Administracja kiepsko radzi sobie z nielegalnym obrotem paliwami płynnymi. Nasze państwo traci na tym procederze miliardy złotych rocznie. Straty wykraczają jednak daleko poza wymiar finansowy.
Szara strefa na rynku paliw to problem od lat nie do rozwiązania, a przemytu nie udaje się ograniczyć.
Do Polski w wielkich ilościach trafiają bowiem niezgłoszone do opodatkowania paliwa z importu, które są tańsze od pochodzących z legalnych źródeł.
System trwale nieszczelny
Przestępczość w obrocie paliwami płynnymi od lat święci u nas triumfy. Według szacunków firmy PwC, w 2014 r. wyłudzenia VAT na tym rynku wyniosły ok. 10 mld zł. W ubiegłym – nie zmalały.
Od lat głównymi mechanizmami stosowanymi przez przestępców są schematy znikającego podmiotu i transakcji karuzelowej. Chodzi tu o bezustanne, odbywające się na papierze, odsprzedawanie paliw kolejnym spółkom, które faktycznie nie istnieją.
Straty wynikające z nielegalnego obrotu paliwami wykraczają poza wymiar finansowy. Szara strefa w tej dziedzinie to także ograniczenie bezpieczeństwa paliwowego państwa, rozchwianie rynku, hamowanie inwestycji, konieczność tworzenia nowych podatków w celu pokrycia strat w już funkcjonujących, naruszenie zasad uczciwej konkurencji oraz rozszerzanie nielegalnego zatrudnienia.
Przedstawiciele Polskiej Izby Paliw Płynnych alarmują, że to, co się dzieje, jest zatrważające. Straty Skarbu Państwa stają się ogromne, a kontrola i nadzór nad rynkiem paliw w znacznej mierze pozostają pozorne.
Koncesje dla oszustów
Jednym z działań ograniczających nielegalny import paliw miały być wprowadzone w 2014 r. koncesje. Z danych Urzędu Regulacji Energetyki wynika jednak, że na ponad 200 wniosków o wydanie koncesji, większość została złożona przez firmy nowo powstałe, a więc nie posiadające praktycznie żadnej historii.
Rodzi to oczywiste przypuszczenie, że firmy te w części mogą należeć do osób mających doświadczenie w nielegalnym handlu paliwami, a koncesja jest im potrzebna jako przykrywka dla przestępczych interesów.
Inna sprawa, że przestępcy, którzy świadomie podejmują nielegalny import paliw, mogą wcale o koncesję nie występować. Trzeba też zwrócić uwagę na ułomność obecnie obowiązujących przepisów – podmiot otrzymujący koncesję musi złożyć zabezpieczenie w wysokości 10 mln zł, a wysokość kary za działanie bez koncesji określono na kwotę do 1 mln zł. Bardziej opłacalne może więc być funkcjonowanie bez koncesji, bo wiadomo, że tego miliona złotych kary nie uda się wyegzekwować.
Nic się nie daje zrobić
Legalnie działający przedstawiciele branży paliwowej od lat oczekują od administracji państwowej skoordynowanych i skutecznych działań przeciwko szarej strefie. Postulują także, aby zmiany w prawie były elementem przemyślanej strategii, a nie odpowiedzią, zwykle spóźnioną, na kolejne inicjatywy przestępców.
Jak wskazuje Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego, obecne przepisy miały położyć kres patologiom, które zostały zidentyfikowane przez władze dopiero wtedy, gdy już zdążyły się rozwinąć na rynku paliw. Te przepisy nie przewidywały jednak kolejnych patologii.
Państwo polskie jest dziś praktycznie bezbronne wobec obrotu paliwami pochodzącymi z nielegalnych źródeł. Są one uzyskiwane z tak zwanych niskolepkościowych olejów smarowych, rozmaitych preparatów smarowych oraz olejów grzewczych. Jak sygnalizują bowiem przedstawiciele Służby Celnej, preparaty smarowe, które mają zawartość oleju napędowego na poziomie 70 proc., objęte są zerową stawką akcyzy, a więc można je transportować w ramach Unii Europejskiej bez kontroli.
Niestety, wprowadzane w ostatnich kilku latach regulacje nie przyczyniły się do ograniczenia nielegalnego obrotu paliwami płynnymi w Polsce. Nie zapewniają także stabilności rynku oraz nie chronią konkurencyjności polskiego sektora paliwowego.