20 listopada 2024
trybunna-logo

Oczywiście, że dla pieniędzy

PiS będzie bronić rękami i nogami naszej obecności w Unii Europejskiej.

Elżbieta Bieńkowska, Europejski Komisarz do spraw Rynku Wewnętrznego i Usług, oświadczyła – wyrażając zatroskanie antyunijnymi nastrojami, budowanymi przez PiS-owskie media publiczne – że Polska nie wchodziła do Unii Europejskiej dla pieniędzy.
„Myśmy nie wchodzili do UE dla pieniędzy. Wchodziliśmy dlatego, że dzielimy te same wartości, że czujemy się Europejczykami” – stwierdziła pani komisarz.
To jednak zupełnie nie jest prawda.

To tylko teatr

Bo oczywiście, że wchodziliśmy do Unii dla pieniędzy! Dla tych miliardów euro, które już otrzymaliśmy, oraz tych, już nieco mniejszych, które jeszcze mamy dostać. I w nosie mieliśmy unijne wartości – w stopniu prawie takim samym, jak mamy je w nosie dziś.
Pani Elżbieta Bieńkowska, jako osoba znająca wartość pieniądza – czego dowiodła mówiąc, że niemożliwe jest aby ktoś pracował za 6000 zł miesięcznie, chyba, że złodziej albo idiota – rozumie to doskonale.
Dlatego też nie należy się przejmować tym, że PiS-owskie media publiczne, wykonując partyjne dyrektywy, szczują na Unię Europejską.
To tylko teatr, mający budować atmosferę krzywdzenia Polski przez brukselskich biurokratów i pokazujący publiczności, że jedynie Prawo i Sprawiedliwość może być skutecznym obrońcą przed unijnymi zakusami na naszą suwerenność.

Będą bronić jak niepodległości

W rzeczywistości ludzie obecnej władzy będą się bronić rękami i nogami przed ewentualnymi próbami wyrugowania Polski z Unii. Chcą przecież sprawować rządy jak najdłużej.
Oni mają pełną świadomość, że bez rzeki unijnych pieniędzy nasza gospodarka drastycznie zwolni, a ludziom zacznie się gorzej powodzić – i już nikt nie będzie chciał słuchać bajek o przemyslowej potędze dumnego kraju nad Wisłą. A przy kolejnych wyborach, o ile jeszcze będą w miarę demokratyczne, elektorat pokaże PiS-owi czerwoną kartkę.
Nie lękajmy się więc. PiS na pewno nie wyprowadzi Polski z Unii. Będziemy na jej marginesie, pomijani, gdzie to tylko możliwe, olewający wszelkie unijne wartości – ale wciąż wyciągający rękę po unijne pieniądze.

Poprzedni

Katalonia i kryzys neoliberalizmu

Następny

Rocznica szlachetnej iluzji