakup amerykańskich wyrzutni rakietowych i pocisków do nich.
PiS-owska propaganda sukcesu, do uprawiania której odkomenderowano tzw. „media publiczne” (czyli działające za publiczne pieniądze w interesie obecnej ekipy) przedstawia ten zakup rakiet jako wielkie osiągnięcie – i sukces, który polski rząd uzyskał m.in. dlatego, że zgodził się na tę konferencję. To oczywista lipa.
Po pierwsze, obecny rząd nie tyle wyraził zgodę na zorganizowanie antyirańskiej konferencji w Warszawie lecz po cichu się o nią prosił, chcąc wykazać odpowiedni stopień wierności wobec oczekiwań prezydenta Trumpa i jego ludzi.
Po drugie zaś, zakup amerykańskich wyrzutni nie ma nic wspólnego z konferencją warszawską, bo kontrakt w tej sprawie uzgodniono już jesienią ubiegłego roku – o czym wie każdy, kto choć minimalnie interesuje się tematem polsko-amerykańskiej współpracy zbrojeniowej.

Głos „polityka” Adama Bielana

W związku z konferencją w Warszawie wypowiedział się także wicemarszałek Senatu Adam Bielan, żartobliwie niekiedy nazywany „politykiem”.
Otóż pan polityk-wicemarszałek stwierdził, że zorganizowanie konferencji w Warszawie oznacza ogromny prestiż (!) dla Polski. Oświadczył też stanowczo: „Iran musi się wycofać z programu zbrojeń”.
Źródła dobrze poinformowane twierdzą, że od razu po tej wypowiedzi pana wicemarszałka Bielana, w Iranie dały się zauważyć oznaki paniki.
Rzeczywiście, „polityk” całą gębą….

Zapłacimy za tę wierność

Wiernopoddańczość PiS-owskiej ekipy w stosunku do Stanów Zjednoczonych nie jest bynajmniej bezinteresowna. Ona będzie mieć swoją cenę, tyle, że paradoksalnie, nie zapłacą jej Amerykanie – lecz druga strona, czyli Polacy i polska gospodarka.
Ceną, jaką cała Polska zapłaci za PiS-owską wierność dla ekipy Donalda Trumpa, będzie utrata inwestycji, które mogłyby być zrealizowane w naszych zakładach zbrojeniowych. A także ograniczenie wielkości kontraktu przez stronę amerykańską (najprawdopodobniej dlatego, że USA nie chcą drażnić Rosji dozbrajaniem Polski).
Kontrakt na wyrzutnie i rakiety miał być większy o ponad jedną trzecią. Kupimy jednak mniej rakiet i wyrzutni niż nam obiecano w ubiegłym roku, gdyż Amerykanie doszli do logicznego wniosku, że skoro Polska robi bez proszenia konferencję w Warszawie oraz wszystko co oni chcą, to nie trzeba zabiegać o nasze względy – i można bez problemu obciąć kontrakt, piekąc przy okazji inną ważną pieczeń: zminimalizowanie reakcji Rosji na arenie międzynarodowej. Oczywiście ta kalkulacja władz USA okazała się jak najbardziej słuszna.
Identyczny mechanizm zadziałał przy okazji inwestycji, których w Polsce nie będzie. Nie powstaną, bo Stany Zjednoczone uznały, że i bez tego obecny polski rząd zrobi ochoczo wszystko, czego się od niego oczekuje. I oczywiście tu także USA mają rację.

Nie musimy niczego obiecywać

Co do inwestycji, to w przeszłości zwykle było tak – i tak właśnie działo się, gdy rządzili poprzednicy PiS z Platformy Obywatelskiej – że gdy Polska kupowała sprzęt wojskowy od USA, to uzyskiwała też tzw. offset.
Tak nazywano inwestycje w polskich fabrykach zbrojeniowych, towarzyszące importowi amerykańskiej broni. Przeważnie chodziło tu o wytwarzanie części i podzespołów, które eksportowaliśmy do USA.
Offset tworzył nowe miejsca pracy w Polsce i wpływał pozytywnie na nasz rozwój gospodarczy. Właśnie dzięki temu polski przemysł zbrojeniowy w jako takiej formie przetrwał do dziś.
Przy okazji zakupu wyrzutni HIMARS za 414 mln dol, o offsecie nie było mowy. Strona polska wolała zapewne o nim nie wspominać, aby nie doprowadzić do jakiejkolwiek negatywnej reakcji władz amerykańskich.
Poza tym, władze USA doskonale wiedziały, że Polska zrobi wszystko czego się od niej zechce i nie trzeba jej niczego obiecywać. Zrezygnowały więc z wszelkich dodatkowych zobowiązań, z łatwością uwalniając od ambarasu, jakim byłoby dla nich inwestowanie w polski przemysł zbrojeniowy.
Jest jeszcze jeden, ostatni, ale nie najmniej ważny powód, dla którego rząd PiS potulnie nawet słowem nie wspominał o offsecie.
Otóż Minister Obrony Mariusz Błaszczak, na którego spadłby trud rozmawiania o offsecie z Amerykanami, reprezentuje tak zwany „nurt intelektualny” w Prawie i Sprawiedliwości – i w związku z tym chodzą słuchy, że podobno nie za bardzo wie, co to jest ten offset. Tłumaczenie mu o co chodzi, musiałoby zaś zająć zbyt wiele czasu.

Wszystko po dobrej woli

Offsetu zatem nie będzie, a Amerykanie jak zwykle uzyskali od Polski wszystko czego chcieli. Tak samo, jak kiedyś uzyskiwali wszystko Rosjanie.
Tyle, że w relacjach Polski z Rosją istniał element przymusu, zaś dla USA obecny rząd robi wszystko po dobrej woli, byle tylko zachodni Wielki Brat był zadowolony.
Ktoś mógłby przy tej okazji zauważyć, że strona polska jest lekceważona przez ekipę Donalda Trumpa. To słuszna konstatacja, lecz trudno mieć w związku z tym pretensję do władz Stanów Zjednoczonych.
Tak już bowiem jest, że jeśli ktoś prosi się o to, żeby być lekceważony, to prędzej czy później na pewno będzie.

Poprzedni

Odszedł tytan ringu Lucjan Trela

Następny

Jak UOKiK uratował Tomaszów?

Zostaw komentarz