22 listopada 2024
trybunna-logo

Poeta doctus

Wiersze nie przychodzą
Jak sny nad ranem jak dziewczyna
W nas oddychają z nas się rodzą
Nie znana jest ich przyczyna
Wśród skał nad źródłem koń skrzydlaty
Biały jak śnieg w wiosennym świcie
Światła i dźwięki – jak przed laty
Rytm serce oddech nowe życie
(Krzysztof Boczkowski, „La vita nuova”)

Rok temu, 1 listopada zmarł wybitny lekarz i poeta, profesor Krzysztof Boczkowski (1936-2018)

Uprawianie sztuki najczęściej bywa wyłączną profesją. Plastycy, kompozytorzy i muzycy, reżyserzy, aktorzy zazwyczaj poświęcają się wyłącznemu uprawianiu swojej dyscypliny. To zrozumiałe, bo co najmniej poprawne wykonywanie tych zawodów najczęściej wymaga skoncentrowania się wyłącznie na nich. Trudno sobie wyobrazić aktora czy reżysera, filmowego czy teatralnego, który równolegle uprawia inny, nawet mniej absorbujący zawód, aczkolwiek istnieje przykład Kuby Sienkiewicza, który z powodzeniem łączy zawód lekarza i czynnego, profesjonalnego muzyka.
W przypadku sztuk plastycznych czy muzyki jest to nieco łatwiejsze i nieco częściej się zdarza. Ta wąska strefa, w której przedstawiciele profesji dalekich od sztuki, jednak się nią w wolnym czasie zajmują, to najczęściej strefa pisania: poezji bądź prozy, czasem jednej i drugiej. To zrozumiałe: do pisania nie trzeba angażować pieniędzy, aktywności innych ludzi, nawet takich materiałów jak farby, pędzle, dłuta, płótno czy inne tworzywa. Wystarczy ekran komputera notatnik czy plik papieru i długopis (czasem bardziej ekskluzywne pióro). Do tej strefy twórców należał też zmarły przed rokiem Krzysztof Boczkowski, profesor medycyny, wybitny lekarz genetyk i seksuolog, a jednocześnie wybitny humanista i utalentowany poeta, którego biogram można znaleźć w słownikach polskich pisarzy.
Urodził się 2 maja 1936 w Warszawie. Absolwent Akademii Medycznej w Warszawie, w roku 1965 uzyskał tytuł doktora, w roku 1969 – doktora habilitowanego, zaś w roku 1983 profesora medycyny. Od 1959 r. był kierownikiem Samodzielnej Pracowni Genetyki w Akademii Medycznej. Debiutował jako poeta w 1969 r. na łamach miesięcznika „Twórczość”. W 1972 roku otrzymał nagrodę „Czerwonej Róży”, a potem dwukrotnie nagrodę „Pegaza” za przekłady. W przyszłości miał otrzymać liczne, bardzo prestiżowe nagrody za twórczość poetycką.
Opublikował 18 tomików poezji, m.in. „Otwarte usta losu” (1975), „Światło dnia” (1977), „W niewoli, w śniegu, w ciepłym czółnie krwi” (1981), „Apokryfy i fragmenty (1988), Białe usta (1989), „Dusza i śnieg” (1997), „Kości meduzy” (1998), Bramy raju” (2009), „Lata i dni (2011), „Na skraju świata(2012). Na stronie culture.pl można o nim przeczytać: „Wiersze Boczkowskiego, zmysłowe i cielesne, tkane są na kanwie subtelnej erotyki, lecz nie epatują seksem; one nade wszystko promieniują uczuciem – do ukochanej, rodziny i wszelkich żyjących stworzeń (…) Istotna dla jego dzieła jest również Literatura. Schodzi do fundamentów pamięci, tropi, zbiera, gromadzi myśli i słowa umarłych poetów, buszuje po całym artystycznym dorobku ludzkości, prowadzi dialog z pisarzami, filozofami, malarzami i muzykami. Głęboko zakorzeniony w tradycji, tłumaczy utwory poetów wielbionych i wyklętych, żyjących na różnych kontynentach, tych sprzed stuleci i współczesnych – od Lao-tse, Herodota, Platona do Audena i Ginsberga. Wyławia z głębi czasu ich cienie, tak aby – choć rozdzielone czasem – mogły się spotkać: Safona z Sylwią Plath, a Hölderlin z Wilde’em, Trakiem i Rilkem. W „Apokryfach i fragmentach” zaprosił do dyskusji przy wspólnym stole Hercena, Tołstoja, Chopina, Słowackiego, Mickiewicza, Norwida, Wagnera, Szymanowskiego, Nietzschego, Flauberta, Junga, Camusa i Pounda. Jego koryfeuszami są m.in. Walt Whitman, Rainer Maria Rilke i Thomas Stearns Eliot. Podziwia symbolistów francuskich: Rimbauda i Verlaine’a, których imiona przewijają się w jego wierszach. Krzysztof Boczkowski od dawna próbuje różnych form traktując je niekiedy jak żartobliwy pastisz, exercice lub wyraz hołdu składany innym poetom (…) Jego poezja miłosna – wrażliwa, silna i czuła, przedstawia pełną prawdę i głębię przeżyć psychicznych i fizycznych i zasługuje dlatego na oddzielne omówienie. Tom „Ja – mój przyjaciel (2003) był istotnym dokonaniem w zakresie rozwoju formy poetyckiej i „wrażliwości dźwiękowej”, wyróżniających Krzysztofa Boczkowskiego we współczesnej poezji polskiej”. (…) „Poezja Boczkowskiego w szczególny sposób łączy ze sobą dwa motywy: Księgi i Śmierci. Oba wyznaczają dystans wobec tego, co doraźne, przemijające. W obu wypadkach doraźność z nieodłącznym chaosem opanowane zostają przez ład transcendencji. Ale – co ważne – ów ład zakorzeniony jest w materii, w realnym doświadczeniu”.
Krzysztof Boczkowski, poeta-doctus, jak nieraz określa się poetów, którzy są zarazem ludźmi wszechstronnie uczonymi, był też tłumaczem poezji angielskiej i autorem antologii poetyckich: „Od Safony do Sylvii Plath” (1997), „Antologia poetów najbliższych. Od Safony do Sylvii Plath” (2003). Jego fundamentalne dzieło medyczne, to „Zarys genetyki medycznej” (1985, 1990).

Poprzedni

Bucik, paznokietek w miejsce katarynki

Następny

Księga wyjścia (34)

Zostaw komentarz