Premier Morawiecki nie zdaje sobie sprawy z tego co mówi, ale czy w związku z tym naprawdę nie należy mieć o to do niego pretensji?
Ponad trzy lata rządów Prawa i Sprawiedliwości jest przez premiera Mateusza Morawieckiego przedstawiane w samych superlatywach. A każdy sukces, nawet ten, którego nie było, jak i ten, który nie wynika z jego działania, okazuje się być właśnie jego własnym dziełem – i jego rządu.
Niestety, premier albo nie wie co mówi, albo wie, ale pomimo tego decyduje się mówić nieprawdę, którą okrasza magicznymi pojęciami i zaklęciami. A to wymaga stanowczego sprzeciwu i obywatelskiego działania.
Państwo to ja
Przede wszystkim, premier Morawiecki przypisuje sobie zasługi „usprawnienia instytucji państwa”, czego dowodzić ma wzrost ściągalności podatków. Choć nie przedstawia na to żadnych obliczeń, to z danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego (luty 2019) wynika, że za wzrost dochodów w budżecie państwa w ostatnich latach w około 50 proc. odpowiada poprawa światowej koniunktury. Warto również pamiętać, że identyczny rozmiar dochodów z podatku VAT w relacji do polskiego PKB, a więc na poziomie 7,8 proc., był już w 2011 roku.
Premier Morawiecki przypisuje więc sobie zasługi w znacznej części z przypadkowego zjawiska, nie wspominając także o projektach zmierzających do poprawienia ściągalności podatku VAT, przygotowanych i wprowadzonych jeszcze za poprzedniej koalicji.
Jednym z kluczowych, niezrozumiałych, używanych przez Mateusza Morawieckiego haseł-zaklęć jest „reindustralizacja”, która rzekomo „postępuje jak nigdy dotąd”. Owa reindustralizacja, cokolwiek oznacza, ma być odpowiedzią na „czyhające na Polskę pułapki”, przedstawione w tzw. Planie Odpowiedzialnego Rozwoju.
Premier ani nie tłumaczy, co ma na myśli, ani nie przedstawia żadnych konkretnych dowodów na reindustrializację „postępującą jak nigdy dotąd”. Natomiast z danych Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) wynika, że w latach 1989-2015 (czyli przed rządami PiS) produkcja przemysłowa w Polsce wzrosła o około 250 proc.
Na czym zatem ma polegać to hasło? Co PiS chce „reindustralizować”? Jak to odnosi się do kluczowych wyzwań stojących przed polską gospodarką?
Umie się chwalić
Choć premier Morawiecki chwali się, że zwiększył udział wydatków publicznych na badania i rozwój, to w krajach, które stawia za wzór, jak np. Szwecja, łączny poziom wydatków na badania i rozwój jest wciąż ponad 3 razy wyższy niż u nas, z czego około 70 proc. wydatków jest wykonywanych przez sektor przedsiębiorstw – o czym premier szczególnie powinien pamiętać, jeżeli chce pompować pieniądze przez państwowe molochy i nacjonalizować kolejne przedsiębiorstwa.
„Znakiem firmowym” Mateusza Morawieckiego ma być prowadzenie rozwoju „solidarnego i terytorialnie zrównoważonego”, opierającego się na wyrównywaniu szans. Program 500+ ma być według niego sposobem na „zniwelowanie pułapki demograficznej”, a także „impulsem antycyklicznym”, czyli odpowiedzią na prognozowany spadek koniunktury.
Program 500+ zdaje się więc być reakcją na wszystkie problemy polskiej gospodarki. I choć zgodnie z przewidywaniami ekonomistów nie zwiększył on poziomu dzietności, to premier Morawiecki zdaje się tym nie przejmować i uparcie twierdzi, że im więcej rozdawnictwa, tym mniej problemów. Jak w Grecji.
