16 listopada 2024
trybunna-logo

Drugi silnik zaczął lepiej pracować

Nasz eksport zaczyna nabierać rozpędu po zachwianiu, spowodowanym rządami PiS.
Oznacza to, że drugi, najważniejszy obok konsumpcji krajowej motor polskiego
wzrostu gospodarczego, stopniowo przyśpiesza. Pytanie, na jak długo?

Polski handel zagraniczny wyszedł z dołka. Jak podaje Główny Urząd Statystyczny, obroty towarowe Polski w okresie styczeń – wrzesień bieżącego roku wyniosły 745,9 mld PLN w eksporcie oraz 742,3 mld PLN w imporcie.
Tak więc, dodatnie saldo ukształtowało się na poziomie 3,6 mld PLN, podczas gdy w w tym samym okresie roku ubiegłego wyniosło minus 12,3 mld PLN. W porównaniu ze styczniem – wrześniem 2018 roku eksport wzrósł o 6,5 proc., a import o 4,1 proc.

Na lekkim plusie

Te dane stanowią dobry sygnał, świadczący o tym, że polskie firmy umieją radzić sobie także i w trudniejszych warunkach, spowodowanych wolniejszym tempem rozwoju u naszego głównego partnera gospodarczego, w Niemczech.
Po trzech kwartałach jesteśmy na plusie także i w przeliczeniu na dwie najważniejsze waluty świata. Eksport wyrażony w dolarach USA wyniósł 195,6 mld USD, a import 194,7 mld USD (spadek odpowiednio w eksporcie o 1,1%, a w imporcie o 3,2%). Tak więc, mamy nadwyżkę w wysokości 0,9 mld USD, podczas gdy w tym samym okresie 2018 r. odnotowaliśmy deficyt: minus 3,5 mld USD.
Natomiast eksport wyrażony w euro wyniósł 173,6 mld, zaś import 172,8 mld (czyli wzrost w eksporcie o 5,0 proc. , a w imporcie o 2,7 proc.).
Dodatnie saldo wyniosło zatem 0,8 mld EUR, podczas gdy w ubiegłym roku traciliśmy w tym czasie 2,9 mld EUR.

Z rozwiniętymi notujemy rozwój

Tradycyjnie, największy udział w wymianie gospodarczej Polska osiąga w handlu z krajami rozwiniętymi.
Jeśli chodzi o nasz eksport, to kierujemy tam 86,8 proc. (w tym na Unię Europejską przypada 79,9 proc.). Import z krajów rozwiniętych stanowi zaś 65,6 proc. (w tym z UE 57,9 proc.).
W handlu zagranicznym z tymi państwami osiągamy nadwyżki. Dodatnie saldo w obrotach z krajami rozwiniętymi wyniosło 161,1 mld PLN (42,3 mld USD, 37,5 mld EUR), z czego na kraje Unii Europejskiej przypada 165,8 mld PLN (43,5 mld USD, 38,6 mld EUR).
W sumie, do krajów rozwiniętych wyeksportowaliśmy wyroby o wartości 647,8 mld PLN (169,9 mld USD, 150,8 mld EUR), z czego na UE przypada 595,6 mld PLN (156,2 mld USD, 138,6 EUR).
Polski import z państw rozwiniętych wyniósł zaś 486,7 mld PLN (127,6 mld USD, 113,3 mld EUR), w tym z Unii 429,8 mld PLN (112,7 mld USD, 100,0 mld EUR).

Skazani na deficyt

Najmniejsze obroty mamy natomiast z krajami Europy Środkowo-Wschodniej. Ich udział w naszym eksporcie to tylko 6 proc., zaś w imporcie 7,9 proc. Tu notujemy deficyt – minus 13,7 mld PLN (minus 3,6 mld USD, minus 3,2 mld EUR).
Ten deficyt jest jednak minimalny, w porównaniu z nierównowagą, jaka panuje w relacjach gospodarczych z krajami rozwijającymi się – deficyt aż minus 143,7 mld PLN (minus 37,7 mld USD, minus 33,5 mld EUR).
Przyczyna takiej sytuacji jest oczywista: duże zakupy tanich wyrobów i surowców, czego nie jesteśmy w stanie zrównoważyć eksportem polskich produktów, pożądanych na tamtych rynkach.
W handlu zagranicznym z krajami rozwiniętymi ratuje nas to, że jesteśmy w Unii Europejskiej, więc pełnimy dla nich rolę dostawców części i półproduktów. Dla państw rozwijających się nie możemy być kooperantami, więc w obrotach z nimi jesteśmy skazani na strukturalny deficyt.

Niemcy i długo nic

Po trzech kwartałach roku odnotowaliśmy wzrost eksportu do wszystkich krajów z pierwszej dziesiątki głównych odbiorców wyrobów z Polski (kolejno: Niemcy, Czechy, Wielka Brytania, Francja, Włochy, Holandia, Rosja, Stany Zjednoczone, Węgry, Szwecja).
Jeśli zaś chodzi o import, to zwiększyliśmy zakupy z Chin, Stanów Zjednoczonych, Hiszpanii, Francji, Holandii oraz Niemiec.
Niemcy są od lat naszym najważniejszym partnerem gospodarczym. Po trzech kwartałach tego roku nasz eksport na rynek niemiecki wyniósl 206,5 mld PLN, a import stamtąd 163,6 mld PLN.
Drugie miejsce w naszym eksporcie zajmują Czechy (45,7 mld PLN). Natomiat w imporcie, za Niemcami znajdują się Chiny, skąd sprowadziliśmy produkty o wartości 91 mld PLN.
Udział Niemiec w eksporcie obniżył się w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku o 0,5 punktu procentowego i wyniósł 27,7 proc. W imporcie obniżył się natomiast o 0,7 p. proc., do 22,0 proc.
Dodatnie saldo w obrotach z Niemcami wyniosło 42,9 mld PLN (11,3 mld USD, 10,0 mld EUR) wobec 35,3 mld PLN (10,0 mld USD, 8,3 mld EUR) w trzech kwartałach 2018 r.
Po trzech kwartałach roku w porównaniu z tym samym okresem 2018 r. nastąpił wzrost obrotów w większości grup towarów.

To samo sprzedajemy i kupujemy

W polskim eksporcie najbardziej zwiększyła się sprzedaż olejów, tłuszczów zwierzęcych i roślinnych (o 25,0 proc.) oraz napojów i tytoniu (o 12,2 proc. ). Spadła natomiast sprzedaż paliw mineralnych i smarów (o 4,5 proc.).
Co do importu, to największy wzrost zanotowano w napojach i tytoniu (o 14,8 proc.) oraz różnych wyrobach przemysłowych (o 8,4 proc.) natomiast spadek – w paliwach mineralnych i smarach (o 4,6 proc.), towarach przemysłowych (o 1,3 proc.) oraz w surowcach z wyłączeniem paliw (o 1,1 proc.).
W czasach globalizacji, kraje, zwłaszcza o rozwiniętej gospodarce, sprzedają i kupują od siebie podobne grupy towarów. Nic więc dziwnego, iż Polska jest zarazem eksporterem i importerem na przykład tytoniu i napojów czy paliw.

Poprzedni

Gospodarka 48 godzin

Następny

Optymizm nie do końca zrozumiały

Zostaw komentarz