Czy w tym roku kombinat Polska Miedź stanie się znowu zyskowną firmą?
Przeznaczenie 300 mln zł dywidendy dla akcjonariuszy oraz odmowa udzielenia absolutorium byłemu prezesowi Herbertowi Wirthowi i członkom jego zarządu – to najważniejsze decyzje podjęte podczas ostatniego zwyczajnego walnego zgromadzenia akcjonariuszy Kombinatu Górniczo-Hutniczego Miedzi.
Ustalono, że dywidenda w wysokości 1,5 zł za akcję wypłacona zostanie w dwóch równych ratach, 18 sierpnia i 17 listopada.
Pod ciężarem opłat
Skarb Państwa posiadający dziś niecałe 32 proc. udziałów w Polskiej Miedzi otrzyma niecałe 95 mln zł. To niewiele – ale mogło w ogóle nie być dywidendy, ponieważ KGHM zanotował w 2015 r stratę wynoszacą ok. 5 mld zł.
Dywidenda jest płacona od zysków więc strata powinna oznaczać, że żadnej wypłaty nie będzie. Strata jeszcze się jednak nie zmaterializowała gdyż została spowodowana odpisami księgowymi związanymi z kosztami inwestycji zagranicznych i spadkowymi tendencjami cen miedzi – czyli przeznaczonymi na utworzenie rezerw finansowych. Gdyby tych odpisów nie było, KGHM wypracowałby zysk – więc walne zgromadzenie (gdzie dominujący głos ma Skarb Państwa) uznało, że dywidendę można wypłacić. Napiętemu budżetowi naszego państwa przyda się bowiem każda złotówka.
Inna sprawa, że w bieżącym roku tych złotówek z tytułu dywidendy od KGHM będzie niewiele. 95 mln zł to znacznie mniej niż w minionych latach. Dywidenda dla Skarbu Państwa za 2014 r wyniosła 254 mln zł, a za każdą akcję wypłacano aż 4 zł . Cała dywidenta sięgała wtedy 800 mln zł. Natomiast w najlepszym, 2012 r., Skarb Państwa otrzymał od KGHM aż 1,8 miliarda złotych (wtedy zysk był bardzo duży bo KGHM sprzedał Polkomtel Zymuntowi Solorzowi).
W poprzednich latach było jednak znacznie więcej pieniędzy do podziału. W 2015 roku KGHM wykazał zaś 5 mld 12 mln zł straty. Rok wcześniej – 2 mld 450 mln zł zysku.
Tegoroczna dywidenda zostanie wypłacona akcjonariuszom KGHM z kapitałów zapasowych, czyli wirtualnej pozycji księgowej nie mającej pokrycia w realnej gotówce, jaką dysponuje firmowa kasa. Oznacza to, że na pokrycie swoich zobowiązań Polska Miedź będzie musiała prawdopdobnie posiłkować się kredytem – choć zaciągnięcie kolejnego kredytu nie sprzyja rozwojowi spółki To dodatkowy koszt pogarszający płynność finansową.
Na dziś wysokość długu Polskiej Miedzi jest wyższa niż zysk operacyjny plus amortyzacja i przekroczenie tego wskaźnika staje się już pewnym ryzykiem.
Brak absolutorium zamiast kasy
KGHM planuje w tym roku inwestycje o łącznej wartości około 4 miliardów złotych
Pod koniec marca minister skarbu Dawid Jackiewicz nie wykluczał możliwości odstąpienia od zabrania dywidendy z niektórych spółek Skarbu Państwa. Mówił, że wprawdzie dywidendy są potrzebne budżetowi, ale od niektorych spółek nie będzie można ich wziąć ze względu na ich sytuację finansową albo ze względu na działania inwestycyjne, wymagane od nich przez obecny rząd.
Jak widać, ministerstwo uznało ostatecznie, że sytuacja finansowa KGHM jest na tyle dobra, a potrzeby budżetu państwa na tyle znaczące, że dywidendę należy ściągnąć – choć od marca ani wyniki KGHM, ani prognozy makroekonomiczne się nie poprawiły.
To nie wszystki opłaty kombinatu. Polska Miedź płaci także podatek od wydobycia kopalin . Od trzech lat nieco się zmniejsza, ale ciągle stanowi bardzo znaczące obciążenie. W 2013 r. podatek ten wynosił 2 mld zł, w 2014 – 1,9 mld zł, a w ubiegłym 1,5 mld zł. I nic nie słychać aby miał on zostać zawieszony.
Minister skarbu poparł natomiast, jak należało oczekiwać, rekomendację rady nadzorczej KGHM o nieudzieleniu absolutorium byłemu prezesowi Herbertowi Wirthowi oraz wiceprezesom z poprzedniego zarządu: Marcinowi Chmielewskiemu, Jackowi Kardeli, Wojciechowi Kędzi, Mirosławowi Laskowskiemu i Jarosławowi Romanowskiemu.
Nieudzielenie absolutorium pozostawia spółce możliwość dochodzenia od członka zarządu naprawienia szkody, jeżeli oczywiście dany członek zarządu taką szkodę spółce wyrządził. Odmowa udzielenia absolutorium uzasadnia bowiem wytoczenie powództwa o odszkodowanie dla spółki od członka zarządu – co jednak nie znaczy, że faktycznie znajdą się podstawy aby takie powództwo wytoczyć.
