Pisk PiS-owskich kukiełek
Udający dziennikarzy PiS-owscy propagandyści, którzy przekształcili media publiczne w kanały partyjnej propagandy, bardzo biadolą nad tym, że Merkel i Macron rozmawiali z Putinem i Łukaszenką na temat ochrony wschodniej granicy Unii Europejskiej. No a niby z kim mieliby rozmawiać? Przecież rozmawia się z poważnymi – niekoniecznie dobrymi i życzliwymi – ludźmi, a nie z PiS-owskimi marionetkami, podającymi się za władze Polski. Marionetkami można próbować poruszać, można też je porzucić gdy się znudzą, ale nie rozstrzyga się z nimi żadnych ważnych spraw, wymagających konsekwencji, rozumu i zdecydowania. Na pewno partnerem do takich rozmów nie może być PiS-owska atrapa rządu, która przez swoją słabość, głupotę i totalną niemożność doprowadziła do takiego osłabienia pozycji Polski, że sąsiedzi mają za nic jej władze i granice. Jeszcze sześć lat temu nikt by nie pomyślał o wysyłaniu do Polski tysięcy migrantów. Dziś Białoruś i Rosja to robią, bo wiedzą, że mogą – i mają świadomość, jak słaby, bezradny i pozbawiony wszelkiego znaczenia jest „rząd” PiS. W tym roku ta „władza” przepuściła do Niemiec przez dziurawą polską granicę już około 10 tys. uchodźców – i wykorzystuje kryzys graniczny do przykrycia klęsk na wszystkich innych polach. Chodzi tu zwłaszcza o tragiczny bilans ofiar pandemii, za co pełną odpowiedzialność ponoszą PiS-owscy czynownicy.
„Prezydent” Duda w dniach ciężkiego kryzysu granicznego, udał się z niezwykle ważną wizytą do Czarnogóry, gdzie, jak doniosły PiS-owskie media „publiczne” rozmawiał z prezydentem tego państwa o potrzebie skutecznej ochrony unijnych granic. Jak powszechnie wiadomo, to właśnie Czarnogóra, od lat bez powodzenia próbująca wejść do Unii Europejskiej, ma tu decydującą moc sprawczą. Andrzej Duda podczas pobytu w Czarnogórze wygłosił też oświadczenie najwyższej wagi. Oznajmił mianowicie, że Polska nie uzna żadnych ustaleń, które zostaną podjęte ponad jej głowami – czyli właśnie w wyniku rozmów Merkel, Macron, Putin, Łukaszenka. Nie ma obawy, PiS-owskie władze mogą sobie nie uznawać czego tylko zechcą, albo przeciwnie, uznawać wszystko co im przyjdzie do głowy. Ci przywódcy, którzy takie ustalenia podejmują, nawet nie zauważą tego, czy „rząd” PiS coś uznaje czy nie uznaje – a tym bardziej nie będą się tym przejmować. O poważnych sprawach nie rozmawia się z niepoważnymi ludźmi – i nikt poważny nie będzie się wsłuchiwać w jakieś piski PiS-owskich kukiełek.
Ceny paliw hulają
W czwartek średnie ceny detaliczne paliw w Polsce przekroczyły poziom sześciu złotych za litr – i zapewne nie ma to związku z szóstą rocznicą zdobycia władzy w Polsce przez Prawo i Sprawiedliwość. Według informacji zgromadzonych przez portal e-petrol.pl litr benzyny 95 kosztował na stacjach benzynowych średnio 6,01 zł, co oznaczało wzrost o 2 grosze w stosunku do poprzedniego tygodnia. Litr oleju napędowego podrożał natomiast o 2 grosze i kosztował średnio 6,02 zł. PiS-owska propaganda sukcesu często chwali się rzekomym uniezależnianiem naszego kraju od importu rosyjskiego gazu. W rzeczywistości, ani nie przestaliśmy być od niego zależni, ani nie ma żadnych prób doprowadzenia do obniżenia cen paliw. PiS-owskiej władzy to nie obchodzi, bo jej członkowie przecież nie płacą z własnych kieszeni za tankowanie służbowych samochodów.