30 listopada 2024
trybunna-logo

Nieco więcej optymizmu

Choć burza huczy wokół nas, zaostrzają się konflikty regionalne, trwa wojna z terroryzmem, niekontrolowany napływ uchodźców destabilizuje cywilizowany świat, a Unia Europejska może się rozpaść – to paradoksalnie, gospodarka ma się coraz lepiej.

Czy rozpędza się wreszcie sektor przemysłowy w strefie euro? Możnaby sądzić, że tak, bo wskaźnik optymizmu w gospodarce PMI znajduje się na poziomie najwyższym od niemal 6 lat.
Warto zwrócić też uwagę na wzrost opóźnienia w dostawach. To klasyczna sytuacja w której popyt znacząco przewyższa podaż – i trzeba czekać. Siłą rzeczy takie „niedopasowanie” przekłada się na wzrost presji inflacyjnej i płacowej oraz wymusza zatrudnianie nowych pracowników.
O ile nie będziemy mieli jakichś negatywnych niespodzianek ze strony Trumpa lub Chin, które mogłyby trwale zaburzyć porządek w globalnej gospodarce (a przebieg ich pierwszego, kwietniowego spotkania, wskazuje, że niespodzianek raczej nie będzie), to euro powinno się umacniać, a kursy na giełdach strefy euro – rosnąć.

Polska powinna przyśpieszyć

A co u nas? Mimo, że marcowe dane PMI dla naszej gospodarki okazały się nieco słabsze od oczekiwań i gorsze od odczytu lutowego (wskaźnik spadł do 53,5 pkt. z 54,2 pkt. w lutym), kondycja polskiego sektora przemysłowego nie budzi większych obaw.
Perspektywy również wyglądają obiecująco – w kolejnych miesiącach można oczekiwać dalszego przyspieszania krajowej gospodarki, silnie wspieranej środkami z perspektywy unijnej oraz coraz lepszą koniunkturą makro, między innymi we wspomnianej strefie euro.
Jeśli sprawa przyszłości Otwartych Funduszy Emerytalnych zostanie rozwiązana w zapowiadany przez Ministerstwo Rozwoju sposób (zakładający przekształcenie OFE w otwarte fundusze inwestycyjne oraz utworzenie pracowniczych planów kapitałowych). i, co można powtarzać do znudzenia, działania Trumpa nie zabiją ducha hossy, krajowy rynek akcji powinien do końca roku zarobić jeszcze kilka ładnych procent.

Patrzmy na Turcję i Chiny

Warto dwa słowa powiedzieć o Turcji. W marcu wskaźnik PMI dla tamtejszego sektora przemysłowego wzrósł do 52,3 pkt (z 49,7 pkt w lutym), wspinając się tym samym na najwyższy poziom od lutego 2014 r.
O zachowaniu się tamtejszej giełdy i waluty przesądzi jednak wynik referendum w sprawie wprowadzenia systemu prezydenckiego. Może on wskazywać, że prezydentowi Erdoganowi uda się zaspokoić autorytarne zapędy, a na ulice nie wyjdą tłumy niezadowolonych obywateli. W rezultacie, można się nawet spodziewać euforii na rynkach. Na pewno warto obecnie obserwować Turcję.
Chiny nie zaskoczyły. Kolejny już miesiąc z rzędu Państwo Środka może się pochwalić całkiem przyzwoitą koniunkturą w przemyśle. I tym razem obyło się bez „fajerwerków”, ale nikt chyba się ich nie spodziewał. Spokój w chińskiej gospodarce jest bowiem niezwykle ważny dla utrzymania makroekonomicznej równowagi na świecie. Tym samym jest jednym z warunków koniecznych dla kontynuacji hossy na globalnych rynkach.
O włos od historycznych maksimów znajduje się giełda indyjska. Atak inwestorów na szczyty ma bardzo duże szanse na powodzenie, tym bardziej, że z perspektywy makroekonomicznej, po wymianie banknotów w Indiach sytuacja wróciła już do normy.
Co więcej, wysokie poparcie dla partii Modiego nie tylko gwarantuje stabilność polityczną, ale daje szanse na dalsze, gruntowne reformy tamtejszej gospodarki

U progu euforii

Amerykańska gospodarka ma się bardzo dobrze i marcowy PMI stanowi kolejne potwierdzenie tej tezy.
W kontekście USA, cały rynek czeka na decyzje Trumpa, a w szczególności na ustawę obniżającą podatki.
W Brazylii nastąpił przełom w danych – wskaźnik PMI wdrapał się na 25-miesięczne maksima i znalazł się blisko neutralnego poziomu 50 pkt. Po raz pierwszy od dwóch lat firmy zwiększały produkcję i zatrudnienie.
W komentarzu do tych danych, ekonomistka Pollyanna De Lima zwraca uwagę na znaczenie wzrostu optymizmu wśród przedsiębiorców brazylijskich. Jej zdaniem jeśli ich nastroje w dalszym ciągu będą się poprawiać, firmy uwierzą, że recesja się skończyła, a to oznacza, że jest duża szansa, iż gospodarka napędzana inwestycjami dynamicznie odbije w górę. Czyli, USA i Ameryka Łacińska – początek gospodarczej samby? Oby.

Poprzedni

Zatrucie majonezem

Następny

ZAKSA dwa sety od tytułu