16 listopada 2024
trybunna-logo

Secesja niejedno ma imię

Większości z tych, którym słowo „secesja” cokolwiek mówi, kojarzy się ono zapewne głównie z „secesyjnymi” fasadami kamienic z przełomu XIX i XX wieku, z „secesyjną” ornamentyką ilustracyjną książek, pism czy plakatów z tamtego okresu, z charakterystycznym liternictwem obecnym nawet na opakowaniach towarów codziennego użytku, a także choćby ze sławnym malarstwem Alfonsa Muchy czy Gustava Klimta, a z artystów polskich – Stanisława Wyspiańskiego czy Józefa Mehoffera.

Są zapewne i tacy, którym secesja kojarzy się z charakterystycznym stylem wielobarwnych lamp i bibelotów „od Tiffany’ego”. Nie są to skojarzenia nietrafne, ale Jan Tomkowski, autor niewielkiej książeczki „Secesja” podjął się zadania przybliżenia nam wiedzy o secesji jako o fenomenie dużo bogatszym i rozleglejszym niż jego tylko plastyczno-estetyczny aspekt.
Rozszerzył go bowiem o zarys „secesji” w literaturze. W swoim małym przewodniku po literackiej secesji europejskiej wymienia istotne dla tego nurtu nazwiska, jak m.in. Franka Wedekinda, Hugo von Hoffmanstahla, Rainera Rilke, Marcela Schwoba, Gustava Meyrinka, Jorisa-Karla Huymansa (twórcę kultowego dzieła literackiej secesji, „Na wspak”), Maurice Maeterlincka, Augusta Strindberga, Oscara Wilde’a, Gabriele d’Annunzia czy Henri Bergsona jako intelektualnego mistrza secesji. Osobne szkice poświęcił polskim „secesjonistom” literackim i poetyckim: Wyspiańskiemu, Zenonowi Miriamowi-Przesmyckiemu, co stanowi niejako utożsamienie polskiej secesji z Młodą Polską, a także Bolesławowi Leśmianowi, Marii Jasnorzewskiej-Pawlikowskiej czy Bruno Schulzowi. Dwa ostatnie szkice poświęcone są późnym – synowi i wnukowi – spadkobiercom secesji, współczesnym polskim pisarzom: nieżyjącemu już Andrzejowi Kuśniewiczowi i żyjącemu do dziś Piotrowi Wojciechowskiemu, których kunsztowna, barokowa, zmysłowa, gęsta proza jest swoistą realizacją testamentu secesji, z jej kultem przedmiotów o kunsztownym, wybujałym pięknie i zmysłowości.
Obaj zanurzeni są, jako pisarze, w anachronizmie piękna dawnego świata, który znalazł w ich prozie częściowe ocalenie dla pamięci i wyobraźni. Osadzone w prozie obu tych pisarzy „secesyjne kolekcjonerstwo”, nagromadzenie „pięknej materii”, nie jest przypadkowym zbieractwem czy zwykłym kolekcjonerstwem. „Przyznające rangę dzieła sztuki nawet lampie, tapecie czy lokomotywie, okazuje się próbą ocalenia, zapewnia przedmiotom jakiejś namiastki wieczności”. Nowoczesność, która wyłoniła się zza odchodzącego piękna secesji jest już zupełnie innym światem: wzgardziła tradycyjnym pięknem, a nowoczesny przemysł uczyniła wytwórcą przedmiotów będacych przeciwieństwem trwałego piękna przedmiotów „secesyjnych” i tych, z których secesja wyrastała: nietrwałej, nieestetycznej tandety, zmienianej co sezon, bezdusznej, a po zużyciu wyrzucanej na śmietnik lub do utylizacji. „Secesja ustępuje, lecz na jej miejscu wyrasta nowoczesność pozbawiona subtelności, zuniformizowana, grożąca dehumanizacją”. Secesja okazała się też ostatnią epoką w dziejach sztuki, w której najważniejsza była wartość dzieła sztuki jako takiego, w której ono było najważniejszym celem aktu artystycznego.
Po niej sztuka stała się już tylko opakowaniem dla konceptów, narzędziem służącym innym celom, niekoniecznie tylko politycznym, czy w inny sposób utylitarnym, ale także jako środek do celu, jakim jest indywidualna ekspresja artysty. Jak epitafium dla dawnej epoki, dla dawnej sztuki brzmi taki fragment szkicu o prozie Kuśniewicza: „Odchodzi w przeszłość nie tylko secesja.
Wraz z wybuchem wojny zamyka swoje dzieje cały wiek XIX. Po masakrze na polach Verdun, pod Ypres i w tylu innych miejscach kontynuacje wydają się niemożliwe. Kwiaty secesji muszą zwiędnąć w oparach gazu musztardowego, w huku artylerii, pośród stosów trupów zalegających okopy. A wraz z upadkiem secesyjnych tęsknot odejdzie w niepamięć stary świat wyrafinowanej sztuki, ekscentrycznej architektury, malowniczych pułków, samochodów rocznik 1900, wytwornych perfum i eleganckich toalet w stylu fin de siecle”.
To prawda, że był to świat dostępny nielicznym, ale nie zmienia to faktu, że miał w sobie piękno, którego ślady możemy dziś znaleźć jedynie w postaci ocalałych resztek w muzeach, antykwarniach i „pchlich targach”.
Jan Tomkowski – „Secesja”, wyd. IBL, Warszawa 2008, str. 162, ISBN 978-83-61552-10-9

Poprzedni

Duży krok naprzód

Następny

„Piękni dwudziestoletni” – po wielu dziesięcioleciach

Zostaw komentarz