22 listopada 2024
trybunna-logo

Ci odlatują, ci zostają

Coraz trudniejsze warunki życia w Polsce sprawiają, że mimo dobrej sytuacji na rynku pracy, wciąż więcej ludzi wyjeżdża z kraju niż do niego wraca.

Pod rządami Prawa i Sprawiedliwości, tylko w latach 2015 – 2017 liczba osób które wyjechały z naszego kraju zwiększyła się o prawie 290 tys. Można oczekiwać, że rosnące uciążliwości życia w Polsce nie zmieniły tej tendencji i w ubiegłym roku.
Rząd PiS doprowadził do zapaści w dostępie do opieki medycznej, spadku liczby narodzin, skrócenia długości naszego życia, coraz większej umieralności Polaków, rosnącego zanieczyszczenia powietrza, pogorszenia warunków edukacji i wychowywania dzieci, wzrostu inflacji zjadającej płace. Tak wymieniać można długo – a przecież oprócz tych najbardziej konkretnych przyczyn utrudniających i skracających życie Polaków, są i te trudniej mierzalne, ale także dotkliwe.
Rosnący nadzór i inwigilowanie obywateli, ich coraz coraz słabsza pozycja wobec wszechmocy władzy, nepotyzm, mowa nienawiści, promowanie zachowań ksenofobicznych, szczucie na myślących i zachowujących się inaczej niż większość – w takim kraju coraz trudniej normalnie żyć i pracować.

Powrócą tu?

Jak na wyjazdy zarobkowe rodaków wpłynęło niskie bezrobocie w Polsce? Czy jednak zamierzają wracać, czy raczej zostaną za granicą? Jakie są i jak się zmieniają ich więzi z krajem? Na te i inne pytania odpowiada najnowszy raport Narodowego Banku Polskiego.
Jak stwierdza NBP, dobra sytuacja na polskim rynku pracy ograniczyła tendencję do powiększania się liczby obywateli polskich przebywających za granicą. Jednak ujemne saldo migracji osób z polskim obywatelstwem wciąż było obserwowane w 2017 roku i prawdopodobnie także w 2018 r. (choć ubiegłorocznych danych jeszcze nie ma). Czyli, nadal więcej z nas wyjeżdża niż wraca.
Natomiast bezrobocie jest wprawdzie oficjalnie niskie, ale NBP poczynił zaskakującą i udokumentowaną obserwację, iż nowi migranci w Niemczech i Wielkiej Brytanii znacznie częściej, niż ich koledzy z dłuższym stażem migracyjnym, wskazywali na brak pracy w Polsce jako główny powód wyjazdu.
„Biorąc jednak pod uwagę aktualną sytuację na polskim rynku pracy i rekordowo niski poziom bezrobocia, można przypuszczać, że chodzi raczej o brak pracy zgodnej z kwalifikacjami i niespełniającej oczekiwań osób, które zdecydowały się na wyjazd niż brak możliwości podjęcia jakiejkolwiek pracy” – tłumaczy Narodowy Bank Polski, także rządzony przecież przez ekipę z nadania PiS i nie będący przesadnie krytyczny wobec niej. Oczywiście, jakąkolwiek pracę nie tak trudno w Polsce znaleźć – ale nie przez wszystkich i wciąż nierzadko za głodowe uposażenie.
Wyniki badań NBP wskazują też, że niskie bezrobocie w Polsce ograniczyło wyjazdy „nowych” emigrantów do głównych krajów, które były dotychczas tradycyjnym miejscem migracji zarobkowej, takich jak Wielka Brytania, Irlandia czy Niemcy. Pojawiły się zaś stosunkowo nowe, coraz popularniejsze kierunki, na przykład Norwegia.
Badanie ankietowe emigrantów z Polski zostało zrealizowane w okresie listopad-grudzień 2018 roku. We wszystkich badanych krajach nieco większy jest udział kobiet niż mężczyzn. Udział pań wśród nowych emigrantów był rekordowo wysoki w przypadku Holandii, gdzie wyniósł aż 61,3 proc.
Najważniejszą motywacją wyjazdów i pozostawania na emigracji pozostają wynagrodzenia, których mediany za granicą są około dwukrotnie wyższe niż w Polsce. Natomiast dominanty (czyli najczęstsze wynagrodzenia) są nawet i 3,6 raza wyższe niż w Polsce.
Dobra sytuacja gospodarcza w naszym kraju wpłynęła na ograniczenie odsetka Polaków planujących pozostanie na emigracji na stałe, natomiast zwiększyła liczebność tych, którzy planują kiedyś powrót do Polski (nie wcześniej niż za minimum 3 lata). Tym niemniej, tylko około 15 proc. imigrantów jest zdecydowanych wracać do Polski w przyszłości (jednak bliżej nieokreślonej), niezależnie od różnicy w poziomie wynagrodzeń.
Wraz z długością przebywania na emigracji zmniejsza się naturalnie skłonność do przekazywania środków pieniężnych do Polski (bo są coraz potrzebniejsze tam, gdzie się żyje i pracuje). Jest to jednak zróżnicowane zależnie od kraju.

