17 listopada 2024
trybunna-logo

A co tu można wymyślić?

Naukowcy niewiele proponują, a przedsiębiorcy niechętnie to stosują. Niska innowacyjność i nieudolne wdrażanie wyników badań naukowych są bolączkami polskiego życia gospodarczego, skutecznie utrudniającymi nam szybszy rozwój.

W rankingach innowacyjności gospodarki, sporządzanych przez Unię Europejską, Polska wypada nienajlepiej. W 2012 r. zajęła 24 miejsce na 27 krajów.  Słabsze były tylko Łotwa, Rumunia i Bułgaria. Według rankingu opublikowanego w 2015 r. Polska była na tym samym miejscu na 28 krajów UE
Wspieranie innowacyjności i badań naukowych idzie nam niestety dość kiepsko. W 2014 r. nakłady na działalność innowacyjną w sektorze przemysłowym wyniosły 24,6 mld zł, a w sektorze usług – 13 mld zł. W ubiegłym – jeszcze więcej, acz dokładnych danych jeszcze nie ma. Efekty tych wydatków były, delikatnie mówiąc, nikłe.

Znowu jakoś nam nie wyszło

Poczynione przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Narodowe Centrum Badań i Rozwoju nakłady na wsparcie wdrażania wyników badań naukowych nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Dofinansowane programy i przedsięwzięcia nie były finansowane w stabilny sposób, opóźniały się i były słabo nadzorowane. Wady w systemie wsparcia komercjalizacji badań naukowych spowodowały słabszy od zakładanego wzrostem innowacyjności polskiej gospodarki – stwierdza Najwyższa Izba Kontroli w raporcie z kontroli zatytułowanej „Komercjalizacja wyników badań naukowych”. Oznacza to, że od prawie 40 lat borykamy się z tymi samymi problemami
Komercjalizacja badań naukowych to mówiąc po ludzku, takie wykorzystanie wyników tych badań, które przyniesie pożytek i zysk. U nas na ogół nie przynosi ani jednego, ani drugiego.
To jeden z ważniejszych powodów, dla których Polska wpadła w tak zwaną pułapkę średniego dochodu.  Oznacza to sytuację, w której szybko rosnąca gospodarka, po wyczerpaniu prostych rezerw (takich jak na przykład tania siła robocza), zaczyna tracić dynamikę i wchodzi w okres spowolnionego wzrostu produktu krajowego brutto. W takiej sytuacji, aby pobudzić innowacyjność, często niezbędna jest interwencja państwa – czyli wspieranie finansowe innowacyjnych programów i przedsięwzięć. W Polsce jednak to wspieranie jest mało skuteczne.

Patenty o niskim potencjale

Ustalenia kontroli NIK wskazują, że jedną z głównych barier dla komercjalizacji wyników badań naukowych w Polsce jest niskie zainteresowanie przedsiębiorców innowacjami. Nakłady przedsiębiorstw na działalność badawczo – rozwojową wynoszą zaledwie 0,4 proc. produktu krajowego brutto.
Inna sprawa, że przedsiębiorcy nie bardzo mają czym się interesować, bo z drugiej strony, także i polskie instytucje naukowe nie proponują im jakichś znaczących wynalazków, mogących ułatwić sukces rynkowy.
Poza tym, wśród polskich przedsiębiorstw dominują podmioty najmniejsze, zatrudniające do dziewięciu pracowników (tzw. mikroprzedsiębiorstwa), które stanowią 95 proc. ogólnej liczby przedsiębiorstw. Pozostałe podmioty to małe firmy – 3 proc., średnie – 0,9 proc. i duże – zaledwie 0,2 proc.
Badania wykazują tymczasem, że im mniejsza firma, tym rzadziej prowadzi działalność innowacyjną, bo nie ma na nią pieniędzy. Aktywność w tej dziedzinie wykazują zaś głównie duże podmioty gospodarcze zatrudniające powyżej 250 pracowników.
W Polsce barierą przy wdrażaniu nowych rozwiązań jest także brak umiejętności współpracy sektora nauki z biznesem. Rynek badań naukowych jest niedofinansowany – przepływy z gospodarki do uczelni i instytutów badawczych wynoszą niewiele ponad 400 mln zł rocznie(to tylko 3 proc. łącznych nakładów na badania).  
NIK wskazuje również, że słabym punktem przy wdrażaniu wyników badań naukowych jest brak strategicznego określenia polskiej specjalizacji w poszczególnych dziedzinach nauki: „Przykładowo „Krajowy Program Badań” obejmował aż siedem kierunków strategicznych, a największa ze skontrolowanych inicjatyw – „Program Badań Stosowanych adresowany jest do podmiotów prowadzących badania aż w dziewięciu różnych obszarach”.
W zasadzie trudno jednak z tego czynić zarzut, no bo skoro Polska nie specjalizuje się w żadnych dziedzinach nauki, to po co wymyślać coś na siłę?
Zdaniem Izby, programy badawcze powinny być reakcją  na potrzeby i wnioski zgłaszane bezpośrednio przez przedstawicieli gospodarki.
Ano, powinny – tyle, że tu wszystko szwankuje. Tych „potrzeb i wniosków” ze strony gospodarki jest albo mało, albo często są nierealne z punktu widzenia niewielkich możliwości polskiej nauki.
Dlatego NIK zauważa, że „patenty uzyskiwane przez polskie uczelnie charakteryzowały się niskim potencjałem komercjalizacyjnym. Objęte kontrolą uczelnie podejmowały szereg działań w celu transferu technologii z nauki do biznesu, przy czym ich efekty w większości nie były satysfakcjonujące”.

