Księga Wyjścia (52)
Ballada o kompromitacji państwa i słabości rządzących. Nikt kto walczy z cieniem mgły, nie powiedział teraz ty, Nikt nie wyzwał mnie do tego, bo nie jestem ich kolegą, Ich kolegą - bit. Nic się nie
Ballada o kompromitacji państwa i słabości rządzących. Nikt kto walczy z cieniem mgły, nie powiedział teraz ty, Nikt nie wyzwał mnie do tego, bo nie jestem ich kolegą, Ich kolegą - bit. Nic się nie
Ballada o walce klas, socjalizmie i przeciętnym Polaku. Od pierwszego maja 1890 roku obchodzono w Polsce Święto Pracy. Była to demonstracja sprzeciwu i pokaz solidarności z robotnikami, których zmasakrowała policja w USA cztery lata wcześniej
Ballada pięćdziesiątka. To już pięćdziesiąty odcinek „Księgi wyjścia”. Poprzednie serie felietonów, zamieniały nadtytuł w zależności od sytuacji i miejsca w którym akurat byłem. Zaczęło się od „Angielskiego snu” przez „Świat od spodu”, „Raport z piekła”,
Ballada, o współczesnej twarzy humanizmu. Od śmiechu, przez wątpliwości, dezorientację, zaprzeczenie, panikę, aż po depresje, tysiące spiskowych teorii (z paleniem masztów 5G jako potencjalnego źródła wirusa), aż po przystosowanie i akceptację. Z zawieszonym w próżni
Ballada o wielkiej małości. Życie, świat czy natura postanowiły zweryfikować nasze człowieczeństwo – czyli sprawdzić ile jest człowieka w człowieku. Najlepszym probierzem okazał się wirus. Wirus, który może doprowadzić do tragicznych następstw, podobnych lub może
Ballada o pewnym marzeniu. Piećdziesiąt sześć plam na suficie. Tyle ich miałem przed remontem. Teraz nie mam żadnej i życie straciło sens. Wcześniej mogłem je liczyć. Za każdym razem inaczej. Od lewej, do prawej lub
Ballada o białej kresce na ciemnych kartach. Dlaczego ludzie kłamią? Żeby uniknąć konsekwencji, z powodu kompleksów, żeby wyłudzić pieniądze, żeby uchodzić za kogoś innego, wygrać wybory, nie stracić pracy, sprawić sobie „zakazaną” przyjemność, niektórzy twierdzą,
Ballada o leżącym na chodniku człowieku. Na każdym etapie rozwoju, społeczeństwu wydawało się, że jest „cywilizowane”. Teraz też. Dopóki jednak choć jeden człowiek nie ma dachu nad głową, ani jedzenia, wciąż jesteśmy średniowieczem - tylko
Ballada o słowie dobrym, słowie złym… „Urodziłem się w Generalnej Guberni, umrę w RP z nieustalonym jeszcze numerem, ale najpiękniejsze lata swojego życia spędziłem w PRL. Nie sadziłem, że doczekam takich czasów i wiesz co
Ballada o strasznej oglądalności Tym razem zacznę od strachu. Nawet więcej – przerażenia. Wyjątkowo zamiast we wtorek, piszę felieton w późny, środowy wieczór. W tym tygodniu wtorek zniknął z mojego życia. Zwaliło się tak dużo