Konieczne jest stworzenie warunków, zachęcających do tego, żeby ludzie znajdywali w Polsce satysfakcjonującą pracę, a emigranci wracali.
Do 2050 r liczba mieszkańców Polski może spaść o 4 miliony osób, a ponad 30 proc. będzie w wieku powyżej 65 roku życia. W ubiegłym roku na 224 badane państwa, Polska zajęła 216. miejsce pod względem dzietności.
Wszystko to może oznaczać katastrofę demograficzną i kompletne załamanie systemu emerytalnego.
Trzeba jeszcze dużo naprawić
Utrzymanie systemu emerytalnego stanowi jedno z największych finansowych zadań stojących przed państwem. Świadczą o tym liczby – w ubiegłym roku na wypłatę rent i emerytur wydano ponad 170 miliardów złotych, podczas gdy wszystkie wydatki z budżetu państwa w 2015 r to około 345 mld zł. Świadczenia te stanowią więc niemal połowę wydatków państwa.
Być może we wzroście dzietności pomoże program 500 plus, poprawiający sytuację finansową polskich rodzin, który pozwala z mniejszym niepokojem patrzeć na wydatki, związane z posiadaniem dzieci. To jednak nie wystarczy. Trzeba też poprawić jakość usług publicznych dla rodzin, w tym przede wszystkim dostępność żłobków, przedszkoli i opieki pediatrycznej.
Konieczność zgłaszania dziecka do żłobka i przedszkola jeszcze przed jego narodzinami, czy wielogodzinnego oczekiwania w kolejce do lekarza, stanowi poważny kłopot dla wielu rodzin z dziećmi.
Innym ważnym obszarem, w ramach którego nasze państwo mogłoby wykazać aktywność, jest stworzenie warunków do powrotu dla emigrantów. Mając wybór między pracą w Polsce, gdzie nawet najniższe dochody obciążane są m.in. wysokimi składkami na ubezpieczenia społeczne, a pracą np w Anglii, gdzie niskie wynagrodzenia są opodatkowane bardzo łagodnie, Polacy często zdecydowali się wyemigrować. W tej chwili w państwach europejskich poza Polską przebywa czasowo ok. 2 milionów rodaków. Warto byłoby skłonić ich do powrotu, tworząc odpowiednie warunki.
Podstawowe problemy to wciąż zbyt niskie zarobki w naszym kraju. Emigranci wskazują też na trudności w korzystaniu z kredytów oraz ułomny rynek mieszkaniowy, w szczególności w sektorze mieszkań na wynajem, sprawiający, że ktoś kto już ułożył sobie życie za granicą, musiałby ponieść bardzo wysokie koszty, by zapewnić sobie odpowiednie locum w Polsce.
Wreszcie, przeszkadza nasz tradycyjny nepotyzm, to że o znalezieniu atrakcyjnej pracy decydują układy, oraz nierówna konkurencja w dostępie do stanowisk w placówkach publicznych.
Kosztem polskich pracowników
Kolejnym problemem, odstręczającym emigrantów zarobkowych od powrotu do kraju, jest konkurencja, jaką dla krajowych pracowników stanowią imigranci, głównie ze wschodu. Polscy przedsiębiorcy i pracodawcy opowiadają się za wprowadzeniem dla nich maksymalnych ułatwień ze strony państwa.
Na przykład Związek Przedsiębiorców i Pracodawców nawołuje: „Działaniom legislacyjnym mającym na celu utrudnienie procedury legalnego zatrudniania imigrantów z Ukrainy, czy Białorusi w Polsce, należy się zdecydowanie przeciwstawić”.
ZPP uważa – nie bardzo wiadomo na jakiej podstawie – że do 2050 roku konieczne będzie przyjęcie 5 milionów imigrantów do naszego kraju. „Dzięki wyjątkowemu układowi gospodarczemu i geopolitycznemu, w tej chwili do Polski chętnie przyjeżdżają pracować m.in. Ukraińcy, Białorusini, czy Wietnamczycy. Ciężko zarabiają pieniądze, łatwo się asymilują i nie stwarzają problemów. Warto zatem stworzyć dla nich odpowiednie warunki. Podstawowym postulatem jest legalizacja ich pobytu w Polsce, tak żeby mogli legalnie u nas mieszkać, pracować i płacić podatki” – stwierdza ZPP.
Taka postawa, typowa dla przedsiębiorców i pracodawców, choć korzystna dla ich partykularnych interesów, jest jednak szkodliwa dla polskiego rynku pracy.
Wypychanie za granicę
Polskim pracodawcom bardzo opłaca się zatrudnianie przybyszów zza naszej wschodniej granicy. Mogą bowiem płacić im znacznie mniej niż mieszkańcom naszego kraju. Pracownicy ci przyjeżdżają do nas z krajów o niższym poziomie życia i akceptują to, że pracując w Polsce, mają mniejsze potrzeby i żyją w skromniejszych warunkach niż polscy pracownicy – dokładnie tak, jak Polacy dorabiający się w państwach zachodnich, którzy chcąc odłożyć, godzą się na życie uboższe, niż mają mieszkańcy tych państw. Dlatego obcokrajowcy przyjmują takie zarobki, za które mieszkańcy Polski nie mogliby utrzymać rodziny i prowadzić w miarę normalnego życia. A pracodawcy bardzo chętnie zastępują Polaków pracownikami z zagranicy, skoro mogą płacić im mniej.
W ten oto sposób, nasi przedsiębiorcy i pracodawcy bardzo skutecznie przyczyniają się do tego, że Polacy, którzy wyjechali za pracą na zachód, już raczej nie myślą o powrocie.
Związek Przedsiębiorców i Pracodawców głosi: „Polskim interesem narodowym w Unii Europejskiej jest przede wszystkim zapewnienie takich reguł gry, które ułatwią polskim pracodawcom tworzenie miejsc pracy dla Polaków i rozwijanie rodzimych firm”.
Święte słowa! Niech więc ZPP zadba najpierw o takie reguły gry, które ułatwią tworzenie miejsc pracy dla Polaków w Polsce. Bo Polacy już się zatroszczyli o swoje miejsca pracy w Unii Europejskiej – z pomocą naszych przedsiębiorców i pracodawców, którzy uczynili niemało, aby skłonić ich do wyjazdu w poszukiwaniu godziwych zarobków.