16 listopada 2024
trybunna-logo

Trzeba nam więcej wody

Rząd PiS z wielką swadą opowiada, jak to zamierza nawodnić nam ojczyznę.

Polska jest jednym z najbardziej ubogich w wodę krajów Unii Europejskiej. Statystycznie na jednego Polaka rocznie przypada około 1600 metrów sześciennych wody, nawet trzykrotnie mniej niż średnio w pozostałych krajach UE.
Już od co najmniej czterdziestu lat pojawiają się ostrzeżenia, że Polska stepowieje, a zaniedbanie małej retencji powoduje, że coraz częstsze są okresy niedoboru wody przeplatane z okresami lokalnych powodzi. Przyczyniają się do tego obserwowane od kilkunastu lat zmiany w klimacie, polegające na występowaniu okresów dokuczliwych upałów i suszy.
Nie jesteśmy Egiptem
Nonsensem jest jednak ciągłe powtarzanie absurdalnego stwierdzenia, iż nasze zasoby wody porównywalne są z Egiptem (co głosi nawet Najwyższa Izba Kontroli!).Pod tym względem nie ma oczywiście żadnych podobieństw między Egiptem i Polską. W Egipcie jest jedna rzeka. Poza jej deltą, wąskimi obszarami przybrzeżnymi oraz nawodnieniami z kanałów prowadzonych od Nilu, obszar kraju zajmuje pustynia, z rzadkimi terenami zielonymi wokół oaz.
W Polsce mamy więcej rzek, które dość równomiernie nawadniają cały obszar kraju, a ponadto przez prawie pół roku może padać śnieg (o deszczach nie mówiąc). Nasze kłopoty z dostępem do wody nigdy więc, na szczęście, nie będą takie jak egipskie.
Łączna objętość wody zmagazynowanej w sztucznych zbiornikach wynosiła w ostatnich latach ok. 4 mld m3 (nieco ponad połowa – w kilkunastu dużych zbiornikach o pojemności powyżej 100 mln m3). Ich stosunkowo niewielka całkowita pojemność nie daje pełnej możliwości ochrony przed powodzią i suszą.
Mała retencja polega na gromadzeniu wody w niewielkich zbiornikach, zarówno naturalnych, jak i sztucznych, przy jednoczesnym zachowaniu i wspieraniu rozwoju środowiska naturalnego. Wyniki kontroli NIK wskazują jednak, że w Polsce nie doceniano znaczenia małej retencji dla zapewnienia bezpieczeństwa powodziowego i ograniczania skutków długotrwałych susz. Tylko nieliczne gminy budowały i modernizowały zbiorniki, co zrozumiałe, bo to bardzo kosztowne inwestycje, a rząd PiS bardo niechętnie wspiera samorządy. Gminy przede wszystkim więc skupiały się na remontach i konserwacji.
Nieco lepiej radziły sobie Lasy Państwowe. Nadleśnictwa remontowały stare zbiorniki i budowały nowe, dzięki czemu pojemność retencyjna zarządzanych przez nie obszarów znacznie wzrosła. Dobry wpływ na zwiększenie retencji miało również zalesianie i odnawianie drzewostanu, odmulanie rowów oraz rewitalizacja oczek wodnych.
Czas na hydrobudowy
Mała retencja to zawsze była domena samorządów lokalnych, więc zdaniem NIK powinny one zwiększyć swą aktywność, tak by działania wzmacniające potencjał małej retencji nabrały nieco rozmachu.
Rząd PiS im w tym nie pomoże, ale obiecuje, że zajmie się wielką retencją – mniej efektywną, ale bardziej efektowną I nośną propagandowo (oraz naturalnie kosztowniejszą).
Tak więc, rząd w lipcu miał ogłosić Program Rozwoju Retencji na lata 2021-2027. Teraz termin przedstawienia założeń programu został przesunięty na koniec września, bliżej wyborów parlamentarnych. Co będzie w tych założeniach, na razie nie wiadomo, ale głównym celem jest budowa zbiorników, które pozwolą na zwiększenie o ponad połowę ilości magazynowanej obecnie wody.
No i oczywiście, rząd się chwali, mówiąc ustami ministra Marka Gróbarczyka, że to będzie pierwszy w historii Polski kompleksowy program, który ma minimalizować skutki powodzi i suszy oraz zwiększyć zasoby wody gromadzonej w kraju.
Tradycyjnie też minister zarzucił poprzednikom wieloletnie zaniedbania (tym razem w gospodarce wodnej), które dopiero rząd „dobrej zmiany” zaczyna nadrabiać (czy raczej, mówi że będzie nadrabiał, bo obracamy się wyłącznie w sferze obietnic).
„Nasi poprzednicy całkowicie zbagatelizowali problem suszy. Dziś te zaniedbania są szczególnie odczuwalne” – oświadczył Marek Gróbarczyk. I dlatego rząd wymyślił kolejny program, który ma nosić nazwę „Stop Suszy”. Będzie on dotyczyć wszystkich terenów Polski na których występuje lub może wystąpić susza.
Katalog działań, jakie można podjąć w celu zatrzymywania większych ilości wody jest dosyć ograniczony: budowa większych i mniejszych zbiorników, stopni wodnych, tam, hydroelektrowni, wyznaczanie terenów zalewowych. Czas pokaże, co w rzeczywistości, jeżeli w ogóle, zrobi rząd PiS.

Poprzedni

Księga Wyjścia (17)

Następny

Noc wzruszeń

Zostaw komentarz