GadzinowskiTrbuna
Zamiast wzmacniać polską armię, prezes Kaczyński tworzy swoje bojówki. I osłabia NATO.
Słusznie nowa, PiSowska ustawa zwie się „O obronie Ojczyzny”, a nie o „obronie Polski”. Służy ona jedynie obronie Ojczyzny pana prezesa Kaczyńskiego, czyli władzy dzierżonej przez elity PiS. A państwu polskiemu jedynie zaszkodzi.
Forsowana przez pana prezesa ustawa przewiduje stworzenie wojsko-podobnej struktury, zatrudniającej ponad 250 tysięcy ludzi. Przebranej w wojskowe mundury. Wyposażonej w różnorodne egzemplarze nowoczesnego wojskowego sprzętu. Pięknie prezentującej się na defiladach, piknikach i w kamerach TVP, ale nie tworzącej spójnego, skutecznego systemu obrony naszego państwa.
Ale nie o taką obronę elitom PiS chodzi. Te ćwierć miliona ludzi wojsko-podobnych, utrzymywanych przez wszystkich polskich podatników, ale życiowo i karierowo zależnych od PiS, to solidna baza wyborcza partii pana prezesa. Zwłaszcza jeśli będzie powiększona o członków ich rodzin.
To także baza rekrutowania przeróżnych bojówek, grup wsparcia dla elit PiS w sytuacjach kryzysowych. Podczas demonstracji i zamieszek. To rzesza przyszłych aktorów zaangażowanych w długofalową politykę okłamywania „ciemnego ludu” uprawianej przez elity PiS.
Łyki geopolityki
Generałowie PiS budują polską armię wojsko podobną wedle wyobrażeń o minionych wojnach. Pierwsze oszustwo to nieuchronność agresji Rosji na Polskę. Zgodne z proroctwem z 2008 roku „świętej pamięci Prezydenta Lecha Kaczyńskiego”. Że „dziś Gruza, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na Polskę”. To wiecowe zawołanie rozgrzanego wtedy prezydenta stało się Koranem polskiej prawicowej polityki wschodniej. Hamującym wszelkie poważniejsze dyskusje o rzeczywistych zagrożeniach naszego państwa. Drugie oszustwo polega na wmawianiu Polakom, że polskiej elity polityczne są predysponowane do kreowania polityki wschodniej w Unii Europejskiej i w NATO. A Polska jest dla NATO, a zwłaszcza USA, najważniejszym państwem na „wschodniej flance”.
Dlatego polskie elity polityczne zajęły się programem Partnerstwa Wschodniego. Zakończonym jego programową klęską. Dlatego też elity PiS łasiły się do prezydenta Trumpa z prośbą o przysłanie tu wojsk USA. Z Niemiec lub Stanów Zjednoczonych. Wabiły lizusowską go wizją „Fortu Trump”. Tak molestowani politycznie Amerykanie zwiększyli swą obecność wojskową w Polsce. Zgodnie ze swym postrzeganiem roli Polski,czyli wschodnich peryferii NATO. Elity PiS nie chcą za to upowszechniać, coraz bardziej powszechnego wśród nich przekonania, że Rosja nie chce wywoływać dużej, klasycznej wojny w Europie. Nie chce wojny militarnej z europejską NATO i z USA. I dlatego najazd rosyjskich czołgów nam nie grozi.
Ale to przekonanie elity PiS trzymają w tajemnicy. Bo strach „ciemnego ludu” przed rosyjskimi tankami znakomicie cementuje wyborców wokół PiS. Nie oznacza to jednak, że grozi nam rosyjska bezczynność. Rosja będzie wpierać i prowokować konflikty w Polsce, ale na innych, niż wojennych, polach. Przeciwstawianie się takim działaniom wymaga też innej armii, niż zapowiadany teraz wyrób wojsko podobny.
Elity PiS nie chcą też upowszechniać nowoczesnej geopolityki. Zmian jakie w niej nastąpiły. Nie chcą debatować o niedawnych zmianach priorytetów polityki USA i NATO. Zwracać uwagę, że porozumienie AUKUS, czyli sojusz Australii, Wielkiej Brytanii i USA to przeniesienie priorytetów polityki USA w region Pacyfiku. Tym samym stare NATO, zwane Sojuszem Północnoatlantyckim, staje się gospodarzem drugorzędnej polityki. Boczas, kiedy NATO powołano, czas konfrontacji USA – ZSRR, dawno minął. Teraz pierwszorzędnym jest konflikt USA + z Chinami +. Do „plusów” USA należy NATO i Unią Europejska. Do „plusów” Chin należy Rosja i chińscy sojusznicy w Azji, Afryce, Ameryce Łacińskiej.
