16 listopada 2024
trybunna-logo

Gospodarka 48 godzin

Wierszówki im nie starczy

Sąd Okręgowy w Warszawie w prima aprilis wydał wyrok, w którym nakazał Federal Media Company, wydawcy „Gazety Finansowej”, oraz Janowi Pińskiemu i Krzysztofowi Galimskiemu publikację przeprosin i zapłatę 300 tys. zł na cele charytatywne za artykuł pt. „Śmierć pełna tajemnic”, sugerujący, iż Jan Kulczyk, najbogatszy Polak, nie zmarł w połowie 2015 roku, tylko żyje i ukrywa się na Cyprze, gdyż sfingował własną śmierć. Federal Media Company zapowiedziała apelację. Inkryminowany artykuł ukazał się w „Gazecie Finansowej” w lipcu 2016 roku, a jego autorzy powoływali się ponoć na notatki Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W sprawie z pozwu z Dominiki i Sebastiana Kulczyków chodziło też nie tylko o zawarte w artykule teorie kwestionujące fakt śmierci Jana Kulczyka, zdaniem Sądu Okręgowego pozbawione podstaw, lecz i o sugestie, iż uciekł on z kraju w celu uniknięcia odpowiedzialności prawnej oraz utrzymywał kontakty z funkcjonariuszami Agencji Wywiadu. Sąd orzekł, że osobne przeprosiny musi zamieścić każdy z pozwanych. Mają one być opublikowane na trzeciej stronie „Gazety Finansowej” oraz przez trzy doby być widoczne u góry strony głównej serwisu internetowego tej gazety, GF24.pl. Panowie Jan Piński oraz Krzysztof Galimski mają zapłacić połowę czyli 150 tys zł na dwóch. Do tego dochodzą jeszcze koszty sądowe, które są niemałe, bo „Gazeta Finansowa” się broniła i postępowanie trwało długo. Wynoszą one co najmniej kilkadziesiąt tysięcy złotych. Piotr Bachurski, redaktor naczelny „Gazety Finansowej” i prezes Federal Media Company zapowiedział apelację od tego wyroku.

Wreszcie przejrzeli na oczy?

NSZZ Solidarność oskarża: „Rząd nas oszukuje!”. Szef związku Piotr Duda stwierdza zaś: „Możemy zapomnieć o porozumieniu paryskim, o sprawiedliwej transformacji. Nie będzie żadnego „zielonego węgla” i nowoczesnych bezemisyjnych technologii opartych na węglu. Możemy to wszystko między bajki włożyć”. Piotr Duda ma tu oczywiście rację, tak jak i cała „Solidarność”, uznająca, że rząd PiS oszukuje. Dobrze, że związkowcy z „S” wreszcie to zrozumieli – późno, ale lepiej później niż wcale. Nieco dyskusyjna jest natomiast przyczyna tych zarzutów, bo związkowcom nie tyle chodzi o przyszłość polskiej energetyki, lecz o obawę, iż podzielona zostanie państwowa grupa energetyczna Tauron, co może oznaczać redukcję etatów i zamrożenie zarobków. Dlatego właśnie w zakładach grupy Tauron rozpoczęły się spory zbiorowe, a „Solidarność” zażądała rozmów z premierem Mateuszem Morawieckim, chcąc zapewne uzyskać gwarancję, że Tauron nie będzie zlikwidowany, a etaty i zarobki ocaleją. Premier dotychczas nie znalazł czasu na rozmowy, więc „S” grozi protestami i zarzuca, że w grudniu ubiegłego roku w Brukseli, premier „w zamian za pieniądze na nowy polski ład, sprzedał polską energetykę konwencjonalną”. Czyli, związkowcy z „S” uważają, że Polsce grozi pochopne odchodzenie od spalania węgla w energetyce. W sprawie przyszłości energetyki i losów grupy Tauron odbyło się natomiast spotkanie zespołu do spraw branży energetycznej, po którym „Solidarność” zarzuciła, że strona rządowa nie przedstawiła im żadnych dokumentów ani konkretnej strategii.

Poprzedni

Możemy wymrzeć zanim zbiedniejemy

Następny

Stacje ładowania to ślepy zaułek

Zostaw komentarz