Ministerstwo Skarbu byłoby pewnie zadowolone, mogąc postawić poprzedni zarząd przed sądem. Dlatego z tzw kół zbliżonych do kierownictwa tego resortu płyną sugestie, iż trzeba jeszcze poczekać na wynik audytu, finalizowanego właśnie w KGHM, dotyczącego między innymi zasadności inwestycji w kopalnię Sierra Gorda w Chile. Wtedy się bowiem okaże, czy decyzja o negatywnym podsumowaniu działalności zarządu prezesa Herberta Wirtha przez obecne władze Polskiej Miedzi będzie miała swój dalszy ciąg, napisany przez prokuratorów ministra Zbigniewa Ziobry – czy też nieudzielenie absolutorium okaże się tylko działaniem propagandowym, mającym pokazać publiczności, jak szkodliwa była dzialalność poprzedników obecnej ekipy.
Czas na krajowe inwestycje
Krytycy poprzedniego kierownictwa KGHM wskazują, że zarząd prezesa Herberta Wirtha wolał pieniądze zarobione w czasach miedziowej koniunktury inwestować za granicą, zamiast zadbać o rozwój spółki w kraju – co mogło zapewnić leprzy rozwój Polskiej Miedzi i gwarantować jej bezpieczne funkcjonowanie przez kolejne kilkadziesiąt lat.
Ich zdaniem, negatywne tego skutki są już odczuwalne. Przykładowo, inwestycja w pokład Głogów Głęboki Przemysłowy przebiega w ślimaczym tempie. Budowa pierwszego szybu już po – winna być zakończona, ale będzie on oddany do użytku dopiero w 2019 roku.
Udostępnienie tego szybu to jednak dopiero przyczółek. By eksploatacja złoża mogła ruszyć pełną parą, konieczne będzie wydrążenie dwóch kolejnych równie głębokich szybów. To inwestycja na następne sześć może siedem lat, która nawet jeszcze się nie zaczęła.
Za chwilę może się okazać, że z braku wydobycia rudy, produkcja miedzi będzie malała, co pogorszy konkurencyjność KGHM na światowych rynkach.
Inną poważną inwestycją krajową jest dobiegająca końca budowa nowego pieca zawiesinowego w Hucie Miedzi Głogów. Pierwsza partia koncentratu ma zostać w nim przetopiona już 12 października.
Z nowym piecem wiąże się wiele nadziei, jednak nie brak i obaw. Wydajność głogowskiego pieca zawiesinowego po zakończeniu etapu rozruchu technologicznego będzie bowiem większa niż całe możliwości wydobywcze KGHM.
W głogowskiej hucie po uruchomieniu nowego pieca ograniczony zostanie przetop złomów. . Powstanie więc luka, którą mogłaby wypełnić Huta Miedzi Legnica. Byłoby to potrzebne bo dotychczas nie ma pomysłu na utrzymanie potencjału produkcyjnego legnickiej huty w perspekty wie nadchodzących lat.
Według dyrektora techniczno-produkcyjnego huty Leszka Garyckiego, aby Huta Miedzi Legnica miała przyzwoite wyniki ekonomiczne, musi produkować ponad 150 tysięcy ton miedzi elektrolitycznej rocznie. Obecnie jest to poziom około 110 tys ton. W jego ocenie, bez znaczących nakładów inwestycyjnych, opierając się wyłącznie na poprawie organizacji pracy i drobnych usprawnieniach technologicznych, nie uda się podnieść produkcji więcej niż o około 10 procent.
Dyrekcja legnickiej huty widzi rozwiązanie w instalacji nowoczesnego pieca, tzw. wychylnego topielno-rafinacyjnego, przeznaczonego do przetopów złomów wysokiej jakości. Wniosek w tej sprawie dyrekcja huty już dawno złożyła do władz KGHM. Jednak do tej pory nie ma konkretnej decyzji.
Wartość legnickiej inwestycji to około 100 mln złotych, a czas jej realizacji określany jest na półtora roku. Dla porównania – piec zawiesinowy w głogowskiej hucie kosztuje prawie 2 mld złotych, a jego budowa trwa od sześciu lat.
Nowe życie starego zagłębia
Pytanie też, co z rozbudową zbiornika Żelazny Most – bo gdzieś trzeba składować odpady pozostałe po przerobie rudy miedzi? W każdym roku jest ich ok. 29–30 mln ton. Ten największy w Europie zbiornik odpadów poflotacyjnych został oddany do użytku w 1977 r i jego żywotność powoli dobiega końca.
Kolejnym problemem jest brak pieniędzy na wznowienie wydobycia w Starym Zagłębiu Miedziowym (okolice Bolesławca). Przemysłowe wydobycie rozpoczęto tam tuż przed II wojną światową, gdy tereny te należały jeszcze do Niemiec, a zakończono je w 1989 r.
Być może, gdyby KGHM kilka lat temu zamiast kupować w Kanadzie za 10 mld zł bankrutującą spółkę miedziową Quadra i topić kolejne miliardy złotych w chilijskiej Sierra Gorda zaczął budować kopalnię pod Bolesławcem, dzisiaj już mielibyśmy stamtąd pierwszą rudę miedzi – i perspektywy jej przerobu w hucie w Legnicy.
KGHM przeprowadził już pierwsze sondażowe wiercenia w starym zagłębiu. Nie wiadomo jednak czy i kiedy zapadnie decyzja o powrocie do wydobycia miedzi w tym rejonie.