16 listopada 2024
trybunna-logo

Pierwsza taka recesja

Pandemia jeszcze się nie skończyła. Jej skutki będziemy odczuwać przez dłuższy czas. Największe problemy będą mieć przedsiębiorstwa świadczące usługi, bo im najtrudniej przychodzi nadrabianie strat.
Polska gospodarka znajduje się w fazie recesji, a okres jej trwania zależeć będzie między innymi od rozwoju sytuacji pandemicznej, sprawności przeprowadzenia szczepień, skali rządowych obostrzeń w prowadzeniu działalności gospodarczej oraz ryzyk związanych ze zmianami regulacyjnymi, w tym wyższych obciążeń fiskalnych. Kryzys wynikający z pandemii wirusa Covid-19 w różnym stopniu wpłynął na poszczególne sektory gospodarki. Przed największymi wyzwaniami będą stały podmioty z sektora usług.
Opublikowane przez Główny Urząd Statystyczny wstępne dane dotyczące aktywności gospodarczej w 2020 r. potwierdzają wystąpienie recesji: aktywność gospodarcza zmniejszyła się w ubiegłym roku o 2,8 proc. w porównaniu z rokiem 2019. Dane te są lepsze od wcześniejszych prognoz Komisji Europejskiej i projekcji Narodowego Banku Polskiego.
Przypomnijmy, że po publikacji danych o produkcji przemysłowej w grudniu, szacunki ekonomistów wskazywały na możliwość spadku PKB w 2020 r. o 2,6-2,8 proc. Według projekcji NBP przedstawionej w listopadowym Raporcie o inflacji, PKB miał spaść o 3,5 proc. Z kolei szacunki Komisji Europejskiej przewidywały spadek PKB o 3,6 proc. – zwraca uwagę Towarzystwo Ekonomistów Polskich.
W 2020 r. popyt krajowy zmniejszył się realnie o 3,7 proc. (w 2019 r. wzrost o 3,5 proc.). Spożycie ogółem spadło realnie o 1,5 proc., w tym spożycie w sektorze gospodarstw domowych więcej, bo o 3,0 proc. (w 2019 r. wzrost odpowiednio o 4,4 proc. oraz o 4,0 proc.). Nakłady brutto na środki trwałe zmniejszyły się o 8,4 proc. (w 2019 r. wzrost o 7,2 proc.). Z punktu widzenia skali wpływu poszczególnych kategorii na zmianę dynamiki PKB, popyt krajowy wpłynął ujemnie w wysokości 3,6 pkt. proc. (w tym spożycie w sektorze gospodarstw domowych minus 1,7 pkt. proc). Zatem wymiana handlowa z zagranicą była czynnikiem ograniczającym w ubiegłym roku skalę spowolnienia aktywności gospodarczej. Wskazywała już na to styczniowa publikacja TEP o dobrych wynikach handlu zagranicznego.
Globalna recesja w 2020 roku była wyjątkowa: nie była efektem przebiegu klasycznego cyklu gospodarczego i szoków wywołanych nierównowagami w gospodarce. Tym razem, pierwotnym źródłem recesji nie okazał sie był kryzys finansowy, walutowy, bankowy czy też zadłużeniowy. To kryzys pandemiczny spowodował, że rządy poszczególnych krajów w obliczu zagrożenia życia i wytrzymałości służby zdrowia, stanęły przed trudną decyzją wprowadzenia obostrzeń w funkcjonowaniu gospodarki. Strategie poszczególnych rządów różniły się między sobą, jednak – co należy podkreślić – na efekty w postaci skali spowolnienia aktywności gospodarczej miała wpływ struktura gospodarki – zauważa TEP.
W przypadku Polski, patrząc na aktywność gospodarczą od strony podażowej, miesięczne dane o produkcji przemysłowej wskazują na duży potencjał przedsiębiorstw do nadrabiania strat. Wartość dodana brutto w przemyśle w 2020 r. zmniejszyła się zaledwie o 0,2 proc. (w 2019 r. wzrost o 4,3 proc.). Straty pandemiczne zostały prawie w pełni nadrobione przez sektor produkcyjny.
Pandemia będąca źródłem kryzysu, dotknęła jednak szczególnie silnie sektor usług i handlu. Według wstępnych danych GUS, wartość dodana brutto w handlu i naprawach w 2020 r. w porównaniu z 2019 r. zmniejszyła się o 4,0 proc. (w 2019 r. mieliśmy wzrost o 5,4 proc.). Generalnie w krajach, gdzie udział sektora usługowego w tworzeniu PKB ma większe znaczenie, wystąpiła głębsza recesja. Przykładem są usługi związane z turystyką, hotelarstwem, gastronomią, kulturą. Co należy podkreślić, to właśnie sektor usług będzie miał największe problemy w okresie popandemicznym. W przeciwieństwie do sektora produkcyjnego, usługodawcy nie mogą w większości przypadków budować zapasów.
Trudno także zakładać możliwość wystąpienia zjawiska odkładania w czasie konsumpcji usług. Popyt na usługi w większości przypadków nie ulega kumulacji. W przyszłości nie wzrośnie przecież liczba weekendów, w których konsumenci będą decydowali się na korzystanie z różnego rodzaju usług (wizyta w kinie, teatrze itp.). Oczywiście nie można wykluczyć zmian preferencji konsumentów, jednak z dużym prawdopodobieństwem nie będzie ona zjawiskiem trwałym.
Powrót do sytuacji sprzed pandemii będzie rozłożony w czasie, w przyszłości nie znajdziemy się w takiej samej sytuacji jak przed kryzysem. Nasze przystosowania do pandemii w jej trakcie najprawdopodobniej zmienią na stałe nasze zachowania – i dla przykładu, w nadchodzących latach zmniejszy się liczba konferencji i kongresów organizowanych w trybie stacjonarnym, które z uwagi na czas i koszty mogą w części przejść na stałe do sfery internetowej.
Pamiętajmy również, że wielu przedsiębiorcom przyjdzie funkcjonować w zmienionym otoczeniu regulacyjnym. Wprowadzane od 2021 r. nowe obciążenia fiskalne stanowią poważne ryzyko w sposobie funkcjonowania części podmiotów.
Jesteśmy w momencie, w którym pandemia jeszcze się nie skończyła. Jej efekty będziemy odczuwali przez dłuższy okres. Szybkość przeprowadzania szczepień będzie oczywiście kluczowa dla wzrostu aktywności gospodarczej w najbliższych kwartałach. Z tego wyjątkowego kryzysu najszybciej wyjdą przedsiębiorstwa produkcyjne. W zależności od skali obostrzeń można również liczyć na szybką odbudowę popytu konsumpcyjnego (efekt odłożonej w czasie konsumpcji). Na odbudowę inwestycji z pewnością będziemy musieli jeszcze poczekać, głównym ich źródłem będą w najbliższych kwartałach wydatki rządowe.
Największe problemy będą miały przedsiębiorstwa świadczące usługi. Po kryzysie duża ich część będzie bardziej zadłużona, z nikłymi perspektywami na odrobienie pandemicznych strat. Część z nich zbankrutuje, część podejmie wysiłek przeprowadzania restrukturyzacji i zmian w strategii zarządzania, w tym również i strategii cenowej.

Poprzedni

Potrzeba więcej rozumu

Następny

Zanim się udusimy

Zostaw komentarz