16 listopada 2024
trybunna-logo

Przyszłość naszej gospodarki w dobie pandemii

Prawo i Sprawiedliwość jest postrzegane jako partia egoistyczna, która wszystkie swoje działania podporządkowuje utrzymaniu władzy. Narzędziem realizacji tego celu jest kupowanie głosów wyborczych.

 Niewątpliwie sytuacja społeczno – polityczna wpływa na stan gospodarki. Temat ten przewija się na konferencjach organizowanych „on line” przez wyższe uczelnie, instytuty, stowarzyszenia. Problem jest więc dostrzegany przez środowiska naukowe.    Rzeczywistość w tym zakresie kreuje samodzielnie rządząca partia Prawo i Sprawiedliwość, a ściślej – Zjednoczona Prawica. Po objęciu władzy w 2015 r PiS przystępuje do rekonstrukcji ustroju Polski. Na pierwszy rzut idzie sądownictwo. Trwa proces podporządkowania sądów władzy politycznej, co wywołuje protesty społeczeństwa. Nie są one tak gwałtowne i nie mają tak szerokiego zasięgu, jak te, które odbywają się jako wyraz dezaprobaty po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego z 22.10.2020 r., naruszającego dotychczasowe kompromisowe rozwiązanie w sprawie aborcji. Do protestów kobiet dołączyli  rolnicy, niezadowoleni z rozpoczętej procedury ustawodawczej tzw. „piątki dla zwierząt” oraz przedsiębiorcy, niezadowoleni z obostrzeń  związanych z rozprzestrzeniającą się pandemią.
Wiele działań Zjednoczonej Prawicy jest przedmiotem powszechnej krytyki. Dominujące ugrupowanie – Prawo i Sprawiedliwość jest postrzegane jako partia egoistyczna, która wszystkie swoje działania podporządkowuje utrzymaniu władzy. Narzędziem realizacji tego celu jest „nagradzanie” społeczeństwa - kupowanie głosów wyborczych poprzez szeroko zakrojony program socjalny. Pierwsze czterolecie rządzenia to doskonała koniunktura gospodarcza w Europie i w świecie. Ale, jak to stwierdził prof. Witold Orłowski, „kasa jest pusta”.Rządzący nagradzają bowiem nie tylko społeczeństwo, ale również siebie, swoje struktury, i „znajomych królika”.
Nie od rzeczy będzie stwierdzenie, że zarobki w wysokości 50 tys zł miesięcznie - np. w spółce mającej zajmować się stworzeniem Centralnego Portu Komunikacyjnego - w czasach pandemii i w obliczu powszechnego ubożenia społeczeństwa są po prostu niemoralne. Przypomnę, że już na początku 2020 r rząd Australii obniżył sobie pensje na okres dwóch lat.
Działaniami ukierunkowanymi na utrzymanie władzy jest m.in. faworyzowanie tych samorządów, w których władzę sprawuje partia rządząca (dotyczy to np. przyznawania środków na inwestycje z Funduszu Inwestycji Lokalnych), jak też wykorzystanie spółki Skarbu Państwa („Orlen”) do przejmowania prasy. Spółki skarbu państwa są zresztą wykorzystywane dla potrzeb rządu również finansowo – np. KGHM wydał 142 mln zł na zlecone mu przez rząd zakupy środków ochrony osobistej (m.in. był to zakup bezużytecznych maseczek). Przy tej okazji urządzono wielkie „show” w telewizji publicznej – zakup był transportowany największym samolotem świata.
Że celem takich posunięć jest uzyskanie głosów wyborczych świadczy lakoniczna, ale wiele mówiąca wypowiedź prezesa PiS na wieczorze wyborczym po zakończeniu głosowania w 2019 r: „wygraliśmy, ale zasłużyliśmy na więcej”.
Nader istotną rolę w pozyskiwaniu wpływów w społeczeństwie odgrywa natrętna propaganda podporządkowanej partii telewizji publicznej, która może w tym względzie konkurować z telewizją okresu „gierkowskiego”. W przekazie telewizji publicznej odzwierciedla się jeszcze jedna cecha pisowskiej partii – mściwość. Po przegranych wyborach przez Rafała Trzaskowskiego w każdym dzienniku telewizyjnym przedstawiano go w negatywnym świetle. Drugi przykład to nieustanne nękanie kierownictwa Warszawskiego Instytutu Medycznego oraz osób ze świata kultury i polityki zaszczepionych poza kolejnością. Po dwunastu dniach tego „dęcia” wywołało to reakcję rektorów uczelni warszawskich.
Nie sposób w jednym tekście wymienić posunięcia partii rządzącej, które są przedmiotem krytyki. Oprócz wymienionych wyżej spróbuję przedstawić te najważniejsze.
Pierwsza grupa działań to sfera ideologii. Można tu wymienić:
  • działania związane ze zmianą ustroju sądów;
