22 listopada 2024
trybunna-logo

Niepokojący urok smartfonów

Z jednej strony, nauczyciele w Polsce widzą wartość technologii cyfrowych, ale potrzebują praktycznej wiedzy, by pokazać uczniom ich użycie. Z drugiej strony, jak wskazuje Instytut Badań Edukacyjnych, uczniowie przyzwyczajeni do smartfona pod ręką, reagują agresją na próby odebrania urządzenia lecz służy im ono głównie do celów rozrywkowych.
W ciągu ostatnich kilkunastu lat smartfony weszły do codziennego życia, na stałe zmieniając pejzaż społeczny. Szacuje się, że smartfon posiada ponad trzy czwarte Polek i Polaków powyżej 15. roku życia, przy czym wśród osób poniżej 44. roku życia odsetek ten rośnie do ponad 90 proc.
Gruntowna ewolucja smartfona trwa już od dekady. Stał się on powszechnym urządzeniem, bez którego trudno wyobrazić sobie codzienne funkcjonowanie. Już dawno przestał pełnić funkcję jedynie komunikacyjną. Ma różnorodne zastosowania zarówno w sferze zawodowej jak i prywatnej, w edukacji czy rozrywce.
Ten trend dotyczy także dzieci i młodzieży. Smartfony stały się podstawowym elementem wyposażenia uczniów i uczennic, co wiąże się z szeregiem wyzwań, szans i ryzyk. Jednocześnie jednak społeczności szkolne powoli adaptują się do tej zmiany. Uczniowie nisko oceniają swoje kompetencje cyfrowe, a smartfon służy im głównie do celów rozrywkowych.
Smartfon obecny jest niemal w każdym obszarze naszego życia, ale raczej z wyjątkiem szkoły. Większość dzieci i młodzieży w wieku 9-17 lat codziennie korzysta ze swojego smartfona, ale trudno im raczej przypomnieć sobie jakieś ciekawe lekcje, prowadzone z użyciem tego urządzenia. W związku z pandemią w poprzednim roku szkolnym wprowadzono lekcje zdalne, przy których smartfony były przydatne – ale też trudno mówić, by takie lekcje były interesujące.
Szkoły mają obowiązek ustalenia warunków korzystania z telefonów komórkowych, zapisując je w statucie . W praktyce jednak połowie badanych uczniów zasady te nie są znane. Brakuje też klarownych wytycznych co do stanowiska poszczególnych szkół wobec uczniowskich smartfonów.
Jaką rolę smartfony odgrywają w edukacji? Czy można w efektywny sposób wykorzystywać je na lekcjach? Jak wprowadzić i egzekwować jasne zasady korzystania z nich w szkołach? Jakiego wsparcia mogłyby potrzebować placówki edukacyjne? Odpowiedzi m.in. na te pytania poszukują uczestnicy projektu Instytutu Badań Edukacyjnych zatytułowanego “Smartfony w szkole. Ustalamy reguły gry” .
Jak wskazuje IBE, edukacja szkolna z wielu względów wciąż jest ,,odporna” na nowe technologie, a jeśli te już się pojawiają, to stanowią jedynie dodatek w procesie uczenia się, niżeli główną oś, wokół której ten proces się odbywa. Szkoła nie stwarza dzieciom okazji do korzystania ze smartfona w celach poznawczych – jako narzędzia dostępu do zasobów edukacyjnych, źródła wiedzy, narzędzia do porównywania wiadomości, krytycznego namysłu nad nimi, uczenia się języków obcych, współpracy z uczniami i nauczycielem.
Średni wiek rozpoczęcia systematycznego korzystania z internetu wynosi w Polsce 9 lat i 7 miesięcy, ale rozpoczęcie nieregularnego korzystania z internetu w smartfonach rozpoczyna się zazwyczaj już między 4 a 5 rokiem życia. W przypadku dzieci w wieku od 6 miesięcy do 6,5 lat: 79 proc. czasem ogląda filmy, a 62 proc. czasem gra na smartfonach lub tabletach.
