16 listopada 2024
trybunna-logo

Gospodarka 48 godzin

Przyszły ciężkie czasy

Główny Urząd Statystyczny podsumował ubiegły rok. Ocenił, że średnioroczny wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych o 5,1 proc. był najwyższy od 2001 r. i większy od założonego w ustawie budżetowej (w której prognozowano wzrost cen tylko o 4,3 proc.). W kolejnych miesiącach 2021 r. dynamika cen stopniowo przyspieszała, w szczególności w drugiej połowie roku. W grudniu wzrost cen był największy od 21 lat. Najbardziej zwiększyły się ceny w zakresie transportu, mieszkania oraz żywności i napojów bezalkoholowych. GUS nie informuje, że są to trzy takie kategorie z których nie da się zrezygnować, bo przecież każdy musi jeść i pić, jakoś się przemieszczać oraz gdzieś mieszkać. Oznacza to, że ubiegłoroczny wzrost cen szczególnie dotkliwie uderzył w ludzi najuboższych. Ponadto biedni, częściej niż zamożniejsi, chorują i przedwcześnie umierają, bo ich możliwości zadbania o zdrowie są ograniczone. Ubiegłoroczny spadek liczby ludności Polski był zaś znacznie większy niż w 2020 r. „W wyniku spadku liczby urodzeń i dużego wzrostu liczby zgonów pogłębił się ujemny przyrost naturalny” – stwierdził GUS. Liczba ludności na koniec ubiegłego roku spadła do 38,1 mln osób (było nas o 184 tys. mniej niż w 2020 r.). Przy 331 tys. urodzeń żywych odnotowano aż 519 tys, zgonów. Gospodarce to jednak nie zaszkodziło. Produkt krajowy brutto był realnie o 5,7 proc. wyższy niż w 2020 r., kiedy to nastąpił jego spadek o 2,5 proc. Głównym czynnikiem ubiegłorocznego wzrostu gospodarczego było spożycie krajowe. Jednak siła nabywcza Polaków wzrosła nieznacznie – była nieco większa, niż w 2020 r. ale rosła wolniej, niż we wcześniejszych latach.

Dla tych co na morze

W przeszłości o zatrudnieniu pracownika decydowały przede wszystkim jego wiedza i umiejętności techniczne. Dziś rekruterzy coraz bardziej przyglądają się tzw. umiejętnościom miękkim i osobowości kandydatów, gdyż to właśnie one pozwalają przewidzieć ich zaangażowanie oraz podejście do pracy. Okazuje się, że ma to niemałe znaczenie zwłaszcza w środowisku jachtowym, gdzie członkowie załogi spędzają ze sobą czas na małych przestrzeniach podczas długich rejsów. – Może wydawać się zaskakujące, że w wartej miliardy dolarów branży, w której produkcja jachtów rośnie o 25 proc. rok do roku, najczęstszym sposobem uzyskiwania przez załogi dostępu do nowych miejsc pracy na tych jednostkach jest tzw. „dockwalking” czyli chodzenie poszukujących pracy po portach i marinach, gdzie można znaleźć superjachty i rozdawanie kapitanom papierowych CV „do ręki” – mówi Michał Niegowski, szef firmy rekruterskiej Dockendo. Taka metoda nie zawsze daje dobre wyniki, czego dowodem jest fakt, że rotacja załóg na jachtach morskich sięga nawet 50 proc. z sezonu na sezon. I dlatego właśnie powstał pierwszy w Polsce i w naszej części Europy portal z ofertami pracy kierowanymi do jachtingu morskiego. Z jednej strony oferuje on właścicielom łodzi możliwość tworzenia profili statków oraz zamieszczania ofert pracy w poszukiwaniu wykwalifikowanych załóg, z drugiej umożliwia kandydatom aplikowanie poprzez wysłanie swojego CV, prezentacji wideo i certyfikatów – co ułatwia obu stronom proces rekrutacji.

Poprzedni

Podwyżki dla Huty Pokój

Następny

Czy naprawdę jest coraz taniej?