Lepiej niż oczekiwano
Spadek naszego produktu krajowego brutto w ubiegłym roku o 2,8 proc. jest słabszy, niż zakładany przez rząd w projekcie budżetu na 2021 r. spadek o 4,5 proc. Tym niemniej, jest to w dalszym ciągu najgorszy wynik w całym okresie polskiej transformacji. Ponadto, w pierwszym kwartale ubiegłego roku mieliśmy wzrost gospodarczy wynoszący 2 proc. rok do roku, a więc spadek PKB w ostatnich trzech kwartałach wynosił w relacji rocznej 4,4 proc. Recesja byłaby głębsza, gdyby nie podtrzymanie zatrudnienia i płac, a w konsekwencji i spożycia. Kosztem był wzrost długu publicznego – zauważa prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Centre Club. Na tle Unii Europejskiej nasza recesja jest umiarkowana z dwóch powodów: dużej nadwyżki eksportowej (szczególnie w handlu z Niemcami), która podtrzymała i nadal podtrzymuje wysoką aktywność dużej części przemysłu, oraz niewielkiego – w porównaniu z Europą południową i Francją – znaczenia w Polsce sektora turystyki. Duże środki z UE podtrzymały też inwestycje infrastrukturalne. Tym niemniej, pomimo dużego wzrostu budownictwa mieszkaniowego, inwestycje w kapitał trwały spadły w Polsce ogółem w ubiegłym roku o 8,7 proc. w porównaniu z 2019 r., czyli do poziomu 17,1 proc. PKB. Warto zauważyć, że pandemia bynajmniej nie wywołała światowej recesji, ponieważ nadal silny wzrost gospodarczy wciąż trwał m.in. w Chinach, Tajwanie, Wietnamie czy Korei Południowej. W przypadku UE, w tym Polski, oraz USA można oczekiwać odbicia od drugiej połowy bieżącego roku, po wprowadzeniu masowego programu szczepień w jego pierwszej połowie – przewiduje prof. St. Gomułka. W skali całego 2021 roku oczekuje on powrotu polskiego PKB do poziomu z 2019 r.
Deficyt w ryzach
W grudniu ubiegłego roku deficyt budżetowy w Polsce wyniósł 71 miliardów złotych. To najwyższy deficyt miesięczny w ciągu całej polskiej transformacji. Na ten wynik miała jednak w dużej mierze wpływ księgowość, gdyż Polska, jeśli wierzyć słowom premiera Mateusza Morawieckiego, osiągnęła w 2020 r. deficyt budżetowy o 25 mld zł mniejszy od tego, jaki założono w budżecie. Oznacza to, że wyniósł on około 84 mld zł, bo w ustawie zapisano 109 mld zł.
Będziemy bardziej mobilni
Rząd znowelizował prawo oświatowe, wprowadzając rozszerzone mechanizmy kontroli i nadzoru nad karierami zawodowymi Polaków. „Wprowadzony zostanie system monitorowania karier edukacyjno-zawodowych absolwentów szkół ponadpodstawowych” – stwierdziła Rada Ministrów. Dzięki temu, wedle obietnic rządu, system kształcenia miałby lepiej odpowiadać na potrzeby rynku pracy oraz umożliwiać absolwentom tzw. mobilność edukacyjną i zawodową. Nie bardzo wiadomo, w jaki sposób śledzenie zawodowych karier Polaków miałoby zaowocować lepszą odpowiedzią systemu kształcenia na potrzeby rynku pracy. Wiadomo jednak, że umożliwienie, a nawet zgoła wymuszenie mobilności obywateli (niekoniecznie edukacyjnej i zawodowej) ma duże znaczenie dla rządu PiS. Pilotażowo, rząd zaczął już wdrażać program mobilności. Na razie objęto nim prokuratorów, a trwają też przymiarki do spowodowania mobilności sędziów.