30 listopada 2024
trybunna-logo

Polityka „zero tolerancji”

Niewielkie kradzieże popełniane w sklepach przestaną być wykroczeniami, za które można dostać mandat. Wkrótce staną się pełnoprawnymi przestępstwami, zagrożonymi wysokimi karami.

Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało zmiany w prawie, które mają pozwolić na skuteczniejszą walkę z drobnymi kradzieżami, przywłaszczeniami, paserstwem bądź niszczeniem cudzych rzeczy – a przy okazji także umożliwią poprawę stanu zdyscyplinowania polskiego społeczeństwa.
„Choć tego rodzaju czyny odznaczają się dużą szkodliwością społeczną, w obecnym stanie prawnym ich sprawców, nawet jeśli zostaną schwytani, nie spotyka adekwatna kara, odstraszająca od ponownych kradzieży” – ubolewa resort sprawiedliwości.
Tymczasem, jak wiadomo, obecna ekipa uważa, że najważniejszym elementem, pozwalającym na zaprowadzenie prawa i sprawiedliwości, są właśnie możliwie wysokie kary, odstraszające swą surowością.

Żeby kary były surowsze

Wiadomo, że sprawców przestępstw trudno łapać, bo są to działania żmudne i skomplikowane – stąd właśnie zastrzeżenie resortu: „nawet jeśli zostaną schwytani”.
Dlatego więc, gdy jednak czasem kogoś uda się schwytać, to taki delikwent powinien być karany przykładnie, ku przestrodze, czyli jak najsurowiej – właśnie tak, aby odstraszało to tych, którzy pozostają na wolności.
Dziś jednak polskie prawo uniemożliwia wydawanie surowych wyroków za drobne przestępstwa – a i sędziowie nie są zbyt chętni do realizowania odstraszającej polityki rządu i wymierzania wysokich kar, z górnej części widełek.
Sytuacja stanu sędziowskiego już zaczyna się zmieniać. Wieku sędziów zrezygnowało z orzekania, przechodząc w stan spoczynku, gdy tylko osiągnęli stosowny wiek. Już ponad 500 stanowisk sędziowskich pozostaje nieobsadzonych, lecz resort sprawiedliwości nie śpieszy się z ich zapełnieniem, pragnąc by etaty sędziowskie obejmowało jak najwięcej osób już z PiS-owskiego naboru. Tacy sędziowie mogą skuteczniej realizować polityję karną rządu.
Teraz więc czas na zmiany w prawie. I właśnie wprowadzenie nowych, podwyższonych kar, ma być celem proponowanej przez Ministerstwo Sprawiedliwości nowelizacji kodeksu wykroczeń oraz niektórych innych ustaw.

Bez pobłażania

Projekt opracowany w ministerstwie zmienia zasadę, wedle której określa się, czy popełniony czyn (taki jak właśnie kradzież, przywłaszczenie, paserstwo, zniszczenie cudzej rzeczy) jest jeszcze wykroczeniem, czy już przestępstwem.
Z punktu widzenia surowości wyroku to bardzo istotna różnica, bo za wykroczenie grozi co najwyżej 30 dni aresztu, a za kradzież będącą przestępstwem – do pięciu lat pozbawienia wolności.
Dziś granicę tę wyznacza wartość szkody wynosząca jedną czwartą minimalnego wynagrodzenia za pracę, czyli aktualnie 500 zł.
Rządzącym zależy na umożliwieniu wydawania surowszych wyroków, więc choć zarobki w Polsce rosną, to granica oddzielające wykroczenie od przestępstwa zostanie obniżona do 400 zł.
„Każda kradzież powodująca szkodę powyżej tej kwoty będzie więc dotkliwie karanym przestępstwem” – ostrzega już teraz ministerstwo sprawiedliwości, zapowiadając jednocześnie, że sędziowie w Polsce będą karać dotkliwie.