Fakt, że do szkół trafiają osoby, które mają już częściowo wyrobione nawyki korzystania ze smartfonów, jest dodatkowym wyzwaniem, z którym mierzą się nauczyciele. 82 proc. dzieci w wieku 9–17 lat codziennie korzysta ze smartfona, łącząc się z internetem. Internetu mobilnego nastolatki używają pierwszy raz średnio już 30 minut po obudzeniu. 44 proc. nastolatków czuje się niekomfortowo, gdy nie ma stałego dostępu do informacji za pomocą sieci mobilnej.
Badani najbardziej dotkliwie odczuwali brak możliwości sprawdzania, co dzieje się w ich społecznym świecie, brak możliwości skontaktowania się bliskimi, rodziną, przyjaciółmi. Odpowiedzi na pytanie o kontekst korzystania ze smartfona pokazują, że respondenci najczęściej korzystają z niego, gdy się nudzą (86,1 proc.), są sami (72,0 proc.), czekają na kogoś lub coś (70,3 proc.) lub korzystają z komunikacji publicznej (52,6 proc.).
Uczniowie i uczennice rzadko korzystają za to ze smartfonów na lekcjach, ponieważ te urządzenia nie przyjęły się jeszcze jako narzędzia służące nauce. W połowie szkół technologii cyfrowych w ogóle nie stosuje się jako pomocy dydaktycznej, a w drugiej połowie zazwyczaj obsługiwane są przez nauczyciela, a nie przez uczniów – najczęściej służą do wyświetlania prezentacji multimedialnych.
Obecnie smartfony na lekcjach mają przede wszystkim zastosowanie techniczne – jako kalkulator, tłumacz oraz notatnik (zdjęcie tablicy zamiast zapisywania) oraz pojedyncze zastosowania merytoryczne (np. na niemieckim czy angielskim).
W przeciwieństwie do Wielkiej Brytanii, Francji, Australii czy niektórych stanów USA, w Polsce zasady korzystania ze smartfonów w szkołach nie są odgórnie uregulowane, tylko pozostają w gestii każdej placówki. Prawo oświatowe nakłada na szkołę obowiązek ustalenia reguł dotyczących korzystania z telefonów komórkowych i innych urządzeń elektronicznych na terenie szkoły. Na tej podstawie 60 proc. szkół w Polsce zdecydowało się na całkowity zakaz korzystania z telefonów komórkowych przez uczniów.
Jak jednak pokazują obserwacje Instytutu Badań Edukacyjnych, uczniowie w naszym kraju, przyzwyczajeni do smartfona pod ręką, reagują agresją na próby odebrania urządzenia. Brak konsekwencji ze strony nauczycielek i nauczycieli w stosowaniu zakazów to jedna z przyczyn, dla których uczniowie często uważają wdrożenie takich zakazów za fikcję.
Nie ulega wątpliwości, że regularne korzystanie ze smartfona może nieść ze sobą konsekwencje zdrowotne: co piąty nastolatek deklarował, że odczuwa bóle w nadgarstku; ponad co trzeci cierpi na bóle głowy i pogorszenie wzroku; co trzeci też odczuwa zmęczenie spowodowane używaniem smartfona. Należy pamiętać, że nie sama technologia jest problemem, ale powszechne przyzwolenie na zbyt intensywne korzystanie z niej i fakt, że maksymalizowanie intensywności użytkowania urządzeń lub aplikacji jest jednym z głównych priorytetów, którymi kierują się ich projektanci i producenci.
Tymczasem, wraz z bardzo intensywnym korzystaniem ze smartfonów pojawia się obniżona sprawność funkcji poznawczych, czyli takich jak zdolność koncentracji, planowania, przeskakiwania między zadaniami. Obniża się także poziom empatii. Badania sugerują, że negatywnie wpływa to na sprawność w wykonywaniu zadań zarówno na samym smartfonie, spowalniając je o 400 proc. jak i poza nim, szczególnie w przypadku zadań wymagających skupienia.
