Prezydent Andrzej Duda rozpoczął nieoficjalnie swoją kampanię prezydencką z wysokiego „C” ogłaszając, że Polacy są już bezpieczni, bowiem podpisano w Dęblinie kontrakt na zakup i zamontowanie w Polsce systemu 32 samolotów V generacji.
Przy okazji usłyszeliśmy, że wierzymy w respektowanie przez naszych sojuszników art. 5 Traktatu NATO. Nie wszyscy w to jednak uwierzyli. Uroczyste podpisanie wielomiliardowej transakcji o charakterze biznesowym ze strony polskiej zdominowali politycy z prezydentem na czele, co potwierdza przypuszczenie, że ma być ona jednym z najważniejszych argumentów na korzyść Andrzeja Dudy, kandydata prawicy na drugą kadencję prezydencką. Stronę amerykańską poza ambasador tego kraju w Polsce, reprezentowali biznesmeni i wojskowi, jak na traktat handlowy przystało. Mieliśmy więc do czynienia ze zjawiskiem rzadko spotykanym, chyba że przyjmiemy, że po obydwu stronach stołu stali handlowcy. Mężowie stanu takich sytuacji unikają.
Kulawe przezbrojenie
Polska, jako członek NATO od 1999 roku dokonuje przezbrojenia armii, dostosowując je do nowych standardów technologicznych m.in. poprzez pozyskanie uzbrojenia odpowiadającego wymogom współczesnego pola walki. Likwidujemy również, choć powoli stare uzbrojenie poradzieckie, które dawno powinno trafić do muzeów. Pierwszy duży zakup dotyczył amerykańskich samolotów F-16. Ostatnio podpisano kontrakt na dostawy antyrakiet „Patriot”. Z tą słuszną zasadą ogólnie zgadzają się wszyscy Polacy, problem dotyczy bowiem sprzętu o charakterze obronnym i mieści się w granicach naszych możliwości.
Zakup samolotów F-35 to element program Harpia i najnowszego planu modernizacji technicznej armii na lata 2021-35. Za 32 samoloty F-35A Lightning II zapłacimy 4,6 mld dolarów, co ma być zrealizowane poza budżetem MON. Wielu specjalistów lotnictwa wojskowego twierdzi, że jest to bardzo kontrowersyjny zakup. Uzyskujemy bowiem możliwości, których nie będziemy w stanie w pełni wykorzystać. Należałoby zmodernizować całe wojsko pod kątem sieciocentryczności, na co nie stać nawet w dalszej perspektywie polskiego podatnika. Poza tym samoloty F-35 obarczone są szeregiem wad konstrukcyjnych i zawodnością związaną głównie z niedopracowaniem systemów sterowania i uzbrojenia. Są też różnice zdań co do „niewidzialności” tych samolotów w związku z postępem w konstrukcji współczesnych systemów radiolokacyjnych.
Broń ofensywna
Niewiele państw Unii Europejskiej zdecydowało się na zakup tych samolotów, są drogie. Polskie MON zaakceptowało wg upowszechnionych danych astronomiczną cenę za jeden egzemplarz F-35 o blisko 250 mln zł większą od ceny producenta, znacznie wyżej od ceny sprzedaży do Hiszpanii, Włoch, czy Holandii. Znane są perturbacje i unikanie zakupu tych samolotów przez Turcję, mającą najsilniejszą armię NATO w Europie.
Samolot F-35 to nie jest broń defensywna, tylko ofensywna. Posiadanie jej sytuuje Polskę w elitarnym klubie, niemniej jednak potwierdza jej miejsce jako państwa frontowego, w tzw. szpicy NATO, które jest narażone jako pierwsze na skutki ewentualnego konfliktu militarnego. Polska za wszelką cenę powinna unikać oddawania swego terytorium na prowadzenie działań wojennych. Dwie wojny światowe w XX wieku powinny nas czegoś nauczyć. Zginęły miliony Polaków, nie do oszacowania są straty w majątku narodowym.
Polska na tym straci
Nie można przyjąć demagogicznych stwierdzeń polityków polskiej prawicy, że posiadanie F-35 związane jest z naszym bezpieczeństwem. Nie jest to prawda. Być może z bezpieczeństwem USA. Polska wyłącznie na własne życzenie posiada dziś gorsze stosunki z Rosją niż Francja, Niemcy czy nawet USA. Nie można też pomijać tutaj aspektu ekonomicznego – amerykańskie koncerny zbrojeniowe wbrew logice handlowej związanej z prawem konkurencji, uzyskały na polskim rynku absolutny monopol, co skutkuje wielkim stratami dla rodzimego przemysłu obronnego i nieuzasadnionymi kosztami, które obciążają naród. Polska nie uzyskuje nic w zamian i idzie drogą zaniechania korzyści z offsetu, jak miało to miejsce przy kontrakcie na samoloty F-16.
Lewica polska wielokrotnie w Sejmie upominała się o racjonalne budżety MON, skierowane głównie na finansowanie celów dotyczących umacniania i unowocześniania obrony narodowej, a przeznaczania wszelkich wolnych środków na programy socjalne, służbę zdrowia, kulturę i edukację. Zakup F-35 poza wszelkimi wymogami ustawowymi i procedurami państwowymi jest sprzeczny z tymi zasadami. Trzeba zwrócić uwagę, czy zastosowanemu trybowi zakupu F-35 i ocenie potrzeb narodowych w dziedzinie obrony nie powinna przyjrzeć się Naczelna Izba Kontroli, a także odpowiednie komisje Sejmu i Senatu.
Generalnie jednak można przyjąć, że powstające wokół zakupu F-35 kontrowersje i spory zarówno między wojskowymi, a szczególnie politykami, są wynikiem braku porozumienia w sprawach podstawowych. Szczególnie chodzi o precyzyjne, wspólne określenie przez wszystkie siły polityczne w kraju takich pojęć konstytucyjnych, jak interes narodowy, bezpieczeństwo narodowe, racja stanu. Rodzą się w związku tym liczne pytania, pozostawione jednak bez odpowiedzi.