  • mariaż z Kościołem (spektakle odbywające się w Toruniu z udziałem najwyższych władz państwowych to obraz wywołujący zażenowanie), co również szkodzi Kościołowi; wyniki sondażu przeprowadzonego w połowie grudnia 2020 r wykazują, że notowania są najgorsze od 1993 r;
  • napady na środowiska LGBT;
  • zawłaszczanie prasy pod hasłem „repolonizacji”;
  • przedkładanie interesów partyjnych nad interes kraju (próba veta wobec budżetu Unii Europejskiej).
    Rekonstrukcja ustroju Polski skutkuje spadkiem w międzynarodowych indeksach wolności. W Indeksie Wolności Prasy w 2020 r spadliśmy na 62. pozycję, a jeszcze w 2015 r byliśmy na 18. miejscu (na 180 analizowanych państw); wyprzedziły nas takie kraje jak Armenia, Gruzja, Niger.
    W światowym rankingu Indeksu Wolności Gospodarczej zajmowaliśmy w 2016 r 39. miejsce; w 2020 r zajmujemy 46. pozycję. Spośród krajów naszego regionu czołowe pozycje zajmują: Estonia (10), Litwa (16), Czechy (23); Bułgaria i Rumunia też nas wyprzedzają; za nami są Węgry (62) i Słowacja (60). Istnieje duża korelacja pomiędzy PKB na jednego mieszkańca a stopniem wolności gospodarczej – współczynnik ten wynosi 0,63.
    W światowym Indeksie Wolności Człowieka w 2012 r zajmowaliśmy 27. miejsce; w 2019 r – 40. miejsce. Spośród krajów naszego regionu za nami są tylko Węgry, a przoduje Estonia (15).
    Drugą grupę powszechnie krytykowanych działań można określić jako „niefrasobliwe podejście do wydawania pieniędzy”. Rażące przykłady to „rozhuśtanie” wielkich inwestycji: Centralny Port Komunikacyjny, przekop Mierzei Wiślanej, rozbudowa lotniska w Radomiu. Powszechne jest odczucie – poparte opiniami ekspertów – o nieracjonalności tych programów.
    Inne przykłady, to:
  • wydanie ok. 70 mln złotych – bez podstawy prawnej – na wybory, które się nie odbyły;
  • propozycja ustawy o „działach administracji rządowej”, która wprowadza możliwość wyższego wynagradzania podsekretarzy stanu przez wprowadzenie ich do korpusu służby cywilnej (dotyczy to również parlamentarzystów, których wynagrodzenia są pochodną wynagrodzeń podsekretarzy stanu);
  • wynagradzanie policji wobec zaniedbywania innych grup społecznych, np. uchwalone (po perypetiach) dodatkowe wynagrodzenia dla personelu medycznego nie dotyczą wszystkich zatrudnionych przy pielęgnacji chorych na covid;
  • priorytetowe, przed innymi potrzebami, dotowanie telewizji publicznej (słynne 2 mld zł);
  • permanentne dotowanie biznesowych przedsięwzięć Tadeusza Rydzyka – niemal na życzenie;
  • wymiana parku samochodów służbowych dla resortów administracji centralnej.
    Przedstawione wyżej przykłady finansowania przedsięwzięć, które opinia publiczna krytykuje są tym bardziej rażące w dobie pandemii oraz w obliczu potrzeb społecznych, które są od lat niedofinansowane.
    Przykładem, co dodatkowo uwypukliła pandemia jest też sytuacja w służbie zdrowia. Nakłady na ten cel mierzone odsetkiem PKB są w naszym kraju jednymi z najniższych w Europie. Polska zajmuje pod tym względem trzecie miejsce od końca. Za nami jest tylko Bułgaria i Rumunia. Niedofinansowana jest również nauka i oświata.
    Wyrazem autorytarnego kierunku w sprawowaniu władzy i „przykręcaniu śruby” społeczeństwu jest projekt ustawy w sprawie mandatów (nie można odmówić przyjęcia mandatu).
    Wszystkie te posunięcia, które można nazwać filozofią rządzenia, nie sprzyjają dobrym nastrojom społecznym, stwarzają poczucie niestabilności, która jest pogłębiana przez coraz bardziej widoczne pęknięcia w przedstawianej dotychczas jako monolit Zjednoczonej Prawicy. Sondaże czołowej partii władzy – PiS – w połowie grudnia 2020 r. zbliżyły się już do notowań Koalicji Obywatelskiej.
    Na notowania sondażowe Zjednoczonej Prawicy ma wpływ również pandemia. Druga fala tej pandemii, która nadeszła jesienią 2020 roku uwidoczniła słabości i niedomagania w działaniach rządu, które są powszechnie krytykowane.
    Przedstawiona wyżej charakterystyka sprawowania rządów przez Prawo i Sprawiedliwość definiuje tę partię jako destrukcyjną, a nawet autodestrukcyjną, co zresztą było powodem, że partia ta straciła władzę w 2007 roku.
