30 listopada 2024
trybunna-logo

Pomyśl zanim zjesz

Bo gdy zjesz, może być już za późno. Zatrujesz się w majestacie prawa, gdyż szkodliwe suplementy są u nas oferowane w praktyce zupełnie legalnie.

Suplementy, sprzedawane w Polsce jako środki odżywcze, są w istocie specyfikami, którymi można się zatruć. Zawierają np. bakterie chorobotwórcze, zakazane substancje psychoaktywne, składniki podobne do amfetaminy, czyli działające jak narkotyki – nie mówiąc już o tym, że bardzo wiele z nich zupełnie nie wykazuje cech, deklarowanych przez producentów.
Takie wyniki przyniosły wyrywkowe badania prowadzone przez Głównego Inspektora Sanitarnego. Nie mamy dokładnej wiedzy o tym, co w istocie zawierają suplementy, oferowane na polskim rynku, gdyż są one wprowadzane do sprzedaży praktycznie poza skuteczną kontrolą.
„Dzieje się to przy biernej postawie organów państwa. Taki stan może rodzić zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia konsumentów ” – stwierdza Najwyższa Izba Kontroli. Badania wykazały, że wiele z nich jest po prostu szkodliwych dla zdrowia.

Zagrożenie dla życia i zdrowia

Tymczasem Polacy kupują suplementów coraz więcej. W 2015 r. wydaliśmy na nie 3,5 mld zł, kupując blisko 190 mln opakowań. Statystyczny Polak więc nabył sześć opakowań suplementów diety, za ok. 100 zł.
W rejestrze Głównego Inspektoratu Sanitarnego od 2007 r. wpisano łącznie blisko 30 tys. produktów zgłoszonych jako suplementy diety. Badania wykazują, że rynek ten w latach 2017-2020 będzie rozwijał się w tempie ok. 8 proc. rocznie. Pytanie, ilu z nas zatruje się nimi do tego czasu?
Pytanie jest zasadne, bo Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła , że stan, w którym suplementy są sprzedawane praktycznie poza wszelką kontrolą „może rodzić zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia konsumentów”.
Co gorsza, jak stwierdziła Izba, organy państwowe odpowiedzialne za bezpieczeństwo stosowania suplementów nierzetelnie realizowały zadania związane z wprowadzaniem ich do obrotu.
Nieskuteczny był nadzór nad jakością zdrowotną suplementów diety, a ponadto w niedostatecznym zakresie prowadzono edukację dotyczącą tych produktów.

Jak zawsze wierzymy w bajki

Niestety, agresywne kampanie reklamowe wmówiły Polakom, że suplementy diety warto i należy jeść.
Z danych Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wynika, iż od 1997 r. do 2015 r. liczba reklam produktów zdrowotnych i leków (w tym suplementów diety) wzrosła blisko dwudziestokrotnie, podczas gdy ogólna liczba reklam – tylko trzykrotnie.
W 1997 r reklamy produktów zdrowotnych i leków stanowiły 4,6 proc. wszystkich spotów reklamowych, w 2015 r. już prawie co czwarta reklama była przekazem dotyczącym produktów zdrowotnych i leków (24,7 proc.), zaś w radiu odsetek ten wynosi ponad 50 proc.
Sposobu, na zbadanie, co zawierają suplementy, niestety nie ma, bo jak stwierdziła NIK, skala rynku przekracza aktualne możliwości kontrolne Inspekcji Sanitarnej.
Polski rynek suplementów diety rozwija się bardzo szybko. Dane Komisji Europejskiej wskazywały, że już w latach 1997-2005 wzrósł on o 219 proc i był to najwyższy wzrost wśród wszystkich państw Unii Europejskiej. O ile w latach 2013-2015 tych produktów przybywało 3-4 tys. rocznie, o tyle w 2016 r. już 7,4 tys.

