Czyim interesom może najbardziej zaszkodzić Narodowy Program Mieszkaniowy?
Swoista rozbieżność, jaka od dłuższego czasu przybiera na sile między koniunkturą na mieszkaniowym rynku pierwotnym, a kondycją niemal całej reszty krajowej gospodarki, staje się zjawiskiem coraz bardziej osobliwym.
Dla przypomnienia, poprzedni okres prosperity w rodzimej mieszkaniówce z okresu 2005 – 2008, to jednocześnie lata najszybszego w bieżącym wieku rozwoju gospodarczego Polski, ze średnią dynamiką naszego produktu krajowego brutto w okolicach 5 – 6 proc. Tymczasem w ostatnim okresie PKB hamuje poniżej 3 proc., co w przypadku gospodarki wschodzącej oznacza bardziej stagnację niż rozwój.
Mimo wszystko, deweloperzy nie tylko wciąż bardzo dużo sprzedają, ale i coraz więcej zarabiają. Zyski deweloperów mieszkaniowych notowanych na warszawskiej giełdzie w roku ubiegłym nie miały sobie równych od początku istnienia branży. Co więcej, księgowi największych giełdowych spółek deweloperskich już wkrótce przeleją na rachunki swoich akcjonariuszy okrągłą sumę 300 mln zł w formie dywidendy, co jest faktem bez precedensu.
Giełdowy indeks WIG-deweloperzy znajduje się w regularnym trendzie wzrostowym od stycznia ubiegłego roku, zyskując od tego czasu ponad 30 proc. Z kolei kapitalizacja największych polskich spółek notowanych w indeksie WIG20 spadła w tym samym czasie o – bagatela – ponad jedną piątą.
Bliski koniec złotych żniw
Czynniki składające się na koło zamachowe sprzedażowej prosperity na mieszkaniowym rynku pierwotnym, coraz bardziej jednak wytracają dotychczasowy impet.
Przede wszystkim Mieszkanie dla Młodych, popularny program rządowych subwencji mieszkaniowych, jeszcze przez najwyżej kilkanaście miesięcy będzie stanowił wsparcie dla inwestycji deweloperskich. A miało ono w ostatnim czasie konkretne przełożenie na wyniki sprzedaży.
W największych miastach zakupy nowych lokali ze wsparciem MdM stanowiły w minionych miesiącach średnio jedną czwartą transakcji rynku pierwotnego.
MdM to najprawdopodobniej ostatnia rządowa dotacja dla mieszkaniowego budownictwa komercyjnego. Do tego dochodzi perspektywa kolejnej, ostatniej już przyszłorocznej podwyżki wkładu własnego kredytów mieszkaniowych, które i tak mają coraz wyższe marże i koszty obsługi. Ale z bankowym finansowaniem zakupów mieszkaniowych może być nieporównywalnie gorzej, jeśli dojdzie do restrukturyzacji hipotecznych kredytów walutowych – ocenia portal RynekPierwotny.pl.
Ręka rynku nie wystarczy
Rząd ruszył z kampanią informacyjną na temat swej nowej polityki mieszkaniowej, określanej potocznie jako program Mieszkanie Plus (Narodowy Program Mieszkaniowy). Meritum programu ma stanowić pomysł taniego budownictwa mieszkaniowego pod wynajem, z możliwością osiągnięcia własności.
Z sygnałów od resortu infrastruktury i budownictwa wynika, że ważnym punktem programu będą zdecydowane działania rządowe w kierunku reaktywacji budownictwa spółdzielczego poprzez wzmocnienie samych spółdzielni mieszkaniowych i odbudowę ich silnej pozycji w rodzimej mieszkaniówce. Z kolei dla najsłabiej sytuowanych rodaków planowane jest istotne zwiększenie oferty mieszkań komunalnych i społecznych czynszowych.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że obecna ekipa rządowa zdecydowanie odcina się od polityki mieszkaniowej swoich poprzedników, którzy misję zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych Polaków praktycznie w całości powierzyli niewidzialnej ręce rynku, czyli de facto deweloperom i bankom.
W dłuższej perspektywie powszechne zadłużanie się Polaków na cele mieszkaniowe ma zostać wyeliminowane. Pierwotny rynek mieszkaniowy zapewne zostanie zdominowany przez rządową realizację idei taniego budownictwa mieszkań na wynajem. Co to oznacza dla deweloperów? Prawdopodobnie perspektywę długiej i trudnej batalii o utrzymanie własnej pozycji rynkowej.