    Zdecydowanie lepiej niż sprawy społeczne kształtuje się polska gospodarka. Perspektywy gospodarki po pandemii będą zależeć od powodzenia w jej wygaszaniu. To będzie miało znaczenie fundamentalne. Ogłoszone w połowie grudnia 2020 r. obostrzenia na okres od 28.12.2020 r. do 17.01.2021 r. i przedłużone do 31 stycznia 2021 r. zaowocują licznymi bankructwami firm, szczególnie w gastronomii i hotelarstwie. Tak więc w rok 2021 wchodzimy z dalszym pogłębieniem regresu w gospodarce.
    Założenia budżetu państwa na 2021 r. przewidują, że w 2020 r. nastąpi spadek PKB o 4,6 proc, a w 2021 r wzrost o 4 proc. Deficyt budżetu państwa ma wynieść 6 proc. PKB, dług publiczny liczony według metodologii unijnej (ostrzejsze kryteria) ma wynieść 64,7 proc. PKB (konstytucyjny próg wynosi 60 proc. PKB). Wydatki na obronność wzrastają do 2,2 proc. PKB. Stopa bezrobocia przewidziana w budżecie państwa ma wynieść na koniec 2020 r. 8 proc., a w 2021 r. 7,5 proc. Wzrost cen za 2020 r. prognozuje się na 3,3 proc., a na 2021 r. 1,8 proc.
    Rozważmy jakie są przesłanki spełnienia się zaprezentowanych prognoz. Jeżeli chodzi o najważniejszy i najbardziej popularny wskaźnik – PKB, to Polska jest w grupie państw, które w 2020 r wykazują najniższe spadki. Również prognozy na najbliższe dwa lata są korzystne. Prognoza wzrostu PKB na 2021 r. według Eurostatu i przewidziana w budżecie państwa na 2021 r. jest jednakowa (3,3 proc.). Wśród krajów europejskich jest to wielkość przeciętna. Wyższa skala prognozowanego wzrostu dotyczy krajów południa Europy, ze względu na przewidziane reaktywowanie turystyki. Czy tak się stanie będzie zależało od zahamowania pandemii.
    Ogólnie należy stwierdzić, że pandemia spowodowała największe spadki w usługach. Akurat w tej dziedzinie Polska ma opóźnienie w stosunku do rozwiniętych państw Zachodu (większy udział przemysłu w PKB niż w krajach zachodnich), wobec tego szkody poczynione przez pandemię są dla całej gospodarki mniejsze. Jest to swego rodzaju „renta opóźnienia”, którą Polska ma możliwość wykorzystać (opinia prof. Tomkiewicza). Prof. Tomkiewicz idzie jeszcze dalej – twierdzi mianowicie, że mamy okazję zmniejszyć dystans do Zachodu Europy, bo Zachód ma większy kryzys. W tym też duchu wypowiada się prof. Kołodko.
    W tym miejscu warto powiedzieć kilka słów n.t. naszego dystansu do krajów zachodnich. Edwin Bendyk podaje, że w „najlepszym historycznie dla Polski czasie, czyli w jagiellońskim XVI wieku, dochód na mieszkańca Rzeczpospolitej ledwo przekraczał połowę dochodu, jakim cieszyli się mieszkańcy Zachodu”. A największa dochodowa bliskość z Zachodem miała miejsce w 1910 r, kiedy PKB per capita na ziemiach polskich osiągnął 56 proc. poziomu krajów zachodnich. Poziom ten przekroczyliśmy dopiero w ostatnich latach naszej transformacji gospodarczej – relacja do Niemiec to 57 proc. w 2017 r, Francji 68 proc., Japonii 67 proc., Stanów Zjednoczonych 49 proc., ale do Luksemburga tylko 28 proc.
    Wracając do struktury naszego PKB – jest ona również korzystna z punktu widzenia eksportu. A udział eksportu w tworzeniu polskiego PKB jest znaczący (40 – 50 proc.). Z dużą dozą pewności można przewidywać, że skala eksportu do rozwiniętych krajów Unii Europejskiej ze względu na jego strukturę (produkcja materialna) zbytnio nie ucierpi. Osłabiony i osłabiany złoty to dodatkowa stymulacja eksportu.
    Również struktura eksportu z punktu widzenia krajów do których eksportujemy jest korzystna. Czołówka naszych kontrahentów w eksporcie (dane za dziewięć miesięcy 2020 r.) to: Niemcy (25,1 proc.), Czechy (5,5 proc.), Francja (4,9 proc.), Wielka Brytania (4.5 proc.), Włochy (3,4 proc.). Zdecydowany lider w odbiorze naszego eksportu – Niemcy – mają silną gospodarkę i nie ucierpiały znacząco na skutek pandemii, co jest dla nas niezwykle korzystną okolicznością.
    Reasumując – prognoza wzrostu naszego PKB w 2021 r w wysokości 3,3 proc. wydaje się być realna i nie wygórowana.

Poprzedni

Sadurski na weekend

Następny

Zmiany w Kodeksie Cywilnym Chińskiej Republiki Ludowej dotyczące rozwodów

Zostaw komentarz