Kolejnym sukcesem, którym chwali się premier, jest „wyjście z naszymi produktami na zewnątrz”. Ale co to w ogóle znaczy? Czy to Mateusz Morawiecki otworzył Polskę na świat? Wartość polskiego eksportu od lat 90. wręcz eksplodowała i mimo bardzo szybkiego rozwoju gospodarczego wzrosła z około 20 do 50 proc wartości naszego produktu krajowego brutto. Mateusz Morawiecki nie ma z tym nic wspólnego.
Z jego logiki wynika, że tzw. piątka Kaczyńskiego, a więc kolejne miliardowe wydatki socjalne, ma być sposobem na upodobnienie Polski do krajów Zachodu, w tym krajów skandynawskich. Z tego wynika, że premier nie ma pojęcia o tym, co w rzeczywistości było przyczyną sukcesów gospodarczych krajów skandynawskich.
Dla przykładu Szwecja, która w 1800 roku była jednym z najbiedniejszych krajów w Europie, zawdzięcza swój dzisiejszy sukces funkcjonującym w niej od lat instytucjom wolnorynkowym. I choć wciąż utrzymuje się wysoko w międzynarodowych rankingach dotyczących wolności gospodarczej, to dzieje się to pomimo, a nie dzięki wysokiemu obciążeniu podatkowemu. Jeśli ktoś wierzy, że redystrybucja i podatki mogą być siłą napędową gospodarki, to równie dobrze może wierzyć, że samochód pojedzie bez silnika.
Bariera rozwojowa czyli PiS
A jak Mateusz Morawiecki tłumaczy rekordowy spadek w inwestycjach publicznych? To dosyć proste, bo według niego inwestycje muszą być dobrze przygotowane – a PiS ciągle pracuje nad likwidacją barier rozwojowych.
W rzeczywistości inwestycje prywatne, będące długookresową siłą napędową każdej gospodarki, spadły do najniższego od 20 lat poziomu wraz z objęciem władzy przez PiS. Gdy połączymy ten fakt z logiką premiera Morawieckiego, okaże się, że największą „barierą rozwojową” jest dojście do władzy PiS, który trzeba usunąć, aby wyzwolić polskie inwestycje. Zdaniem Mateusza Morawieckiego do jego osiągnięć należy też obniżenie współczynnika Giniego, zatrzymanie „błędnego koła nierówności” i spadek poziomu emigracji z Polski. , wprowadzenie „zupełnie nowej jakości polityki rozwojowej” oraz „rozkręcenie wielu rzeczy”. Premier nie zgadza się też z podejściem, które polega na tym, że najpierw trzeba zarobić, żeby potem wydać. A jeśli chodzi o zakaz handlu w niedziele, który zgodnie z przewidywaniami ekonomistów przyniósł odwrotne skutki do zamierzonych, to premier Morawiecki tylko „zastanowi się, co dalej z tym zrobić”.
Obraz naszego państwa, który wyłania się z licznych wypowiedzi Mateusza Morawieckiego, jest zatrważający. Według niego, każda władza od czasów transformacji była kimś w rodzaju „obcego”, który celowo szkodził Polsce. Zgodnie z tą logiką, przyszłość Polski ma się opierać przede wszystkim na zwiększaniu udziału polityków w gospodarce i ograniczaniu roli mediów prywatnych.
Nowa „piątka Kaczyńskiego” nie ma już nic wspólnego z „piątką Morawieckiego”, która nie została zrealizowana i jest stale modyfikowana w zależności od potrzeb konkretnego wywiadu. I choć szef rządu nie dostrzega kluczowych wyzwań stojących przed polską gospodarką, takich jak niska stopa inwestycji czy starzenie się polskiego społeczeństwa, to swoimi działaniami przyczynia się do tego, że Polska jest coraz gorzej na te wyzwania przygotowana, chociażby poprzez obniżanie wieku emerytalnego lub akceptowanie niszczenia trójpodziału władzy.