Wiele badań wskazuje na negatywne skutki zbyt częstego spędzania czasu w mediach społecznościowych, zwłaszcza w przypadku dziewcząt. Tymczasem współczesne media społecznościowe i internet w ogóle stają się areną manipulacji i walki światopoglądowej. Szczególnie ważne jest zatem prowadzenie stosownej edukacji medialnej, której celem jest nauczenie krytycznego myślenia oraz biegłości w korzystaniu z bogactwa informacji, zróżnicowanych ze względu na formę i treść – uważa IBE.
Generalnie, smartfon w szkole nie wydaje się taki groźny, jak go malują (na przykład we Francji). Uczniowie lubią lekcje, na których kreatywnie korzysta się ze smartfonów, i znają podstawowe zagrożenia związane z technologiami mobilnymi. Wbrew ogólnemu wyobrażeniu akceptują szkolne obostrzenia związane z ich używaniem, choć mają problem z ich konsekwentnym przestrzeganiem.
Uczniowie zdają także sobie sprawę z zagrożeń, które niosą ze sobą technologie mobilne – szczególnie z możliwości uzależnienia. Widzą, że niegdysiejszy entuzjazm zaczyna ustępować rozsądnej ostrożności. Dostrzegają również, że zagrożenia nie dotyczą każdego w tym samym stopniu. Duża część rozmówców i rozmówczyń deklarowała, że korzysta z telefonu zbyt dużo, ale nie czuje się uzależniona. Umiała za to wskazać osoby ze swojego otoczenia, które podejrzewa o uzależnienie. Młodzież wskazuje, że nawet rozrywkowe korzystanie ze smartfona może być ważnym źródłem zarówno nowej wiedzy, jak i nowych umiejętności
Z kolei nauczyciele, wprawdzie dostrzegają wartość nowych technologii, ale potrzebują wsparcia i praktycznej wiedzy, by pokazać uczniom ich użycie. Obraz wyzwań stojących przed szkołą w związku ze zmianami technologicznymi wykracza poza smartfony i reguły ich używania w szkole. Nie pomogą tu najlepiej nawet skonstruowane regulaminu używania smartfonów w szkole.
Warto zauważyć, że w Polsce stale rosną oczekiwania rodziców względem dostępności nauczycielek i nauczycieli rosną – normą stają się już m.in. wieczorne telefony od rodziców lub intensywna komunikacja na Librusie. W efekcie w pracy nauczycieli zatarciu ulega granica między czasem pracy i czasem wolnym, komunikacja z wykorzystaniem coraz liczniejszych kanałów staje się proporcjonalnie bardziej złożonym wyzwaniem i potencjalnie dezorganizuje pracę. Nauczycielki i nauczyciele tracą przy tym część narzędzi kontroli i budowania autorytetu, jakie posiadali wcześniej
Społeczność nauczycielska podkreśla, że kwestia smartfonów spleciona jest z wieloma innymi czynnikami, m.in. z pozycją czy autorytetem nauczyciela w społeczności szkolnej oraz z integracją tej społeczności. Co ważne, nauczycielki i nauczyciele wierzą w swoje możliwości w poradzeniu sobie z kłopotliwą obecnością smartfonów w szkole, o ile zostanie im zapewniona odpowiednia autonomia i wynikający z niej autorytet. – Nauczyciele wskazywali technologie mobilne jako wsparcie w codziennej pracy. Takie rozwiązania jak platforma do komunikacji między nauczycielami, system obiegu szkolnych dokumentów czy udział uczniów w tworzeniu wizerunku szkoły w sieci to przykłady najbardziej pożądanych rozwiązań – mówi dr Agnieszka Koterwas, ekspertka z Instytutu Badań Edukacyjnych.
Smartfony w pewnym zakresie są problemem szkolnego życia, ale nie jest to największa bolączka polskiej szkoły. Realne i trwałe zminimalizowanie tego problemu wymaga rozwiązań nakierowanych na źródła nieumiejętności szkoły w integrowaniu społeczności wokół niej skupionej (uczniów, nauczycieli, rodziców). A także zapewniających wsparcie nauczycielom w korzystaniu z nowych technologii.

Poprzedni

Gospodarka 48 godzin

Następny

Kto najmniej traci?

Zostaw komentarz