Poza wszelkim nadzorem

Kontrole, które są prowadzone, obejmują tylko drobną część polskiego rynku. Związane z nimi postępowania dotyczące wycofania ze sprzedaży szkodliwych środków trwają nierzadko po kilka lat i trafiają w próżnię, bo kiedy się kończą, tych środków dawno już nie ma w naszych sklepach i aptekach. Ochrona konsumentów jest więc w istocie fikcją.
Poza tym zaś, suplementy to nie lekarstwa. W świetle prawa są one żywnością, zdefiniowaną jako środek spożywczy, którego celem powinno być uzupełnienie normalnej diety. Nie podlegają więc bardziej rygorystycznym warunkom, jakie spełniać muszą produkty medyczne.
Według obecnych przepisów, każdy więc może wprowadzić dowolny suplement na rynek, deklarując jedynie jaki jest jego skład. Szansa, że produkt, który trafia na rynek zostanie zbadany, jest w praktycznie niemal żadna.
W przypadku połowy ogólnej liczby tych produktów, trafiających na polski rynek w latach 2014-2016, nie podjęto nawet próby ustalenia, czy wprowadzane produkty są bezpieczne dla konsumentów. „Nie oznacza to przy tym, że w odniesieniu do tych produktów, co do których rozpoczęto proces weryfikacji, podejmowane działania zapewniały konsumentom bezpieczeństwo” – stwierdza NIK.
NIK zwraca uwagę na problem oszukańczych praktyk, jakie stosują producenci i dystrybutorzy, którzy kreując popyt, reklamują suplementy tak, jak by były równoważne produktom leczniczym. Lub nawet lepsze od nich, bo często zachwalane jako „naturalne”.
Występują one w postaci tabletek, kapsułek, saszetek, czyli mają formę i postać taką jak leki. W zestawieniu z nieuczciwą, wprowadzającą w błąd reklamą, mogą powodować – i często powodują – mylne wyobrażenie o jego właściwościach leczniczych.
W krajach o utrwalonych praktykach rynkowych, nadużyciom zapobiega zjawisko samoograniczania się producentów i importerów, powodujące iż świadomie unikają oni nieuczciwych praktyk. W Polsce propozycje takiego samoograniczania ze strony producentów pojawiły się dopiero wtedy, gdy branża zorientowała się, że trwa kontrola NIK.
Polacy niewiele wiedzą zaś o suplementach diety. Przeprowadzone przez TNS w 2014 r. badanie wykazało, że wiele osób mylnie uznało suplementy za „witaminy” (31 proc.), a aż 41 proc. przypisało im właściwości lecznicze, których produkty te oczywiście nie mają. Ponadto 50 proc. pytanych uważało, że suplementy są tak samo kontrolowane jak leki.
Suplementy diety zaś nie leczą i nie mają żadnego wpływu na stan naszego zdrowia. Mogą one co najwyżej uzupełnić dietę o coś, bez czego i tak możemy się obyć. Nie ma więc żadnych powodów, abyśmy je konsumowali.

Nie kupuj! Jak kupiłeś – wyrzuć!

Wykaz suplementów diety, które w trakcie kontroli NIK zakwestionowane zostały przez Głównego Inspektora Sanitarnego:
1. Orange Triad
2. Orange Triad + Green
3. Complete sleep
4. 5-HTP – kapsułki
5. Arnold Iron Dream
6. Creation
7. Candida Clear
8. Black Walnut Hulls
9. Holistic UltraBalans
10. Animal Pump
11. Kapsułki Flatol
12. Sinulan Junior Gardło
13. CROSTREC PRE – W-BOX
14. AMIXTM MyoCell® 5 Phase
15. Diaval Caps
16. Potassium nitrate
17. Tropinol XP
18. Compete! (smak: tangy tangerine, fruit punch slam, lemon drop)
19. Amino pump
20. Mex M-Test pro
21. Xtreme Detonator
22. Pre Shock
23. Beta stim
24. Platinum Multivitamin
25. Cyclin GF
26. NO-Bomb
27. IHS TECHNOLOGY BS BURN SHAPE 2.0 FAT BURNER
28. Plusssz Care Dzień Bez nerwów – tabletka do połykania
29. Plusssz Care Dzień Bez nerwów – tabletka musująca
30. Wobenzyn N
31. Multi-Enzyme Formula
32. Mango Peach Powder
33. B52+
34. Animal cuts – szaszetki
35. Animal m-Stak
36. Animal Pack
37. Black Bombs
38. Duo Lactil

Publikujemy nazwy tych środków gwoli ostrzeżenia naszych Czytelników – mając jednocześnie świadomość, że skutek tej informacji może być raczej krótkotrwały. Producenci szybko wprowadzą bowiem ponownie zakazane specyfiki do sprzedaży, lecz już pod innymi nazwami – i żaden urząd w Polsce nie będzie w stanie temu zapobiec (ani też nie będzie się o to specjalnie starać).

Poprzedni

Jak walczyć ze smogiem?

Następny

W proporcjach, nie w szczegółach