Tam uciekają najmądrzejsi

Emigranci z Polski do Wielkiej Brytanii pochodzą na ogół ze średnich i największych miast i są najlepiej wykształceni w porównaniu z innymi państwami objętymi ankietą. Jedna trzecia z nich posiada wykształcenie wyższe. Wielka Brytania najbardziej więc korzysta na drenażu mózgów z Polski.
Jedynie 10 proc. ankietowanych w Wielkiej Brytanii zadeklarowało skrócenie planowanego pobytu na emigracji z powodu konsekwencji brexitu. Zdecydowana większość emigrantów (85 proc. ) spełniałaby bowiem warunki pozostania w Wielkiej Brytanii po brexicie, po relatywnie prostej procedurze administracyjnej.
NBP stwierdza: „Obserwowana ostatnio zwiększona emigracja do Norwegii to głównie osoby w wieku najwyższej aktywności zawodowej, ze średnim wykształceniem, które stosunkowo często przekazują pieniądze do Polski i dość rzadko wykorzystują świadczenia społeczne”.
Do tego zdania warto wnieść poprawkę, bo emigracja do Norwegii nie jest zwiększona „ostatnio”, lecz co najmniej od dziesięciu lat. Według szacunków GUS, liczba Polaków przebywających w Norwegii na przestrzeni lat 2010 –2017 wzrosła o 70 proc.
Norwegia dołączyła do listy najbardziej popularnych kierunków wyjazdów zarobkowych, zastępując Irlandię, której znaczenie od kilku lat systematycznie spadało. Liczba emigrantów z Polski do Irlandii znacznie zmniejszyła się po kryzysie w 2008 r., stabilizując się na poziomie nieco ponad 110 tys. osób
Większość z około 85 tys. polskich emigrantów z Polski w Norwegii to ludzie, którzy wyjechali z Polski po 2015 roku. To głównie osoby młode, ze średnim wykształceniem. Przeważnie pracują one w przemyśle lub służbie zdrowia i przy opiece nad osobami starszymi. Także i do Holandii najczęściej wyjeżdżają ludzie młodzi ze średnim wykształceniem.
Natomiast migracja zarobkowa w Niemczech jest najstarsza i najsłabiej wykształcona. Osoby z wykształceniem zawodowym najczęściej wybierają właśnie Niemcy jako kierunek migracji. Częściej są to osoby z małych miast i wsi (co wykazuje podobieństwo z migracją do Stanów Zjednoczonych).
Zauważyć należy, że zwiększenie się ogółu liczby emigrantów z Polski w 2017 roku nastąpiło w całości przez emigrację do krajów europejskich. Europa jest pod wieloma względami znacznie dogodniejsza do życia niż kraje zamorskie. A poza tym, rząd PiS nie potrafi spowodować, by nasz największy sojusznik zniósł wreszcie wizy, co także hamuje wyjazdy do USA (gdzie nawiasem mówiąc, coraz łatwiej znaleźć śmierć od kuli, zamiast dobrobytu).

Mają co robić

Polscy emigranci są na ogół bardzo aktywni zawodowo. Ich pozycja na zagranicznych rynkach pracy stabilizuje się. Coraz częściej mają regularną pracę zamiast zajęć sezonowych. Zmniejsza się udział emigrantów narzekających na pracę poniżej kwalifikacji, wciąż bardzo duże są różnice pomiędzy ich wynagrodzeniami, a płacami w Polsce. Pracują normalnie, coraz rzadziej muszą korzystać za granicą ze świadczeń społecznych.
NBP stwierdza: „Sytuacja polskich emigrantów na zagranicznych rynkach pracy jest lepsza i w większym stopniu wykorzystują oni swoje kwalifikacje. Dane te świadczą o coraz większym dopasowaniu emigrantów do lokalnych rynków pracy na emigracji, co zwiększa prawdopodobieństwo pozostania przez te osoby na emigracji w przyszłości”.
Wszystko to, w połączeniu z rzeczywistością rządów PiS, sprawia, że rzeczywiście, brakuje powodów, które skłaniałyby ich do powrotu nad Wisłę.

Poprzedni

Kubica znów jechał atrapą

Następny

Po pierwsze, za mało armat

Zostaw komentarz