29 listopada 2024
trybunna-logo

Grecka tragedia, polskie doświadczenia

Złowrogie były skutki terapii gospodarczej, wymuszonej przez „trojkę”, która hasała jak chciała. Jej decyzje spowodowały długotrwałą recesję i wpędziły ludzi w biedę.

Tzw. trojka – Komisja Europejska (KE), Europejski Bank Centralny (EBC) i Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) – de facto szantażem zmusiły Grecję do oficjalnego zaakceptowania ekonomicznie nonsensownego programu, który zakładał rychły powrót na ścieżkę wzrostu gospodarczego, oczywiście po stosownym zaciśnięciu pasa i krótkim tylko – jakże inaczej? – a zarazem płytkim spadku dochodu narodowego.
W szczególności MFW w swoim memorandum z początku bieżącej dekady zakładał recesję wywołaną ostrym dostosowaniem fiskalnym, tyle że miała on trwać krótko, wynieść 5 procent i już po dwu latach, w roku 2013 gospodarka miała być na ścieżce wzrostu.

Droga do kryzysu

W rzeczywistości recesja trwała ponad pięć lat, a grecki produkt krajowy brutto spadł o z górą 25 procent.
Do ożywienia gospodarczego i wzrostu produkcji nie doszło – z wszystkimi tego negatywnymi konsekwencjami dla zatrudnienia i bezrobocia, dla budżetu i drastycznego ograniczenia zakresu i jakości usług publicznych, łącznie z oświatą i ochroną zdrowia.
Jak można było proponować, lansować, wymuszać – no bo przecież nie wierzyć weń? – „program”, który niby miał doprowadzić po latach wyrzeczeń do sytuacji, w której dług publiczny w roku 2020 miałby wciąż wynosić aż 120 procent PKB, a więc dwukrotnie więcej niż przyzwala na to kryterium fiskalne konwergencji walutowej z Maastricht?
W rezultacie fatalnej, narzuconej przez „trojkę” polityki produkcja spadała, a zadłużenie rosło.
I działo się to pomimo cięć wydatków budżetowych i podnoszenia podatków. W rezultacie relatywny dług publiczny, liczony w stosunku do spadającej produkcji rośnie, choć jego wielkość nie wzrasta już w wymiarze absolutnym.

Nasz polski doktryner

Co ciekawe, ćwierć wieku wcześniej, gdy w Polsce neoliberałowie forsowali swój autentyczny szok z iluzoryczną terapią, MFW starał się miarkować ich zapędy.
Byłem tego świadkiem, kierując wówczas Instytutem Finansów i uczestnicząc w wielu dyskusjach.
Minister Finansów był bardziej papieski w swym doktrynerstwie niż papież monetaryzmu i neoliberalizmu – MFW zdominowany przez Amerykanów, zwłaszcza tych wywodzących się z tzw. chicagowskiej szkoły ekonomii.

Potrzeba wiedzy i wyobraźni

W ekonomii i w polityce gospodarczej trzeba mieć nie tylko wiedzę, lecz i wyobraźnię, aby wykraczać poza utarte schematy myślowe, które nie przystają do szybko zmieniającej się, niekiedy radykalnie, rzeczywistości.
W polityce, którą definiuje się jako umiejętność wykorzystywania nadarzających się okazji, wyobraźnia jeszcze bardziej jest potrzebna. A nuż ktoś podstawi nam jakiegoś trojańskiego konia…
Nie tylko nie wiadomo, jaka będzie pogoda, ceny, kursy, podaż, popyt, lecz nade wszystko nie wiadomo, co „oni” zrobią. Oni, a więc koalicjanci i opozycja, przyjaciele i wrogowie, kraj i zagranica, biedni i bogaci, no i, oczywiście, te słynne rynki.
Co ciekawe, w polityce czasami sami politycy nie wiedzą, jaki będzie ich następny ruch, często bowiem przypomina ona bardziej wolną amerykankę niż szachy. Zaplanować wszystkiego nie sposób, ale przewidzieć, choć to niełatwe, można próbować. Czasami wszakże – jak w przypadku greckiej sagi, bo saga to już – jest to nadzwyczaj trudne. Kolejne jej odsłony przesuwają się przed nami jak kartki ekonomiczno-politycznego thrillera.

Poprzedni

Kot pierwszy przy kasie

Następny

Pikieta ostrzega