29 listopada 2024
trybunna-logo

Jak się mury pną do góry

Przybywa i mieszkań, i pozwoleń na budowę. Wygląda na to, że nasze budownictwo mieszkaniowe ma solidne podstawy rozwoju i już nie stoi na glinianych nogach.

Polski rynek mieszkaniowy przeżywa okres rozwoju, wprawdzie niekiedy chwiejnego i wątłego, ale trwającego już prawie trzy lata. Deweloperzy budują więcej mieszkań – i nie zamierzają na razie ograniczać rozmiarów swojej oferty.
Głównym wyznacznikiem kondycji inwestycyjnej tego rynku jest liczba mieszkań, których budowę rozpoczęto. Jeśli o to chodzi, dane Głównego Urzędu Statystycznego systematycznie potwierdzają wzrost, mający tym razem już charakter niemal prawdziwej hossy na pierwotnym rynku mieszkaniowym.

Dobry rok

W tym roku, po ośmiu miesiącach, rozpoczęto budowę 117,5 tys. lokali, co oznacza poprawę o ponad 6,2 proc. w porównaniu z tym samym okresem 2015 r.
Natomiast wynik sierpnia, osiągnięty wspólnie przez deweloperów oraz inwestorów indywidualnych – 16 tys. rozpoczętych budów mieszkań – należy do pierwszej dziesiątki najlepszych wyników miesięcznych w latach 2006-2016. bieżącej dekady. Tegoroczny sierpień był dobry także w w kwestii nowych pozwoleń na budowę. Wszyscy inwestorzy uzyskali ich łącznie 19,1 tys. – i w tym przypadku był to wynik mieszczący się w najlepszej dziesiątce.
W sumie, po ośmiu miesiącach tego roku wydano prawie 136 tys. pozwoleń dla wszystkich form budownictwa mieszkaniowego. To prawie o 14 procent więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.
Statystyki nowych pozwoleń na budowę są jak wiadomo podstawowym wskaźnikiem oceny potencjału rozwojowego rynku mieszkaniowego w nadchodzących latach.
– Wszystko zdaje się więc wskazywać na to, że zwłaszcza deweloperzy, w dalszym ciągu oceniają perspektywy rozwoju koniunktury pierwotnego segmentu mieszkaniówki w dłuższym terminie, jako optymalne – ocenia Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl.
Firmy budujące domy nie oczekują w przewidywalnej przyszłości jakiegokolwiek załamania rosnącego od kilku lat popytu na nowe mieszkania z pierwszej ręki. Być może jest to podejście nazbyt optymistyczne, ale to już nie zmartwienie Polaków czekających na własne M, lecz ewentualnie zarządów firm deweloperskich.
Eksperci reprezentujący stronę budowlaną wskazują jednak, że najprawdopodobniej firmy te dobrze wiedzą co robią, a swoje oczekiwania opierają o możliwie staranną analizę obecnego stanu rynkowej koniunktury i jej perspektyw w przyszłości.

Przyszłość nie całkiem jasna

W tym roku jest także więcej gotowych mieszkań. Dane GUS pokazują, że ogółem w okresie styczeń – sierpień 2016 r. oddano do użytku ponad 98 tys. nowych mieszkań, czyli o 12 proc. więcej aniżeli w pierwszych ośmiu miesiącach ubiegłego roku.
W tym przypadku największy rozwój zanotowali eweloperzy, którzy oddając od początku roku ponad 46 tys. lokali, osiągnęli ponad 37 procentowy wzrost w porównaniu z tym samym okresem 2015 r.
Tak więc, można powiedzieć, że bieżące statystyki dotyczące pierwotnego rynku mieszkaniowego, rysują obraz koniunktury inwestycyjnej w pełnym biegu. Jest ona następstwem wciąż wysokiego popytu na nowe mieszkania. Jego przyszłej wielkości nie da się obecnie wiarygodnie ocenić.
– Wiadomo jednak, że za wysokimi parametrami mieszkaniowego popytu stoi kombinacja dwóch czynników: zakupów inwestycyjnych oraz programu MdM. Jeśli chodzi o ten ostatni, to nieuchronnie nadchodzi czas wyczerpywania potencjału rządowych subwencji mieszkaniowych – zaznacza Jarosław Jędrzyński z portalu RynekPierwotny.pl

Nie tylko własność

Od ponad dwóch lat stopniowo rośnie w Polsce liczba lokali budowanych na wynajem. Dotychczas były to przede wszystkim indywidualne inwestycje mieszkaniowe.
Teraz jednak do gry zaczynają wchodzić – po wąskiej ścieżce przetartej przez spółkę BGK Nieruchomości, która zaczęła budować pewną liczbę takich mieszkań – także i inni inwestorzy instytucjonalni, co ciekawe najpierw zagraniczni, którzy dysponują większym kapitałem. Niewykluczone, że w przyszłości dołączą do nich kolejni krajowi.
Najprawdopodobniej mamy więc początek nowego trendu w zaspokajaniu potrzeb mieszkaniowych Polaków. Może on polegać na odchodzeniu w naszym kraju od odwiecznej dominacji pragnienia uzyskania mieszkania na własność.
Niewykluczone, że tak jak w wielu innych państwach, zaczniemy skłaniać się więc w kierunku wynajmu.
Jak ocenia portal RynekPierwotny.pl, jego udział w kolejnych latach powinien systematycznie wzrastać, powodując spadek stawek czynszu najmu, co będzie istotnym czynnkiem służącym powodzeniu i utrwaleniu tej tendencji. Może to znacząco przyczynić się do zmniejszenia deficytu mieszkań w Polsce.

Czas na boom

Przed krajowym rynkiem mieszkaniowym ostatni kwartał roku.
Jest to tradycyjnie najlepszy czas dla deweloperów, jeżeli chodzi o ilość sprzedawanych mieszkań.
W końcówce tego roku większość decyzji o zakupie mieszkania podyktowana będzie chęcią uniknięcia podniesienia wkładu własnego w kredytach mieszkaniowych o kolejne 5 punktów procentowych od początku 2017 r.
Szczęśliwie, będzie to jednak już ostatnia podwyżka wkładu własnego – nio chyba, że w najbliższych miesiącach Komisja Nadzoru Finansowego wymyśli jakąś nową barierę dla ludzi pragnących zaciągnąć kredyt mieszkaniowy.

Poprzedni

Legia dla Magiery?

Następny

Zadyszka liderów