W Warszawie, Kielcach i Krakowie odbyły się uroczystości z okazji 75. rocznicy wyzwolenia tych miast spod okupacji hitlerowskiej. Jednak tylko w stolicy Małopolski współorganizowały je lokalne władze. Gdzie indziej obchody były w całości inicjatywą kombatantów, antyfaszystów i mieszkańców, którzy potrafią oprzeć się narzucaniu „jedynej słusznej” wizji historii.
Żadnych oficjalnych obchodów nie urządziło miasto Warszawa. O obecności władz państwowych choćby pod Grobem Nieznanego Żołnierza, gdzie ciągle wisi tablica ku czci walczących o Warszawę w 1945 r., w ogóle nie było co marzyć. W zasadzie można się nawet cieszyć, że polski MSZ opublikował na Twitterze mem z hasem „Wyzwolenie bez wolności” zamiast czegoś o „początku drugiej, jeszcze gorszej okupacji”. Ministerstwo w tej publikacji zdobyło się nawet na wyrażenie szacunku dla Armii Czerwonej za krew przelaną w walce z nazizmem. O tłumaczenie opinii publicznej, że żadnego wyzwolenia stolicy w styczniu 1945 r. nie było, zadbali jednak w mediach usłużni historycy, ignorując wspomnienia Polaków, którzy pamiętali tamten rok. Dla nich było to bez wątpienia wyzwolenie.
Warszawiacy pamiętali
Dwie skromne uroczystości składania kwiatów organizowało Stowarzyszenie Spadkobierców Kombatantów II Wojny Światowej oraz koło nr 6 Związku Żołnierzy Wojska Polskiego. Na tej drugiej pojawił się – bez zbędnego rozgłosu – jeden wieniec z warszawskiego ratusza. Tuż obok kwiatów od ambasadorów Rosji, Białorusi, Azerbejdżanu, Armenii.
17 stycznia kombatanci i warszawiacy nie zapomnieli również o pomniku I Armii Wojska Polskiego, o bezprawnie zburzonym pomniku gen. Zygmunta Berlinga na warszawskiej Pradze i oczywiście o Cmentarzu Mauzoleum Żołnierzy Armii Czerwonej na Ochocie. Wszędzie tam zapłonęły świecie i złożono kwiaty.
Kielce przeciwko historycznym wandalom
Dzień później obchody 75. rocznicy wyzwolenia miasta przez Armię Czerwoną odbyły się również w Kielcach. I tam nie były w żadnym stopniu zorganizowane przez władze miasta, które z ich przeprowadzania wycofały się już kilka lat temu. Z inicjatywą w tym zakresie wystąpiła grupa mieszkańców Kielc i okolic, m.in. działacz Stowarzyszenia KURSK i lokalny antyfaszysta – Filip Bojović.
Podczas wspólnego świętowania złożono kwiaty pod pomnikiem poległych żołnierzy radzieckich znajdującym się na terenie cmentarza oraz wysłuchano kilku przemówień. Jako pierwszy przemawiał Filip Bojović, który przypomniał uczestnikom wydarzenia przebieg bitwy o Kielce, a także poruszył temat odebrania 29 żołnierzom Armii Czerwonej honorowego obywatelstwa miasta Kielce. Przypomnijmy, że inicjatywę lokalnego prawicowego stowarzyszenia w tym zakresie poparli zarówno radni PiS, jak i Koalicji Obywatelskiej. Jednym głosem twierdzili, że żołnierze-wyzwoliciele „nie są wzorami do naśladowania”, a ich obecność na liście honorowych obywateli to wręcz obraza dla innych osób, które otrzymały ten tytuł.
Prawicy przeszkadzało nawet „życie w pokoju”
Bojović nie bez goryczy mówił również o postępującej dewastacji nekropolii radzieckiej w Kielcach, a także o agresywnej dekomunizacji na terenie miasta. Kielczanin przypomniał również sukcesy Stowarzyszenia KURSK w zakresie odrestaurowywania radzieckich i polskich miejsc pamięci z okresu II wojny światowej, podkreślając, że wiele z wyremontowanych pomników zostało barbarzyńsko zburzonych bądź zasypanych ziemią na polecenie wojewody świętokrzyskiego Agaty Wojtyszek (obecnie posłanka PiS).
