Po broń atomową sięgnął pan prezes Marian Banaś. Złożył w prokuraturze zawiadomienie o popełnienie przestępstwa przez najważniejszą osobę w państwie. Wicepremiera i jaśniepana prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Zgłupiał ten Banaś, że porwał się na majestat boski Dojnej Zmiany?
Wcześniej pan prezes Banaś, konstytucyjny organ RP, doniósł w imieniu Najwyższej Izby Kontroli, na pana premiera Morawieckiego, pana szefa jego kancelarii Michała Dworczyka, panów ministrów: aktywów państwowych Jacka Sasina oraz spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Kamińskiego.
Mamy zatem pana premiera oskarżonego o popełnienie przestępstwa. Dodatkowo ten pan premier regularnie kłamie. Zwłaszcza podczas kampanii wyborczych, co potwierdził sąd prawomocnym wyrokiem. Poza tym pan premier kilka razy złamał Konstytucję oraz kodeks wyborczy, co orzekł wojewódzki sąd administracyjny. Mamy pana prezesa, wicepremiera Kaczyńskiego, który publicznie zadeklarował, że to on zmusił pana premiera Morawieckiego, aby złamał prawo przygotowując wybory prezydenckie wbrew Konstytucji. Czyli sam doniósł o swym przestępstwie. Mamy panów wicepremiera Sasina i ministra Kamińskiego, którzy doprowadzili do straty co najmniej 70 mln zł publicznych pieniędzy na kopertowe wybory. Choć było powszechnie wiadomo, że nie wolno im ich organizować. I w końcu te wybory nie odbyły się. I mamy pana prezesa Banasia, którego jaśniepan prezes Kaczyński tak charakteryzuje: „Jest wielkim błędem naszego systemu prawnego, że człowiek, wobec którego toczą się poważne śledztwa, może być prezesem Najwyższej Izby Kontroli. To jest stanowisko dla ludzi, którzy są poza jakimkolwiek podejrzeniem, całkowicie czystych. Jeśli ktoś ma jakiekolwiek kłopoty w tej sferze, jeśli jest mocno skoncentrowany na sprawach materialnych, to nie powinien być prezesem NIK”.
Ale kiedy pan Marian Banaś zostawał szefem NIK, a kanał TVN – 24 ujawnił kompromitujące go materiały, to czołowi politycy PiS zażarcie bronili swojego kandydata. Pan minister Sasin mówił, że Banaś jest Polsce potrzebny, bo jego „dokonania są niebywałe”. Pan premier Morawiecki przypominał, że to dzięki Banasiowi uszczelniono lukę VAT-owską. Przypomniano też słowa jaśniepana prezesa, który tak bronił pana Banasia w 2019 rok: „Jeżeli ktoś, jak Marian Banaś, zabrał co najmniej dwieście kilkadziesiąt miliardów przestępcom, to ma wrogów i ci wrogowie mogą posunąć się do daleko idącej operacji, żeby kogoś takiego skompromitować”. Czy teraz pan prezes Kaczyński ma rację glosząc, że ktoś taki jak pan Banaś nie powinien nigdy stanąć na czele NIK, skoro był „w kręgu podejrzeń” w sprawie majątku, jaki mógł nielegalnie zgromadzić? Czy może pan prezes przeszedł na stronę przestępców i chce pana „kryształowego” Banasia jedynie „skompromitować” ? I skoro pan prezes Banaś nie może kierować NIK, bo kłamał, to czy pan prezes i jego klika, deklarujący sprzeczne opinie na temat pana prezesa NIK, mogą dalej rządzić Polską?
Wraca do rządu pan Janusz Cieszyński. Uchodzi za bliskiego współpracownika pana premiera Morawieckiego. Był jego doradcą w ministerstwie rozwoju, potem w ministerstwie finansów. Stamtąd awansował na wiceministra w ministerstwie zdrowia. Odpowiadał tam za cyfryzacje. To on kupił po cenie kilkukrotnie wyższej niż rynkowe maseczki z podrabianym certyfikatem od instruktora narciarskiego, który by znajomym pana ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego. Podpisał też umowę na zakup respiratorów od właściciela spółki E&K z Lublina, handlarza bronią umieszczonego na czarnej liście ONZ . Za 1241 sztuk ministerstwo zgodziło się zapłacić około 200 mln złotych. Ten dostarczył tylko 200 aparatów. Do dziś nie zwrócił całej kwoty zaliczki. Jeśli wierzyć „ Gazecie Wyborczej”, transakcja odbyła się na polecenie pana premiera Morawieckiego. Stała za nią Agencja Wywiadu i służby specjalne, które w taki sposób chciały przepompować z budżetu państwa pieniądze na swoje tajne operacje.
