Pociąg do kolei
W miarę zbliżania się wakacji tradycyjnie rośnie zainteresowanie kolejowymi przejazdami dalekobieżnymi. Pokazują to dane ze sprzedaży biletów rodzinnych. W okresie od 31 maja do 6 czerwca br., na podstawie biletu rodzinnego bądź zniżek na Kartę Dużej Rodziny podróżowało około dwa razy więcej osób niż w tygodniu 3 – 9 maja i niemal 4 razy więcej niż w trzecim tygodniu kwietnia. Rośnie również liczba biletów dla dzieci. W stosunku do tygodnia od 10 do 16 maja, tydzień 31 maja – 6 czerwca przyniósł spodziewany, prawie dwukrotny wzrost – co oczywiście wiązało się z wyjazdami w trakcie długiego weekendu, przypadającego w okresie między 31 maja a 6 czerwca. Pasażerowie, którzy planują wyjazdy wcześniej i kupują bilety z wyprzedzeniem, mogą korzystać z oferty „Wcześniej” na pociągi PKP Intercity. W ramach tej promocji bilety z 30 proc. zniżką można kupić w czasie od 30 do 21 dni przed odjazdem pociągu, z 20 proc. zniżką – na 14 do 20 dni przed wyjazdem, oraz z 10 proc. zniżką w okresie od 13 do 7 dni przed odjazdem. W pociągach cały czas należy zakrywać usta i nos.
Zaufanie do obywateli
Jeden z Czytelników dziennika „Trybuna” popełnił błąd w swym zeznaniu podatkowym o dochodach osiągniętych w ubiegłym roku. Błąd drobny, bynajmniej nie na miarę prezesa Daniela Obajtka. Otóż, nasz Czytelnik wyliczył sobie – i zapłacił – podatek za mały o 17 zł (słownie: siedemnaście złotych). Dowiedział się o tym, bo dostał surowe pismo – zatytułowane „Upomnienie” – od naczelnika swego urzędu skarbowego. W upomnieniu tym naczelnik domaga się zapłaty, ale już nie tylko tych 17 zł lecz dodatkowo także 11 zł 60 gr tytułem kosztów upomnienia (jakby upomnienie to zostało wysłane listem zagranicznym). Czyli 28 zł 60 gr. Przede wszystkim zaś, naczelnik urzędu skarbowego w tym piśmie kreśli ponurą wizję tego, co czeka naszego Czytelnika jeśli nie zapłaci wspomnianej należności w ciągu siedmiu dni od otrzymania upomnienia. Ten fragment pisma naczelnika nosi tytuł: „Co się stanie jeżeli Pan nie zapłaci należności”. A stanie się to, że nasz Czytelnik zostanie poddany egzekucji (administracyjnej), ale ściągnięta będzie od niego już nie kwota wspomnianych 28 zł 60 gr, lecz wielokrotnie wyższa. Będzie musiał zapłacić 100 zł opłaty manipulacyjnej (pismo nie wyjaśnia o jakie manipulowanie chodzi), opłatę egzekucyjną od wyegzekwowanych środków, opłatę za czynności egzekucyjne, wydatki egzekucyjne ponoszone przez organ egzekucyjny. W sumie – Bóg wie ile. Nasz Czytelnik, który dopiero z pisma od naczelnika urzędu skarbowego dowiedział się, że zapłacił podatek za mały o 17 zł oczywiście nie zamierzał zwlekać i jako praworządny obywatel od razu ruszył na pocztę, by nadać przekaz (jest starszym człowiekiem i nie dokonuje płatności przez internet). Na poczcie dowiedział się, że przelew będzie kosztować 7 zł 50 gr. W sumie, za naprawienie błędu podatkowego wynoszącego 17 zł, zapłacić musiał łącznie 36 zł 10 gr., no i zapoznał się z tym, co mu grozi, jeśliby się ociągał z płaceniem. To zdarzenie pokazuje, że w państwie PiS obywatel jest z założenia traktowany jako człowiek nie mający prawa do popełnienia pomyłki i od razu za tę pomyłkę karany z nawiązką, choćby była drobna i mimowolna – a także jako potencjalny przestępca. Nie ma to jak zaufanie władzy do obywateli.