16 listopada 2024
trybunna-logo

Prezesa trzeba słuchać

Czyżby PIS-owska większość w Sejmie pozwoliła sobie na sabotowanie polecenia prezesa Jarosława Kaczyńskiego?

Jak poinformowało biuro informacyjne Sejmu, Wysoka Izba, realizując publiczną zapowiedź prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego z 5 kwietnia br., dotyczącą obniżenia wynagrodzeń parlamentarzystów o 20 proc., przyjęła projekt stanowiący, że uposażenie posła i senatora będzie odpowiadało 80 proc. wysokości wynagrodzenia podsekretarza stanu.
Stosowna ustawa została już przegłosowana.

Chyba nie tak miało być

Można jednak mieć uzasadnione wątpliwości, czy Sejm, wprowadzając powyższe zmiany, rzeczywiście należycie zrozumiał i wykonał zalecenie prezesa Jarosława Kaczyńskiego.
Chyba nie całkiem bowiem o to chodziło. Przecież, jak słyszeli chyba wszyscy, prezes nakazał obniżenie uposażeń parlamentarzystów o 20 proc. Nic natomiast nie mówił, że ich pobory mają stanowić 80 proc. zarobków podsekretarzy stanu zamiast stu procent.
W obecnym stanie rzeczy należy się więc spodziewać, iż w niedalekiej przyszłości znacznie wzrosną zarobki podsekretarzy stanu (a także oczywiście sekretarzy stanu oraz ministrów i zapewne również dyrektorów departamentu).
To zaś spowoduje też wzrost uposażeń parlamentarzystów – co już niekoniecznie zostanie podane do wiadomości publicznej, w przeciwieństwie do szeroko reklamowanej obniżki ich poborów. I w ten sposób zadowoleni będą zarówno parlamentarzyści, jak i kadra kierownicza ministerstw.
Inna sprawa, że trudno przypuścić, aby prezes Jarosław Kaczyński i jego ludzie nie brali pod uwagę właśnie takiego scenariusza.
Przy okazji prac nad zmianą uposażeń parlamentarnych okazało się, że posłowie i senatorowie dostają co miesiąc także kasę na pokrycie kosztów związanych z wykonywaniem swojego mandatu na terenie kraju – czego bynajmniej nie uważa się za ich zarobki. Kwota ta wynosi 25 proc. płacy podsekretarza stanu, a ponieważ nie jest traktowana jak zarobek, więc nie została obniżona.
Gdy zaś zarobki ministerialne pójdą w górę, zwiększą się i pieniądze na koszty ponoszone przez parlamentarzystów. Chodzi oczywiście, powtórzmy, o ich wydatki dokonywane w Polsce – bo gdy ruszają za granicę, zarabiają lepiej dzięki wysokim dietom na wyżywienie i noclegi.

Z ustawami im nie wychodzi

Z przepisami, obniżającymi uposażenie parlamentarzystów ze stu do osiemdziesięciu procent poborów podsekretarzy, jest więc trochę tak, jak z PiS-owską nowelizacją ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej.
Nowelizacja miała wprowadzać odpowiedzialność za mówienie o „polskich obozach koncentracyjnych”.
Tymczasem w zmienionej ustawie nie ma o tym ani słowa, są natomiast kary za publiczne i niezgodne z faktami przypisywanie narodowi lub państwu polskiemu współodpowiedzialności za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę oraz za inne zbrodnie wojenne czy zbrodnie przeciwko ludzkości i pokojowi.
Nie tak miało być – zatem trudno się dziwić, że wybuchła międzynarodowa awantura.
Ewentualna awanturka o nie całkiem rzetelną obniżkę wynagrodzeń naszych parlamentarzystów będzie mieć wymiar nader lokalny, ograniczony do kręgów władzy i mało obchodzący szeroką publiczność. Obóz rządzący na pewno się więc nią nie przejmie.

Poprzedni

Ochojska nie wpuszczona do Sejmu

Następny

Pan Petru i Kaśki

Zostaw komentarz