22 listopada 2024
trybunna-logo

Gospodarka 48 godzin

Poczekają na pracę

Rosyjska agresja na Ukrainę spowodowała imigrację obywateli ukraińskich na terytorium Polski. Sytuacja ta oznacza konieczność dostosowania przepisów regulujących rynek pracy do obecnej sytuacji. Niestety obecnie dostęp do zawodów regulowanych jest dla obywateli Ukrainy bardzo utrudniony lub wręcz niemożliwy. Obowiązująca umowa międzynarodowa zawarta między Polską a Ukrainą w zakresie wzajemnego uznawania stopni akademickich zezwala na kontynuację kształcenia w Polsce, nie prowadzi jednak do uznania dyplomów za równorzędne. Oznacza to konieczność nostryfikacji, w praktyce często przewlekłej. i drogiej. Jednak nawet nostryfikacja nie otwiera drogi do licznych zawodów. W przypadku części z nich wynika to wprost z obowiązku posiadania obywatelstwa polskiego (np. strażnicy miejscy), w części z braku przepisów szczegółowych regulujących daną kwestię w odniesieniu do obywateli Ukrainy (np. urzędnicy samorządowi), w innych z kolei obecne normy prawne blokują karierę poza niskimi szczeblami (np. nauczyciele). Do tego doliczyć należy liczne problemy z uznawaniem innych dokumentów niezbędnych do wykonywania zawodu (zaświadczenia o odbyciu kursu, prawo jazdy itd.). Sytuacja ta przekłada się na olbrzymie marnotrawienie kapitału ludzkiego i kompetencji Ukraińców – stwierdza Forum Obywatelskiego Rozwoju wraz z Polsko-Ukraińską Izbą Gospodarczą.

Chyba nie koleją

Państwowy przewoźnik PKP Intercity oświadczył właśnie, że kolej to najlepszy środek transportu na szkolne wycieczki po Polsce. Razem z Ministerstwem Edukacji i Nauki zachęca więc szkoły do wyboru pociągu na krajoznawcze wyjazdy w ramach programu „Poznaj Polskę”. Załóżmy, że wychowawca jakiejś klasy poważnie potraktuje tę zachętę i zechce wraz ze swoją klasą ruszyć w Polskę. W dodatku wystartuje z Warszawy, miejsca najlepiej kolejowo skomunikowanego z resztą kraju. Gdzie pojedzie? A może do Zakopanego, zimowej stolicy Polski?. Napadało tam ostatnio dużo śniegu, zima jest jeszcze w pełni. Niestety, jak na złość, z Warszawy nie ma żadnych bezpośrednich połączeń kolejowych do Zakopanego. Najlepiej jechać do Krakowa, a potem przesiąść się w autobus – ale upchnięcie całej klasy w jednym autobusie może się nie udać, przecież są też inni pasażerowie. Trudno, trzeba zrezygnować z z Zakopanego, ale może w inne góry – na przykład Bieszczady. PKP poinformowały przecież niedawno, że uruchomiły pociągi do przejścia granicznego w Krościenku – a po drodze są słynne Ustrzyki Dolne, dobry punkt wypadowy w Bieszczady. Niestety, trzeba trafu, że żadne pociągi do i z Krościenka nie kursują. Pierwszy, który pojechał, od razu bowiem się wykoleił.
Nie rezygnujmy jednak z kolejowych górskich wojaży. Zawsze przecież można pojechać w Karkonosze, do Szklarskiej Poręby. Niestety, nie można. Nie ma bezpośrednich pociągów z Warszawy do Szklarskiej Poręby. No to może w Beskidy, na przykład do Sanoka? Nic z tego. Też nie ma bezpośrednich połączeń kolejowych Warszawa – Sanok. Trudno, w góry się nie uda, więc może nad morze? Na przykład do Łeby? Niestety, linią kolejową do Łeby nie kursują w ogóle żadne pociągi, nawet z sąsiedniego Lęborka. No to może na północny kraniec Polski, do urokliwego Helu? Niestety, też się nie da. Na Hel nie ma bezpośrednich pociągów nie tylko z Warszawy, ale nawet i z Gdańska. A może na środkowe wybrzeże, do Darłowa? Albo do Ustki?. Także nic z tego. Tory są, ale żadne bezpośrednie połączenia ze stolicą nie ma funkcjonują. Trudno, chyba trzeba zrezygnować z marzeń o wygodnych podróżach pociągami po Polsce.

 

Poprzedni

Jak agresja Rosji wpływa na gospodarkę

Następny

Sędziami teraz będziem my