Pamiętajmy, że to na PiS ciąży wina za haniebne usiłowanie podwyższenia płac posłów w czasie kryzysu.
Żeby było jasne: to prominenci Prawa i Sprawiedliwości oraz posłowie tego ugrupowania ponoszą pełną odpowiedzialność za haniebną próbę przeforsowania podwyżek uposażeń poselskich. I to na ich głowy spada całe odium związane z tym projektem: pogarda dla milionów Polaków coraz mocniej dostających po kieszeni w kryzysie; hipokryzja kłamliwych tłumaczeń, że chodziło jedynie o przyjęcie racjonalnych zasad wynagradzania „najważniejszych osób w państwie”; bezwstyd wprowadzania tych podwyżek prawie potajemnie, w wakacje, żeby wyborcy się nie dowiedzieli; bezczelność zagarniania dla siebie coraz większej kasy z pieniędzy publicznych; cyniczne szczucie opozycji propagandystami z partyjno-rządowej TVP (ochoczo uczestniczącymi w tej hucpie), którzy wmawiali widzom, że wszystko to było robione niemal w ścisłej współpracy z posłami opozycyjnymi i stanowi w zasadzie wspólny projekt obu ugrupowań.
Owszem, ci posłowie opozycji, którzy głosowali „za” nie są bez winy – tak jak nie są bez winy współuczestnicy zbrodni, namówieni przez głównych organizatorów, żeby się przyłączyli. Ale to nie posłowie opozycji wymyślili zbrodnię, nie oni opracowali jej scenariusz i dokładny sposób dokonania. Najważniejsze zaś, że posłowie opozycji szybko doszli do wniosku, że nie powinni brać w niej udziału – w przeciwieństwie do jej organizatorów z PiS.
Niech więc przy kolejnych wyborach parlamentarnych każdy głosujący pamięta: to posłowie Prawa i Sprawiedliwości, grabiąc w swoją stronę, chcieli wprowadzenia podwyżek poselskich. To oni, mimo głośnego deklarowania, jak bardzo troszczą się o los Polaków dotkniętych kryzysem, bez skrupułów uznali, że właśnie nadszedł najlepszy moment, by w majestacie prawa dokonać skoku na jeszcze większy kawałek polskiego publicznego tortu. Najważniejszy z nich, Jarosław Kaczyński, jak zwykle w podobnych sytuacjach jest wielkim nieobecnym.
Zapewne duża część Polaków myśli w dosyć standardowy sposób o naszych, pożal się Boże reprezentantach: że bardzo wielu z nich kradnie, ale ci z PiS-u przynajmniej się dzielą. Otóż, oni tylko opowiadają, że się dzielą – a w rzeczywistości chcą się nachapać jak mogą kosztem innych.