Warto pamiętać, że z poleceń IPN i wojewody Wojtyszek okaleczono m.in. pomnik bojowników o wyzwolenie narodowe i społeczne na kieleckiej Kadzielni. Usunięto z niego nie tylko symbole polsko-radzieckiego braterstwa broni, ale też napis „Obowiązkiem było walczyć, prawem jest żyć w pokoju”.
Inny przykład podeptania pamięci o martyrologii samych Polaków, dokonanego przez oszalałych dekomunizatorów, podała na uroczystości w Kielcach mieszkająca w Polsce Rosjanka Jewgienija Kulczycka. Wspomniała ona ona o 336 osobach narodowości polskiej, pochowanych na kieleckiej nekropolii, w tym o dwóch bohaterach rozstrzelanych jeszcze na początku wojny przez okupantów hitlerowskich. Osoby te nie mają absolutnie żadnego upamiętnienia. To właśnie mogiła, w której pochowani są Polacy została zdewastowana przez tzw. polskich patriotów w 2016 r., co jest paradoksem i świadczy o przerażającej płytkości intelektualnej samych wandali.
Mocno wybrzmiał również głos Barbary Olszowy ze Stowarzyszenia KURSK, która przypomniała słuchaczom wiersz o wyzwoleniu Kielc autorstwa Zdzisława Brzezińskiego – 93-letniego, nadal żyjącego, przewodniczącego kieleckiego koła Stowarzyszenia Tradycji LWP. Przemawiająca na zakończenie uroczystości przedstawicielka Komunistycznej Partii Polski zwróciła uwagę na potrzebę pamięci o setkach tysięcy żołnierzy Armii Czerwonej, którzy polegli podczas wyzwalania Polski oraz sprzeciwu wobec fałszowania historii i polityki historycznej rehabilitującej faszyzm. Podkreśliła także konieczność sprzeciwu wobec niszczenia pomników upamiętniających zwycięstwo nad faszyzmem.
Kraków miał odwagę
Na tle władz Warszawy wyjątkową odwagą wykazali się włodarze Krakowa. Obchody 75. rocznicy wyzwolenia miasta, która w stolicy Małopolski przypada 18 stycznia, miały rangę oficjalną, z otwierającym przemówieniem włodarza miasta i odegraniem hejnału krakowskiego. Jacek Majchrowski jako jeden z nielicznych prezydentów miast w Polsce odważył się zorganizować uroczystość wbrew nagonce i woli władz PiS. Po nim pod pomnikiem na Cmentarzu Rakowickim przemówił konsul generalny Federacji Rosyjskiej w Krakowie Siergiej Liniewicz oraz prezes zarządu małopolskiego oddziału Związku Weteranów i Rezerwistów Wojska Polskiego Michał Płatosz. Na zakończenie odegrano sygnał „Cisza”. W uroczystościach udział wzięli także m.in. przewodniczący Komunistycznej Partii Polski Krzysztof Szwej wraz z krakowskim kołem KPP i innymi działaczami partii.
Wieńce i kwiaty pod pomnikiem składały delegacje miasta (wraz z prezydentem), konsul, weterani, Stowarzyszenie Tradycji Ludowego Wojska Polskiego im gen. Berlinga, nie zabrakło też działaczy KPP. Następnie uczestnicy przenieśli się na część cywilną cmentarza Rakowickiego, gdzie miało miejsce złożenie kwiatów u stóp pomnika ku czci polskiej partyzantki antyhitlerowskiej. Jej bojowników uczcili i weterani, i współcześni polscy komuniści, i rosyjski dyplomata.
Ocalone miasto
Wolność mieszkańcom Krakowa przynieśli żołnierze 135 Dywizji Strzeleckiej 59 Armii dowodzonej przez gen. Iwana Koniewa. Wojska radzieckie nie użyły bombowców ani ciężkiej artylerii, co ograniczyło zniszczenia w mieście do minimum. Kraków nie podzielił losu Warszawy, bezcenne zabytki przetrwały. Tę historię pokazano w polskim filmie „Ocalić miasto”.