Pozorne nowości

W latach 2012-2014 działalność innowacyjną w naszym kraju prowadziło ponad 18 proc. przedsiębiorstw przemysłowych i ponad 12 proc. usługowych. Firmy te wprowadziły w życie nowe lub istotnie ulepszone wyroby, procesy produkcyjne, logistyczne, dystrybucyjne, organizacyjne bądź marketingowe.
„Innowacje produktowe lub procesowe wprowadzano przede wszystkim w dwóch działach: produkcji podstawowych substancji farmaceutycznych i leków oraz produkcji chemikaliów i wyrobów chemicznych” – stwierdza Najwyższa Izba Kontroli.
Okazuje się, że najbardziej innowacyjną branżą w Polsce jest farmaceutyka. Wynika to z faktu, że polski rynek został już dawno zdominowany przez światowe koncerny farmaceutyczne, dla których prawie 38 milionów odbiorców, których można łatwo namówić do łykania różnych specyfików, to bardzo łakomy kąsek. Koncerny te mają odpowiednie środki, by inwestować w nowe produkty i w jak najskuteczniejsze metody docierania do polskich klientów – a najłatwiej skłonić ich do zakupów proponując właśnie coś nowego i jeszcze bardziej skutecznego.
Poza tym, specyfika branży farmaceutycznej jest taka, że bardzo łatwo w niej o innowacyjność. Większość lekarstw sporządzana jest na bazie niezmiennych substancji, stosowanych od dziesięcioleci. Jeśli jednak zmieni się nieco proporcje czy stężenie składników, można już mówić o innowacyjnym produkcie – i zachwalać go jako wielką nowość.

Ilość nie przechodzi w jakość

Rząd usiłował w przeszłości wspierać wdrażanie wyników badań naukowych do gospodarki – i sporo przedsiębiorstw, które choćby formalnie wykazywało jakąkolwiek działalność innowacyjną, dostało niemałe pieniądze.
W latach 2011-2015 Narodowe Centrum Badań i Rozwoju przeznaczyło na ten cel ponad 3,3 mld zł. Prowadziło ono 14 różnych programów. Najwięcej środków publicznych (71 proc.) przeznaczono na realizację trzech programów: „Programu Badań Stosowanych” (1,3 mld zł), „Innotech” (700 mln zł) oraz „Demonstrator+. Wsparcie Badań Naukowych i Prac Rozwojowych w Skali Demonstracyjnej” (400 mln zł). Obejmowały one dofinansowanie badań naukowych, prac wdrożeniowych oraz testowanie innowacyjnych technologii, produktów i usług.
NIK pozytywnie oceniła realizację dwóch największych programów („Innotech”, „Program Badań Stosowanych”). Natomiast niezgodnie z harmonogramem i założeniami finansowym wykonywano trzy inne programy, „Innolot”, „Innomed” oraz „Spin-Tech” (o łącznej wartości 600 mln zł), których celem jest m.in. zwiększenie konkurencyjności przemysłu lotniczego w Polsce oraz wzrost dostępności zaawansowanych produktów medycznych.
Izba zwraca uwagę na brak zintegrowanej bazy danych, zawierającej kompletną informację o projektach badawczych i wdrożeniowych dofinansowanych ze środków publicznych. Utworzenie takiej bazy umożliwiłoby identyfikację podobnych inicjatyw i zapobiegło dublowaniu prac. Łatwiejsze stałoby się też upowszechnianie wyników badań.
A jest o czym informować, ponieważ w latach 2011-2014 liczba projektów wspierających wdrażanie wyników badań naukowych, dofinansowanych ze środków Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, stopniowo się ę zwiększała: z 1 226 w 2011 r., do 1.506 w 2014 r.
To liczba zdumiewająco wręczz duża. Najwyższy czas aby wreszcie ta ilość zaczęła przechodzić w jakość.

Poprzedni

KOD a SLD

Następny

Demokracja tadżycka