Czy Lewica, część „raka, który toczy polską politykę” wesprze rządy PiS i stanie się sojusznikiem władzy w sprawie unijnego Funduszu Odbudowy? Czy Kaczyński dzięki opozycji uzyska 260 miliardów euro funduszu wyborczego, za pomocą którego będzie kupował poparcie, a potem jak gdyby nigdy nic nadal będzie rządził z ziobrystami, którzy zagłosują przeciw. Nie chodzi jednak o obrażanie się za słowa. Znacznie gorsze jest to, że Lewica stoi przed prawdziwie diabelską alternatywą. Głosować z partią Ziobry czy z partią Kaczyńskiego? A to drugie oznacza wepchnięcie w łapy PiS potężnych pieniędzy za pomocą, których mogą wygrać kolejne wybory, a do tego stworzyć w Polsce oligarchię na podobieństwo tej orbanowej, węgierskiej. Oligarchię kolejnych Obajtków. I wtedy już nie będzie ratunku.
Osiem dekad temu powstała oś Rzym-Berlin-Tokio, teraz tworzy się oś Rzym-Budapeszt-Warszawa, choć oczywiście kaliber i numer butów nowych kandydatów na nacjonalistycznych dyktatorów jest zupełnie nie ten, co w przypadku tamtych zbrodniarzy.
Grono księży tworzących krąg tzw. zwykłych księży opowiedziało się za prawem do aborcji z powodów embriopatologicznych. Niezupełnie trafne to określenie, bo listę tworzy w sporej części elitarny i znany z mediów krąg liberalnych duchownych katolickich, jak ksiądz profesor Alfred Wierzbicki, ksiądz Kazimierz Sowa czy dominikanin Paweł Gużyński, ale ten kolejny mały wyłom w spoistości kleru katolickiego jest nie do pogardzenia.
„Klub Lewicy jest przeciwny bałwochwalczemu upamiętnianiu kolejnego przedstawiciela kleru, tym razem pod pretekstem setnej rocznicy jego urodzin. Obecny rok jest już rokiem kard. Wyszyńskiego. Poprzedni był rokiem Jana Pawła II. Efektem jest coraz większa bezczelność i panoszenie się Kościoła katolickiego w Polsce. Nawet teraz, w czasie pandemii, episkopat nie współpracuje z rządem, nie godzi się na zamknięcie kościołów, żąda dla siebie szczególnych przywilejów kosztem życia i zdrowia Polaków. To kolejny akt strzelisty robiony na ciche zamówienie Kościoła katolickiego, który w ten sposób usiłuje ratować resztki słusznie utraconego autorytetu. Najwyższa pora, aby oddzielić Kościół od państwa, a Sejm – od podszeptów episkopatu. (…) Klub Lewicy apeluje do Sejmu, aby skończył z klerykalizmem w czczeniu pamięci i wzywa do odrzucenia tej całkowicie zbędnej, a społecznie nie tylko nieuzasadnionej, ale wręcz szkodliwej uchwały. Nie przedłużajmy niepotrzebnej agonii Kościoła katolickiego” – stwierdziła posłanka Joanna Senyszyn i w tej akurat kwestii nie mam najmniejszej słuszności co do stanowiska Lewicy. Posłanka zwróciła też uwagę na to, że sto lat temu urodziła się na przykład Michalina Wisłocka, która w przeciwieństwie do rzeczonego Wyszyńskiego wniosła wkład w ciężki i nadal trudny proces wydobywania polskiej seksualności z mroków średniowiecza.
„Ordo Iris wypierdalać” – głosiło wezwanie wywieszone przed świętami na fasadzie kościoła Zbawiciela w Warszawie. A propos. Onet przedstawia owoce międzynarodowego śledztwa fundacji reporterów o działalności mafii katolickiej oplatającej świat i mającej jedno z centrów w Polsce. Materiały są bardzo obszerne, więc nie da się tu niczego sensownie zacytować, ale wieje z nich grozą. Tymczasem firma Topos, od której Ordo Iuris wynajmowało biurowiec w Brukseli, w trybie natychmiastowym wypowiedziała umowę konserwatywnemu instytutowi, argumentując swoją decyzje tym, iż „nie chce być zaangażowana w działania fundacji, która łamie prawa człowieka i podstawowe wolności demokratyczne”. Wszystko zapoczątkowała interwencja organizacji Solidarity Action Brussels, która poinformowała zarządcę budynku o działalności Ordo Iuris”.
Przed świętami PiS-propaganda przypuściła wściekły atak na „Sok z buraka”, a profesor Wojciech Sadurski mówi o „ekshumacji cenzury przez PiS”.
„Pękający obóz władzy i zjednoczona opozycja” – tak z kolei twierdzi Kasandra prawicy, Józef Orzeł. Może z tego powodu regularny gość w programie poruczników Karnowskich od dawna przestał był przez nich zapraszany.
Profesor Janusz Reykowski, choć to mąż bardzo uczony, dziwi się, że prawnik-konstytucjonalista Czarnek z Lublina nie rozumie czym są prawa mniejszości i dąży do rządów katolickiej większości. Zapewniam Szanownego Pana Profesora, że bandziorzy rzadko nie mają świadomości, że łamią prawo. Zwyczajnie, idą na rympał.
„Po zmianie rządów, słyszeliśmy jak Niemcy narzekali na fakt, że Polacy nie przyjeżdżają już i nie ma komu zbierać szparagów. Dziś można już w Polsce żyć i pracować na własny rachunek” – stwierdziła Nitek-Płażyńska, żona posła PiS. Kpi ona czy o drogę pyta? Odkleiła się od rzeczywistości.
„Który z was, sukinsyny, rżnie mnie na kasie?” – pytał kelner Fornalski w „Zaklętych rewirach”. Służby finansowe Unii Europejskiej nie muszą już stawiać tego pytania, bo od dawna wiedzą który. To niejaki Czarnecki Ryszard, zawodowy eurodeputowany pisowski, który „rżnął” na fałszywie rozliczanych kilometrówkach. Teraz musi zwrócić 100 tysięcy ukręconych euro za rzekome odbywanie trasy Bruksela-Jasło, choć kończyła się ona w Warszawie. A jeszcze niedawno ciskał się i groził procesami tym, którzy o tym wspominali. To już jego druga kompromitacja po tym, jak kilka lat temu stracił prestiżową funkcję za „nadużycia językowe”. Unio Europejska, nie musisz wysyłać pieniędzy do Polski, w szczególności do Jasła – one już tam są.
*
Lawinowo rośnie liczba spraw o obrazę Adriana. Zaczął się proces pewnego pastora z Lublina, który nazwał go „baranem”. Im większą nicością jest Adrian, tym bardziej jest ta nicość obrażana. A sam jest aż tak obraźliwy, że osobiście odszczekał się Markowi Belce za delikatną kpinkę. Ani grama dystansu do siebie, co znamionuje słabości intelektualne. Robi się z tego istna beczka śmiechu.
Nie do śmiechu jest natomiast kolejny brutalny policyjny akt agresji policji w stosunku do kobiety w Głogowie, którą potraktowano pałką i obalono na chodnik. Gołym okiem widać, że nie było niczym usprawiedliwione aż tak brutalne zachowanie. Ta sekwencja brutalności wobec kobiet dziwnie pachnie jakimś urzędowo sterowanym, ideologicznym mizoginizmem. Może ktoś z rozmysłem przestawił wajchę na tę stronę? W tym samym na Jasnej Górze czasie wiele tysięcy motocyklistów-dewotów bez przeszkód rozsiewało koronawirusa.