W czasach minionej „zimnej wojny” dyplomacja USA napracowała się wiele aby rozerwać sojusz Chin z ZSRR. Teraz dyplomacja USA też zrobi wiele aby rozbić, a przynajmniej naruszyć, kooperację Chin i Rosji. Przyciągnąć Rosję,której granice Chinami nadal są przez Pekin nie uznawana za „sprawiedliwe”.
Partyzant sika na tory
Polityka obronna, czyli wschodnia, elit PiS przypomina działania partyzanta z popularnego kiedyś dowcipu. Odnaleziony w leśnych odstępach, nie wiedział, że II wojna światowa dawno już się skończyła. I dlatego dalej sikał na tory licząc,że wrogie pociągi wykoleją się.
Nie tak dawno elity PiS uwierzyły, że obiecując sześciu państwom Partnerstwa Wschodniego akcesję do Unii Europejskiej i NATO, stworzą z nich antyrosyjski kordon. Odgradzający ją od dostatniej Polski i Europy. Dziś bilans takiej politycznej partyzantki jest żałosny.
Z szóstki państw Partnerstwa, Armenia stała się Moskwie bardziej bliższa niż w czasach ZSRR. Bo po przegranej tegorocznej wojnie z Azerbejdżanem tylko Rosja może dalej chronić armeńską jedność terytorialną. Zwycięski Azerbejdżan nie pcha się do NATO i UE. Jako poważny, regionalny dostawca paliw energetycznych woli pozostawać na zneutralizowanych politycznie pozycjach. Gruzja jest rozdarta między proeuropejskimi deklaracjami a gospodarczymi związkami z Rosją. Wzdłuż granic z Osetią Południową, o którą wybuchła wojna w 2008 roku, zbudowała zaporę podobną do tegorocznej polsko- białoruskiej. Białoruś jest aktualnie w stanie wojny hybrydowej z Polską i Unią Europejskiej grożącej katastrofą humanitarną sprowadzanych tam uchodźców. Mołdawia przeżywa kolejny odcinek serialowego kryzysu polityczno – gospodarczego.
Największe państwo z grona Partnerstwa Wschodniego, czyli Ukraina świętowała właśnie 30-lecie niepodległego istnienia. Aktualnie ekipa prezydenta Zełeńskiego ma lepsze relacje z administracją USA, Niemcami i Francją niż elity PiS. Dlatego ukraińskie elity nie potrzebują teraz pomocy „polskiego adwokata”. Zwłaszcza, że perspektywa wstąpienia Ukrainy do UE i NATO to kolejne dziesięciolecia.
NATO i co?
Kiedy prezydent Francji Macron wspomniał o „śmierci mózgowej NATO”, to został obsobaczony przez politycznych poprawniaków. Ale przecież to określenie było jednoczesnym wezwaniem Macrona do dyskusji o przyszłości i zmianach w Sojuszu Północnoatlantyckiego. O jego relacjach z Unią Europejską. Po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej,jedynie Francja posiada armię wyposażoną w ładunki nuklearne,zdolną do działań w skali naszego globu.
Porozumienie AUKUS to sygnał, że przyszłe NATO może mieć „dwie prędkości”. Ważniejszą w regionie Pacyfiku, anty chińską, i mniej ważną atlantycką. W kontrze do Rosji. Jeśli przyszły światowy konflikt będzie rozgrywał się o surowce wydobywane z terenów Arktyki, to dotychczasowe teatry działań staną się prowincjonalnymi scenami. Wtedy powróci postulat tworzenia armii państw Unii Europejskie, której wschodnie państwa UE nie są w stanie stworzyć, a zachodnie nie są jeszcze nią zainteresowane.
Powróci postulat długoletnich umów surowcowych z Rosją,bo one mogą pomóc państwom UE w transformacji energetycznej. Postulat dywersyfikacji polityki z Chinami. Współpracy przy tworzeniu zielonej ekonomii i jednoczesnej polityki „suwerenności innowacyjnej i technologicznej” gospodarek państw Unii Europejskiej. Przyszły świat będzie tworzył nowe technologie i nowe armie.
Jedynie w polskim skansenie PiS dzielni partyzanci daej będą trenować sikanie na tory. Od lat puste zresztą.