Koniec z przewlekaniem

Ponadto, projekt nowelizacji wprowadza zasadę, że próg rozgraniczający wykroczenie od przestępstwa będzie stały (czyli zawsze na poziomie 400 zł) – a nie uzależniony od rosnącej wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę czy innych zmiennych czynników.
Dotychczasowy stan prawny powoduje bowiem, że wraz ze wzrostem płacy minimalnej wzrasta również graniczna kwota, kwalifikująca popełniony czyn jako wykroczenie lub przestępstwo.
W rezultacie, sądy każdego roku musiały dokonywać przeglądu tysięcy spraw w całym kraju, by stwierdzić, czy dana kradzież, za którą kara nie została jeszcze w całości wykonana, nadal jest przestępstwem, czy już jedynie wykroczeniem. Gdy stawała się wykroczeniem, kara była oczywiście odpowiednio zmniejszana.
Mowa tu o kradzieżach, bo one zdarzają się najczęściej, ale dotkliwe są też zniszczenia cudzych rzeczy lub ich przywłaszczenie (dochodzi do niego m.in. wtedy, gdy ktoś nie oddaje cudzej rzeczy, którą otrzymał legalnie, na przykład pożyczonego roweru).
Zdarzało się też, że czyn, który w momencie popełnienia był jeszcze przestępstwem, podczas sprawy sądowej stawał się już wykroczeniem.
Ruchomy próg finanansowy sprawiał także, że obrońcy sprawców kradzieży rzeczy o wartości niewiele przekraczającej ustawowy próg przewlekali postępowania, by z początkiem nowego roku popełnione przez nich przestępstwo samoistnie przeistoczyło się w wykroczenie.

Kto trafi do rejestru?

Taki, ułomny zdaniem rządzących, stan prawny, pozwala praktycznie bezkarnie działać szajkom zawodowych złodziei, trudniących się m.in. kradzieżami sklepowymi. Raz, że rzadko się ich łapie, dwa że ci złapani są skazywani najwyżej na 30 dni – i śmieją się w nos organom ścigania.
Ich przestępczą działalność ułatwia też niedostateczny obieg informacji o wcześniejszych postępowaniach, dotyczących sprawców niewielkich pojedynczo kradzieży, które jednak zebrane razem, pozwalają wskazywać na recydywę, surowiej już karaną.
Dlatego też projekt Ministerstwa Sprawiedliwości przewiduje utworzenie elektronicznego rejestru sprawców wykroczeń przeciwko mieniu, osób obwinionych i ukaranych – ale także i tylko podejrzanych o popełnienie tych wykroczeń, czyli formalnie niewinnych.
Ministerstwo wprawdzie nie mówi tego wyraźnie, jednak należy oczekiwać, że gdy okaże się, iż osoba podejrzana została uznana za niewinną, to zostanie ona wykreślona z takiego rejestru.
Niezależnie od tego czy tak się stanie, ów rejestr oczywiście nie zostanie upubliczniony, lecz będzie służył policji, prokuraturze i sądom – przede wszystkim do tego, aby sprytni zawodowi złodzieje, popełniający „drobne” kradzieże w różnych miastach, nie odpowiadali za pojedyncze wykroczenia, lecz – co bardzo ważne – za jedno zsumowane przestępstwo, zagrożone już karą do pięciu lat więzienia.

Handlowcy zacierają ręce

Przewidywane zaostrzenie przepisów, pozwalające surowo karać za niewielkie kradzieże, zostało z zadowoleniem powitane przez przedsiębiorców z branży handlowej.
Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji (POHiD), zrzeszająca hurtownie, firmy handlowe i duże sklepy (o powierzchni sprzedaży minimum 2000 metrów kwadratowych), podkreśla, że od lat już postuluje wprowadzenie mechanizmów prawnych skuteczniej chroniących handel przed kradzieżami, szczególnie dokonywanymi przez osoby żyjące z przestępstw. Dotychczasowa regulacja, w opinii tej organizacji, nie pozwala bowiem na ograniczenie ilości kradzieży artykułów w sklepach.
– Obecne rozwiązanie, oparte na konstrukcji progu powiązanego ze wzrostem płacy minimalnej, w sposób zupełnie niezrozumiały dla przeciętnego obywatela zwiększa z roku na rok wartość kradzionego mienia – uważa Renata Juszkiewicz, prezes POHiD.
Dane statystyczne z sieci handlowych pokazują bowiem, że gdy próg oddzielający wykroczenie od przestępstwa podniósł się w 2016 r. do 462,5 zł, to aż trzykrotnie wzrosła ilość kradzieży sklepowych. Zwiększyła się także, choć w mniejszym stopniu, ich wartość.
Są to wprawdzie statystyki sporządzane przez samych handlowców, a więc należy do nich podchodzić ostrożnie, jednak wzrost tej sklepowej przestępczości wydaje się ewidentny.
Ministerstwo Sprawiedliwości zwróciło się o wpisanie projektu nowelizacji kodeksu wykroczeń i niektórych innych ustaw do wykazu prac legislacyjnych Rady Ministrów.
Możemy zatem oczekiwać, że te propozycje już wkrótce staną się obowiązującym prawem. Ciekawe, czy skutecznie przepłoszy to sklepowych złodziejaszków?

Poprzedni

Mistrzostwa świata w Lahti

Następny

Za dużo Red Bulla