Jeśli tak było, to pan minister Cieszyński okazał się nieudacznikiem. Tajna operacja stała się powszechnie znana, bo wtedy wszystkie zakupy sprzętu medycznego były pod lupą mediów. Gdyby kupił inny towar, nawet kondomy, to pewnie by mu się upiekło. A tak misternie tkana operacja tajnych służb zwyczajnie się ryła. Pan minister musiał podać się w zeszłym roku do dymisji. Zesłano go na wiceprezydenta miasta Chełma, bo tam rządzi ekipa PiS. Czy Chełmianie podpadli centrali PiS, że tak ich ukarano? Na szczęście dla nich rok minął i centrala PiS uznała, że pan minister swoje już tam odsiedział. Teraz znowu ma szansę szkodzić całej Polsce.
Do Polski przymusowo wrócił, ukrywający się ostatnio w Holandii, Zbigniew Stonoga. Zdeklarowany wróg pana ministra Zbigniewa Ziobry. Pewnie dlatego, że prokuratura pana ministra Ziobry wśród głównych zarzutów wobec Stonogi wymienia „wielomilionowe oszustwa na szkodę darczyńców fundacji charytatywnej oraz grożenie śmiercią pracownikom wymiaru sprawiedliwości”. Znawcy krajowych realiów uważają jednak, że ów Stonoga posiada też wiele materiałów kompromitujących elity PiS. Zwłaszcza pana ministra- prokuratora Ziobrę, a nawet jaśniepana prezesa. Posiada, bo jak ćwierkają warszawskie wiewiórki, ten niewątpliwie aktywny człowiek mógł też współpracować ze służbami specjalnymi, nie tylko polskimi, i trochę sobie tych „haków” na przysłowiową „czarną godzinę” uskładał. Czy teraz ów Stonoga zacznie pana ministra – prokuratora gryźć? I z których służb pomocą?
Na razie jaśniepan prezes publicznie opieprzył podlegającą panu ministrowi Ziobrze prokuraturę za nieróbstwo. Bo nie postawiła ona jeszcze zarzutów panu prezesowi Banasiowi. Tak porażających, że możliwa stanie się próba odebrania mu immunitetu, co zapoczątkuje procedurę usuwania go z kierowania NiK- iem. Albo przynajmniej tak go skompromituje w opinii publicznej, że zneutralizuje jego oskarżycielską działalność..
Z drugiej strony opieprzany za nieróbstwo prokuratury pan minister Ziobro w każdej chwili może zachęcić ją do działalności Do realizacji wskazań z raportów NIK. Wtedy aktywna prokuratura rozpocznie postępowania w sprawie pana premiera i jego ministrów. A nawet pana prezesa, wicepremiera! I wtedy przydać się mogą zasoby wiedzy „oszusta” Stonogi, zwłaszcza te kompromitujące pana ministra Ziobrę i jego prokuraturę.
Z Watykanu nadszedł wyrok skazujący na infamię biskupa Tadeusza Rakoczego. Ulubieńca papieża JP 2. Skazano go za tolerowanie i ochronę księży pedofilów. To już piąty biskup polskiego kościoła kat. skazany przez Watykan za tolerowanie takich przestępstw. Dlaczego organizacja regularnie praktykująca pedofilię i chroniąca „rozbójników seksualnych” nadal ma monopol na „nauczanie religii” w polskich szkołach?
Kłamstwa polityków i księży nie są zjawiskiem nowym. Ale coraz bardziej częsta praktyka, że uznajemy je za coś oczywistego i przestajemy reagować na te codzienne kłamstwa, świadczy gorzej o nas, niż o nich. Daje im przyzwolenie na łamanie prawa. Poczucie bezkarności. Dlatego oni nie zawahają się przed niczym, żeby tylko się przy władzy utrzymać.